Premier League: Czas na rewanż za finał Ligi Mistrzów

Chelsea - Manchester City
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Chelsea - Manchester City

Chelsea kontra Manchester City, czyli rewanż za finał Ligi Mistrzów? Jest. Cristiano Ronaldo po raz drugi w tym sezonie zagra na Old Trafford? Jest. Michail Antonio wraca do składu? Jak najbardziej. Derby Północnego Londynu? Także na liście. To tylko cztery najważniejsze pozycje z menu, jakie w szóstej kolejce zmagań przygotowała dla nas Premier League.

  • W szóstej kolejce Premier League nie zabraknie wydarzeń godnych uwagi – największe emocje budzi starcie Chelsea z Manchesterem City
  • Ronaldo po raz drugi w tym sezonie pojawi się na Old Trafford – tym razem z jego strzałami zmierzy się Emiliano Martinez, golkiper Aston Villi
  • The North London derby, czyli rywalizacja Arsenalu z Tottenhamem z pewnością przyciągnie wielu widzów, nawet pomimo nie najlepszych wyników obu drużyn

Korespondencyjny pojedynek topowych snajperów Premier League

Trudno o mocniejsze otwarcie kolejki. W jednym z dwóch spotkań rozgrywanych o 13:30 w sobotę zmierzą się finaliści poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Przed kilkoma miesiącami lepsza okazała się Chelsea i to podopieczni Thomasa Tuchela wydają się faworytem kolejnego starcia z Manchesterem City. W kadrze The Blues zabraknie Christiana Pulisica i Masona Mounta, jednak gotowy do gry jest Edouard Mendy i to on, a nie Kepa Arrizabalaga, wystąpi w podstawowym składzie. W szeregach Citizens niemal na pewno nie zobaczymy Aymerica Laporte’a i Johna Stonesa, a niewykluczone, że w Londynie nie pojawią się także Rodri, Ilkay Gundogan i Ołeksandr Zinczenko.

O 13:30 zabrzmi także gwizdek na Old Trafford. W czerwonej części Manchesteru dojdzie do pojedynku United z Aston Villą. Kibice gospodarzy liczą na skuteczność Cristiano Ronaldo, który w dwóch dotychczasowych ligowych potyczkach zdobył już trzy bramki. Defensywa gości nie powinna stanowić dla CR7 przeszkody nie do sforsowania – The Villans nie radzą sobie na wyjazdach, o czym świadczą dwie porażki i aż sześć straconych goli. Emiliano Martinez bez wątpienia będzie miał dużo pracy, a zatrudnić golkipera przyjezdnych postara się także wracający do gry Edinson Cavani.

Multiliga = mnóstwo goli? Na pewno na Elland i Vicarage Road

W sobotnie popołudnie czeka nas kolejna multiliga – w tym samym czasie odbędą się cztery mecze. Który z nich zapowiada się najbardziej interesująco? Najwięcej emocji czeka nas najprawdopodobniej na Elland Road. Osłabione Leeds podejmie West Ham, który w środkuj tygodnia wyeliminował Manchester United z EFL Cup. Pawie wyjdą na ten pojedynek bez swojego czołowego napastnika – Patrick Bamford zmaga się z urazem kostki. Marcelo Bielsa nie będzie mógł skorzystać także z usług Raphinii i Luke’a Aylinga. Natomiast siła ofensywna Młotów zostanie wzmocniona powracającym po zawieszeniu Michailem Antonio. Reprezentant Jamajki postara się nadrobić stracony czas i odskoczyć rywalom w walce o koronę króla strzelców Premier League.

Kilka goli powinniśmy obejrzeć także w rywalizacji Watfordu z Newcastle. Obie ekipy mają ogromny problem z grą w defensywie, a jednocześnie dobrze odnajdują się w ataku. Szerszenie mają pewną przewagę nad rywalami z St. James’ Park, a mianowicie zdecydowanie mniejszą ilość kontuzji w kadrze – w składzie gospodarzy nie zobaczymy tylko Bachmanna i Joao Pedro, natomiast w szeregach Srok zabraknie Dubravki, Shelveya, Wilsona, Dummetta, Lascelles i Willocka.

