Paulo Sousa ma jeszcze wątpliwości w sprawie podstawowej jedenastki na mecz ze Szwecją. Powodem są przede wszystkim urazy w polskim zespole. Selekcjoner polskiej kadry odpowiadał na pytania na konferencji prasowej.
- Co z tego, że 30 lat temu Szwecja pokonała Polskę? My musimy skupić się na tym, co teraz – mówił Paulo Sousa o fatalnym bilansie Polski ze Szwecją
- Janne Andersson, prowadzi Szwedów od 62 meczów i wydaje mi się, że wszyscy wiedzą, co mają robić, mają pełne automatyzmy. Ale dla nas to jest finał. My musimy go wygrać – dodał
- Selekcjoner odniósł się także do dwóch zdjęć – Wojciecha Szczęsnego z papierosem i tego pokazującego rozmowę z Grzegorzem Krychowiakiem na pustym stadionie
Czy ma pan już w głowie podstawową jedenastkę na mecz ze Szwecją, czy wciąż są jakieś wątpliwości?
Mam pewne wątpliwości na niektóre pozycje, także z tego powodu, że nie wszyscy wrócili do sił. Ale mam pewność, że bez względu na kogo postawię, każdy może zagrać dobrze. Podjęcie ostatecznej decyzji jeszcze przede mną, ale występ dwóch-trzech zawodników jest wątpliwy. Decyzja o tym, kto zagra, zapadnie późno.
Wie pan, jak fatalny mamy bilans meczów ze Szwecją?
Nie ma to znaczenia. Bo co z tego, że 30 lat temu Szwecja pokonała Polskę? My musimy skupić się na tym, co teraz. Nie można wygrać meczu myśląc o przeszłości
Jak scharakteryzowałby pan reprezentację Szwecji.
To drużyna, która wie, jak kontrolować mecze. W siedmiu grach w 2021 zremisowała jeden, pozostałe wygrała. To jedna z najlepszych drużyn, jeśli chodzi o przechwyty, zajmuje trzecie miejsce w Europie, jeśli chodzi o faule. Zawsze jest ciężko z nimi. Ale mamy pomysł. Ich kluczowym zawodnikiem jest Isak, jeśli chodzi o kontrataki. Jest bardzo szybki, ma świetne indywidualne umiejętności. Szwedzi wiedzą, jak stosować wysoki pressing. Wydaje mi się, że to drużyna w dużym stopniu kompletna. Mój kolega, Janne Andersson, prowadzi ich od 62 meczów i wydaje mi się, że wszyscy wiedzą, co mają robić, mają pełne automatyzmy. Ale dla nas to jest finał. My musimy go wygrać.
Na co nastawia się pan z ich strony w środę?
Czują się komfortowo przy grze z kontry, ale to nie znaczy, że nie umieją budować dynamiki w organizacji gry ofensywnej. Mają duże możliwości, by improwizować, a kluczowy jest w tym elemencie Forsberg. Są bardzo dojrzali taktycznie. W każdym momencie meczu, w zależności czy jest potrzebne oddanie czy posiadanie piłki – oni to robią. Świetnie czują się w niskiej obronie, zachowują mały dystans między liniami. Gdy przechodzą do kontrataku, mają skarb w postaci Isaka.
Ale oni strzelili tylko jedną bramkę na Euro.
Tak, ale w tym roku wygrywają wszystkie mecze, poza remisem z Hiszpanią. Musimy bardzo szanować, że potrafią zwyciężać.
Jak zmienia sytuację, że Szwedzi już awansowali?
Na pewno nie ma szans, żeby byli zrelaksowani, bo wynik meczu z Polską wpływa na dalsze ich losy. Na ławce spodziewam się co najwyżej zawodników z żółtymi kartkami.
Przed meczem z Hiszpanią mówił pan, że kluczem będzie mentalność zawodników i ich nastawienie. Czy przed Szwecją jest podobnie?
Mentalność to coś, nad czym pracujemy od pierwszego dnia. Musimy być bardziej zbalansowani w kwestii, jak gramy. Chcemy mieć taką samą mentalność bez względu, czy gramy na wyjeździe, czy w domu, czy to trudny rywal, czy słabszy. W dzisiejszych czasach jest ciężko wygrywać mecze. Mentalność w tym pomaga, a wyrobienie zwycięskiej pomoże także po karierze, jeśli ktoś zostanie trenerem. Mentalność to klucz do realizacji marzeń.
Ma dla pana znaczenie, że na trybunach siedzą polscy kibice?
Są kluczowi dla nas. Wiemy, jak są głodni sukcesów. Widzieliśmy, jaką rolę odegrali np. w Danii. Nigdy nie czułem, że gramy na wyjeździe, oni zawsze są widoczni. Wierzą w nas, popychają nas do przodu, dają energię. Dla mnie to wielki honor, że mogę reprezentować polską kadrę. Przy wszystkich trudnościach oni są z nami.
Wyciekło zdjęcie z Wojciechem Szczęsnym z papierosem. Dla pana to nie jest problem?
Wie pan, co dla mnie jest najgorsze? Paparazzi, którzy robią zdjęcia z ukrycia, podczas gdy my musimy bronić rozwoju naszych młodych zawodników i oni nie powinni na to patrzeć. To, co robią paparazzi, jest gorsze niż palący zawodnik. Wielu piłkarzy pali, ale nie robi tego wśród wszystkich. Nie bez powodu.
Pozycja Kamila Glika stała się dla pana niepodważalna? Jeszcze niedawno sadzał go pan na ławce, teraz trudno sobie to wyobrazić.
W Budapeszcie powiedziałem mu, że to trudny mecz dla niego i jego cech boiskowych. Musieliśmy wtedy zagrać trochę inaczej. Ale dzięki niemu zyskujemy doświadczenie. Lepiej jest bronić z nim, gdy idziemy do przodu. Ma pewne złe rutyny, ale zmienia to. Wszyscy jakieś mają i muszą nad nimi pracować. Taki lider jak on to jest coś, co chcemy w drużynie. On dorósł do tej roli. On dużo wpływa na innych, bardzo się poprawił od Węgrów, zrozumiał koncept gry, pomaga zrozumieć innych.
A o czym pan rozmawiał z Krychowiakiem, gdy zostaliście sami na boisku w Gdańsku?
Wbrew temu, o czym się pisze w polskich mediach, to nie o czerwonej kartce. O intensywności, o tym, co musi poprawić. Nie dorabiajmy żadnych teorii.
Komentarze