Cezary Kulesza: Taki potencjalny finał barażu byłby bardzo ciekawy! [NASZ WYWIAD]

W czwartek Polska pozna rywali w barażach o mundial 2026. Aby pojechać na mś, trzeba pokonać dwoch przeciwników. Przed tym ważnym wydarzeniem goal.pl rozmawiał z Cezarym Kuleszą. Prezes PZPN mówił o słabym meczu z Maltą, wymarzonym rywale w finale barażu, a także ostatnich problemach na PGE Narodowym.

Cezary Kulesza
Obserwuj nas w
Nicolò Campo/Alamy Na zdjęciu: Cezary Kulesza

Niedługo (prawie) wszystko będzie jasne

W czwartek o 13:00 w Zurychu odbędzie się losowanie par barażowych w walce o finały mistrzostw świata 2026 roku. Polska trafiła do drugiego koszyka, o czym zadecydował wynik meczu Szkocja – Dania. Jak na losowanie patrzy Cezary Kulesza? Jak prezes PZPN ocenia pierwsze miesiące w roli selekcjonera Jana Urbana?

Czy sternik piłkarskiej centrali wybiera się na losowanie? Co sądzi o ostatnim zamieszaniu organizacyjnym jeśli chodzi o mecz Polska – Holandia? Część kibiców miała wielkie pretensje o potraktowanie przy wejściu na stadion. W trakcie spotkania na murawie wylądowały race, a niedługo po meczu piłkarska centrala wydała oświadczenie w tej sprawie.

W wywiadzie dla goal.pl Kulesza mówi o tym, co ostatnio działo się i na boisku, i poza nim.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Wielu Polaków śledziło wtorkowe mecze Austrii z BiH i Duńczyków ze Szkotami, ale niestety… Szkoci wygrali 4:2 i spadliśmy do drugiego koszyka. Pan też śledził to na bieżąco?

Cezary Kulesza, prezes PZPN: Tak, śledziłem. No cóż… Do pełni szczęścia zabrakło nam niewiele, bo Szkoci strzelili dwa zwycięskie gole już w doliczonym czasie gry. Z drugiej strony określenie „pełnia szczęścia” być może nie do końca tu pasuje. No bo widzieliśmy ostatnio sporo przypadków, kiedy teoretycznie słabsze drużyny jednak mocno psuły krew tym faworytom. Zresztą, daleko nie trzeba szukać, skoro mówimy o Danii. Gdyby Duńczycy wygrali u siebie z Białorusią, to nie musieliby się martwić o wynik w Szkocji. A zremisowali 2:2 i mocno sobie wszystko skomplikowali.

Kibice uwielbiają typować. A pan? Kogo by pan chciał z trzeciego koszyka, a kogo wolałby pan uniknąć? Możemy trafić na Bośnię i Hercegowinę, Albanię, Kosowo i Irlandię…

Tak naprawdę żadnej z tych drużyn nie powinniśmy się bać. Jesteśmy w stanie pokonać każdego rywala z tej puli. Wiadomo, że Albania u siebie ma dodatkowe, mocne wsparcie w postaci żywiołowych kibiców. No ale półfinał gramy u siebie. Generalnie powiem tak: wszystkie zespoły związane z Bałkanami potrafią nieźle grać w piłkę, więc może dla nas Irlandia?

Ale jeszcze raz: to tylko dywagacje. Pamiętajmy, że baraże są dopiero w marcu, a do tego czasu wiele się może zmienić. Nikomu nie życzę, ale przecież zdarzają się kontuzje itd. U nas teraz wypadł Janek Bednarek, ale może na baraże wróci Kuba Moder? Dziś ciężko cokolwiek w kontekście tych meczów przewidzieć…

A z pierwszego koszyka? Tam mamy Włochy, Ukrainę, Turcję i Danię…

Na pewno ciekawy byłby potencjalny finał z Ukrainą. Zwłaszcza, gdyby była wylosowana jako gospodarz, bo przecież mecz barażowy Ukraińców ma odbyć się w Warszawie. To byłoby ciekawe spotkanie. Piłkarsko ten zespół jest w naszym zasięgu.