Gradu bramek nie należy spodziewać się na Goodison Park. Everton przystąpi do starcia z Norwich bez Calverta-Lewina i Richarlisona, co może w znaczący sposób utrudnić The Toffees zmagania z defensywą Kanarków. Wprawdzie statystyki są dla gości nie ubłagane (najgorsza obrona w Premier League), jednak nie należy zapominać, że w poprzedniej serii gier podopieczni Rafy Beniteza nie tylko nie trafili do siatki Aston Villi, ale także oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę Emiliano Martineza.

Zdecydowanie lepiej prezentuje się pierwsza linia Leicester. Vardy, Iheanacho, Daka i Lookman są gotowi na rywalizację z obrońcami Burnley. Jeżeli Lisy marzą o pogoni za czołówką, koniecznie muszą wygrać potyczkę z The Clarets – obecnie ekipa Brendana Rodgersa traci już sześć punktów do miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów. W ostatnim bezpośrednim starciu The Foxes z drużyną Seana Dyche’a na King Power Stadium obejrzeliśmy aż sześć goli, w tym cztery dla gospodarzy.

Sobotę zakończymy na Anfield Road, gdzie dojdzie do pojedynku Liverpoolu z Brentford. Beniaminek, który dotychczas stracił zaledwie dwie bramki, powinien stawić zacięty opór ofensywnemu tercetowi Salah-Mane-Jota. To właśnie defensywa będzie kluczem do uzyskania korzystnego wyniku w meczu z The Reds, którzy obecnie wspólnie z Chelsea i United przewodzą ekstraklasowej stawce. Fani The Bees w pełni zadowolą się remisem, jednak bez wątpienia liczą na niespodziankę, o którą może pokusić się Ivan Toney.

Niedzielny odpoczynek? Nie w Londynie

Niedziela to czas odpoczynku, dlatego Premier League przygotowała dla nas tylko dwa spotkania. O 15:00 na St. Mary’s sędzia Andrew Madley da sygnał do rozpoczęcia rywalizacji zmagań Southampton z Wolverhampton. Święci i Wilki sąsiadują ze sobą w tabeli, jednak zapewne żadne z zespołów nie jest zadowolony z tego faktu, ponieważ zajmują odpowiednio 15. i 16. miejsce. Jeżeli w tym starciu cokolwiek może nas zaskoczyć, kibice Wilków wznoszą błagalne prośby, by zrobiła to ofensywa ich ulubieńców. Po pięciu kolejkach ekipa z Molineux ma w swoim dorobku tylko dwa gole.

Jeżeli chcecie dobrze zakończyć tydzień, polecamy włączyć telewizor o 17:30 i śledzić derby Londynu. Tym razem czeka nas “edycja północna” walki o prymat w stolicy – na The Emirates zobaczymy pojedynek Arsenalu z Tottenhamem. Gospodarze nie przegrali już dwóch ligowych spotkań z rzędu, jednak plasują się na odległej, 13. lokacie. Spurs patrzą na Kanonierów z góry, ale mają za sobą… dwie porażki z rzędu. Dla gospodarzy wzmocnionych powrotem Granita Xhaki potyczka z lokalnym rywalem będzie okazją na podtrzymanie wyjątkowo dobrej serii, natomiast przyjezdni poszukają przełamania.

Sensacyjny członek top four z Polakiem w składzie jedzie do stolicy

Zapytajcie przeciętnego fana piłki nożnej o aktualną czołową czwórkę Premier League. Ci, którzy nie interesują się angielską ekstraklasą, bez wątpienia będą zaskoczeni, jeżeli zdradzicie im, że wśród tercetu najlepszych drużyn nie ma Manchesteru City, natomiast znajduje się tam Brighton. Mewy doskonale radzą sobie na początku ligowych zmagań i przed szóstą serią gier zajmują pozycję tuż za podium. Szampański nastrój zespołu prowadzonego przez Grahama Pottera postarają się zepsuć piłkarze Crystal Palace – Conor Gallagher, Wilfried Zaha czy Odsonne Edouard z pewnością nie mogą się doczekać starcia z ekipą Jakuba Modera.

Komentarze