Był wypychany przez kibiców. Może okazać się zbawieniem
Barcelona latem straciła Inigo Martineza, który był olbrzymią wartością dla drużyny. Hansi Flick korzystał z niego w duecie z Pau Cubarsim, sadzając na ławce rezerwowych chociażby Ronalda Araujo czy Andreasa Christensena. Jego odejście do Arabii Saudyjskiej sprawiło więc, że trener musiał znaleźć nowe rozwiązanie.
Od początku sezonu Blaugrana w defensywie spisywała się znacznie gorzej. W parze z Cubarsim zawodzili Araujo, Christensen, a nawet Eric Garcia. Ten pierwszy zanotował fatalny mecz przeciwko Chelsea i potrzebuje dłuższej przerwy od gry. Pod jego nieobecność Flick niespodziewanie postawił na Gerarda Martina, dotychczas nominalnego lewego obrońcy. Wystąpił w środku defensywy przeciwko Deportivo Alaves oraz Atletico Madryt, znakomicie wywiązując się ze wszystkich zadań.
Kibice do tej pory nieszczególnie go cenili. Na lewej obronie wyglądał znacznie gorzej od Alejandro Balde i był uważany za zapchajdziurę. Być może Flick odkrył dla niego nową pozycję, gdzie będzie stawiał na niego regularnie. Wykorzystał ostatnią konferencję prasową, by go pochwalić.
– On naprawdę dobrze wykonuje swoje zadania. Wiesz, czego możesz się spodziewać z nim na boisku. Zawsze skupiony, zdyscyplinowany – zarówno w defensywie, jak i w grze do przodu. Widać też, że kiedy budujemy akcje lewą stroną, jest dla nas bardzo ważny. Daje nam więcej opcji i spisuje się świetnie. Tego właśnie od niego oczekujemy i dlatego gra.