No właśnie. We wspomnianych typach wielu polskich kibiców chciałoby Ukrainę. Zastanawiam się tylko jaka byłaby atmosfera wokół tego meczu, czy nie za dużo byłoby wokół tego polityki…

Mnie polityka nie interesuje. Moją polityką jest piłka nożna i PZPN. 

Szewczenko dopingował Polskę

Dodatkowym smaczkiem byłaby tu osoba Andrija Szewczenki, prezesa ukraińskiej federacji, z którym bardzo dobrze się znacie.

To prawda. A dowodem na to jest choćby fakt, że Andrij był na naszym spotkaniu z Holandią na PGE Narodowym, dopingował nasz zespół. Został na ten mecz zaproszony przez nas wraz z sekretarzem generalnym. I ma pan rację, mamy bardzo dobre relacje. I jeszcze raz: gdyby los tak chciał, to finał barażu Polska – Ukraina byłby bardzo ciekawy.

Do baraży przystąpimy po kiepskim meczu z Maltą. Jak pan ocenia to spotkanie?

Różnie się mogło zakończyć. Maltańczycy przecież mieli sytuację na 3:3, ale Bartek Drągowski złapał to lewą ręką. Nie wiem jednak, czy by złapał, gdyby strzał był mocniejszy. A mecz? No każdy widział, jaki był. Oczywiście, można zwracać uwagę na to, że trawa była wyższa niż na Narodowym, przez to piłka chodziła wolniej. Na pewno naszym to nie pomagało. Ale zaraz ktoś powie, że trawa była równa dla obu stron i to też prawda. To są detale.

Bardziej można to podciągnąć pod to, co mówiłem wcześniej. Że dziś fakt, iż słabszy postawi się mocniejszemu, to już nie jest żadna sensacja. I tak się zdarzyło na Malcie. Czułem, że możemy tam mieć problemy. Ale najważniejsze, że wygraliśmy. Za parę miesięcy już nikt nie będzie pamiętał o stylu. Liczą się trzy punkty.

To jak pan ocenia pierwszy etap kadencji Jana Urbana? Za nami sześć meczów…

Zrobił to, co można i trzeba było. Awansowaliśmy do baraży, wciąż mamy szansę na udział w mundialu. Bardzo doceniam ten drugi mecz z Holandią. Oczywiście, kibice liczyli na wygraną, ja też, to naturalne. Ale pamiętajmy z jak mocnym rywalem graliśmy. A pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony.

Moim zdaniem dzięki temu meczowi dopisaliśmy sobie nie tylko punkt, ale też sporo zyskaliśmy na pewności siebie. Bo zobaczyliśmy jak dobrze możemy się zaprezentować na tle mocnego rywala. Takie przekonanie i takie podejście, że stać nas na walkę z utytułowanymi rywalami, musimy też zaprezentować w barażach.

Warto pochwalić Skórasia

A są piłkarze, którzy dla pana jawią się jako odkrycie Jana Urbana?

O piłkarzach mówi się czasem, że są tak dobrzy jak ich ostatni mecz. No więc patrząc na Maltę, to warto powiedzieć ciepłe słowo o Michale Skórasiu. Aż szkoda, że stracił tę asystę, bo zrobił naprawdę super akcję. Nie bardzo lubię indywidualne oceny, ale Skórasia chętnie pochwalę.

A szerzej? Biorąc pod uwagę wcześniejsze mecze? Najczęściej chwalono chyba Casha i Kamińskiego.

Kuba zrobił z Robertem Lewandowskim wspaniałą akcję. Wspaniałą! Gonił go wtedy van Dijk, który przecież do najwolniejszych nie należy. A i tak nie dał rady. To tylko dobrze świadczy o szybkości Kamińskiego.

Mateusz Borek zaapelował ostatnio o to, aby z przedłużeniem umowy Urbana nie czekać do wyników baraży, a zrobić to już teraz, żeby mógł spokojnie budować zespół. Chodzi panu coś takiego po głowie?

O szczegółach kontraktu trenera nie chcę publicznie mówić. Mamy swoje ustalenia, dokonane już wcześniej, i będziemy się ich trzymać.

A co pan pomyślał w momencie, gdy race wylądowały na murawie PGE Narodowego?

