Liga Mistrzów. Guardiola wygrał pierwszą rundę z Tuchelem przez nokaut, City blisko półfinału [WIDEO]

Manchester City pokonał u siebie Bayern Monachium (3:0) w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Wynik jest jak najbardziej zasłużony, a ustalili go Rodri, Bernardo Silva i Erling Haaland. Zwłaszcza trafienie Hiszpana było pięknej urody.

Erling Haaland
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Erling Haaland
  • Manchester City pokonał u siebie Bayern Monachium (3:0)
  • Zaliczkę przed rewanżem w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów zapewnili Obywatelom Rodri, Bernardo Silva i Erling Haaland
  • Dla Norwega to pierwsze zwycięstwo nad Bawarczykami

Manchester City nie dał szans Bayernowi. Rewanż tylko formalnością?

Manchester City od pierwszych minut wyglądał na zespół pewny swoich umiejętności. Erling Haaland najpierw uderzył niecelnie, a następnie był blisko zmuszenia Yanna Sommera do błędu, ale w pierwszej połowie był często niewidoczny. W odpowiedzi Bayern Monachium przeprowadził składną akcję, zakończoną mocnym uderzeniem Jamala Musiali. Piłkę zablokował jednak Ruben Dias. Lepiej prezentowali się jednak gospodarze, a udowodnili to w 27. minucie. Rodri zdecydował się – nie do końca w swoim stylu – na piękne uderzenie z dystansu, po którym futbolówka wylądowała w siatce.

Dla Hiszpana to pierwszy gol w tym sezonie Ligi Mistrzów. W końcówce uaktywnili się Bawarczycy. Prym w ich atakach wiódł ex-Obywatel, Leroy Sane. Już w doliczonym czasie gry Niemiec oddał swój najgroźniejszy strzał; przeleciał on jednak tuż obok słupka Edersona.

Po zmianie stron skrzydłowy Bayernu pozostawał groźny, ale z minuty na minutę gospodarze odzyskiwali rezon. Najpierw groźny atak przeprowadził Jack Grealish, a po chwili Bernardo Silva założył w jednej akcji siatki dwóm rywalom. A kilka minut później angielski skrzydłowy wykorzystał błąd Dayota Upamecano pod własną bramką. Grealish po odbiorze zagrał piętą do Haalanda. Ten, altruistycznie, dośrodkował do Silvy, a ten podwyższył prowadzenie uderzeniem głową.

Ta bramka podłamała Bayern. Sytuację tę wykorzystał jednak Manchester City. Bramkę mógł sobie wreszcie dopisać sam Haaland, wykorzystując wygrany pojedynek i podanie Johna Stonesa. Dla Norwega to trafienie musiało mieć wyjątkowy smak, bo to dla niego premierowe zwycięstwo nad Die Roten.

Komentarze