Bardzo źle się stało, że rzucono te race na boisko. Finansowo na pewno ucierpi federacja za ten incydent. Może się również okazać, że na meczu barażowym część trybun zostanie zamknięta.

Nie chodziło o treść flagi, a rozmiar

Druga strona oskarża jednak PZPN, mówi, że były rozmowy, ale nie dotrzymaliście ustaleń. Z kolei na koniec związek wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że sektorówka nie była z wami konsultowana, a zgłoszono ją dopiero w dniu meczu…

Byłem prezesem Jagiellonii Białystok i dobrze pamiętam, że z flagami bywały już różne sytuacje. Istnieją konkretne przepisy, które regulują te kwestie, a dopuszczenie flag większych niż przewidują normy może mieć bardzo poważne konsekwencje. Gdybyśmy jako organizator zgodzili się na coś niezgodnego z przepisami i wydarzyłoby się cokolwiek niebezpiecznego, to odpowiedzialność spadłaby na nas.

Nie zabroniliśmy używania standardowych elementów oprawy, takich jak flagi, bębny czy megafony. Problemem była wyłącznie flaga wielkoformatowa, której nie zgłoszono na żadnym etapie przygotowań. Decyzja administracyjna dotycząca imprezy masowej jasno określała ograniczenia w tym zakresie – co wielokrotnie potwierdzono w rozmowach między PZPN a służbami państwowymi i samorządowymi.

Trzeba wyraźnie podkreślić, że nikt nie kwestionował treści tej flagi, dyskusja dotyczyła wyłącznie możliwości jej użycia podczas imprezy masowej, zgodnie z obowiązującymi przepisami.

To jeszcze druga kwestia, czyli ścisk przy niektórych bramach. Ludzie z dziećmi narzekali, że strasznie długo trwało wejście na stadion.

Znów: są określone przepisy, których my, jako organizator, musimy się trzymać. Trudności z wejściem wynikały z nakładających się czynników: opóźnionego przybycia części kibiców spowodowanego problemami komunikacyjnymi w mieście, podwyższonego poziomu ryzyka imprezy masowej wymagającego rozszerzonych kontroli oraz obowiązku wejścia wyłącznie przez bramę wskazaną na bilecie przy jednoczesnym wydzieleniu czwartej bramy dla kibiców holenderskich.

Dodatkowe opóźnienia wynikały z braku dokumentów tożsamości, biletów z danymi innych osób. Jeśli to idzie tylko skanerem, to raz dwa i osoba wchodzi. Ale przy dokładniejszym sprawdzaniu, niestety to się wszystko przedłuża. Przecież ja też bym nie chciał takich sytuacji. Tylko znów: te wejścia są monitorowane i jeśli my, jako organizator, byśmy czegoś nie dopilnowali, to tu też mogłyby nas czekać poważne konsekwencje.

Brzęczek ma coś co udowodnienia

To jeszcze słówko o kadrze Brzęczka. Tu akurat mówi się, że trafił pan 11 na 10 z wyborem trenera…

Z Jurkiem spotkałem się dwa razy. Rozmawialiśmy też troszeczkę w kontekście pierwszej reprezentacji, a nie ukrywam, że na młodzieżówkę musiałem go trochę namawiać. Ale ma w oczach to, co powinien mieć trener. Ma też coś do udowodnienia.

Idzie nam super, ale spokojnie, przed nami jeszcze ciężkie wyjazdy, jak choćby Czarnogóra czy Włochy. Ale tu można też awansować z drugiego miejsca, jeśli ma się dużo punktów. A my ich mamy już naprawdę wiele, bo aż 18. Zerkałem na dorobek drużyn w innych grupach, dlatego jestem dobrej myśli.

To na koniec wróćmy do czwartkowego losowania. Leci pan?

Nie. Wybiera się sekretarz generalny, selekcjoner i dyrektor kadry. Obejrzę losowanie w telewizji. W sumie ma to swoje dobre strony.

Jakie?

Mniejszy stres! Obyśmy po prostu na te mistrzostwa pojechali. Na wybór barażowych rywali i tak nie mamy wpływu. Liczy się boisko. Celem jest wywalczenie awansu na szósty międzynarodowy turniej piłkarski z rzędu.

Tylko u nas