Euro 2020: Polska wyszarpała remis w Hiszpanii. Zostajemy!

Hiszpania - Polska
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Hiszpania - Polska

Futbol bywa nieprzewidywalny. Do tego stopnia, że choć nie było żadnej merytorycznej przesłanki, by wierzyć w urwanie punktów Hiszpanii, Polacy zrobili to w Sewilli. Co więcej – remis 1:1 osiągnęli w sposób całkowicie zasłużony.

To był typowy mecz na gdybanie. A gdyby tak zawsze… A gdyby tak ze Słowacją. Bo Polacy wyszli na Hiszpanię bez strachu, za to z maksymalną determinacją. Z wiedzą, że rywale będą częściej posiadać piłkę, ale i sposobem na maksymalizowanie swoich szans. Do przerwy przegrywaliśmy, ale z czystym sumieniem można powiedzieć, że nie zasługiwaliśmy. Zagraliśmy dokładnie tak, jak Paulo Sousa w swojej głowie, gdy układał plan na spotkanie w Sewilli.

A plan był zaskakujący. Pozbawiony kompleksów – mieliśmy bronić piątką, ale ani na moment nie schodzić linią defensywy we własne pole karne. Do tego szybko uruchamiać skrzydła w kontratakach i próbować kąsać Hiszpanów, jednocześnie dając czas obrońcom na złapanie oddechu. Wszystko się zgadzało i przy odrobinie szczęścia jeszcze przed przerwą Polska mogła mieć na koncie dwie bramki. Pierwszej sytuacji po dośrodkowaniu Roberta Lewandowskiego nie wykorzystał jednak Karol Świderski, a chwilę później role się odwróciły – napastnik PAOK-u trafił z dystansu w słupek, by “Lewy” w sobie tylko wiadomy sposób nie zdołał dobić tego strzału do bramki.

To była sytuacja na wagę remisu, bo wcześniej Alvaro Morata odpowiedział na głosy krytyków najlepiej, jak mógł. Dopadł do płaskiego dośrodkowania Gerarda Moreno, ubiegł Bartosza Bereszyńskiego i wpakował piłkę do siatki.

Jeśli ktoś myślał, że ten gol podetnie nam skrzydła, mylił się całkowicie. Obraz się nie zmienił, czyli wciąż Hiszpanie mieli piłkę, ale Polacy swoje szanse. Z tą różnicą, że wreszcie coś wpadło do bramki. W 54. minucie prawym skrzydłem urwał się Kamil Jóźwiak, Robert Lewandowski wygrał pojedynek główkowy z Aymerikiem Laporte i doprowadził do wyrównania.

Cieszyć się mogliśmy tylko chwilę, bo po faulu Jakuba Modera na Gerardzie Moreno, Daniele Orsato po obejrzeniu powtórki wskazał na jedenasty metr. I wreszcie uśmiechnęło się do nas szczęście. Moreno z karnego trafił w słupek, Morata spudłował przy dobitce do pustej bramki i wciąż mieliśmy wynik, który nas satysfakcjonował. Zresztą napastnik Juventusu, mimo strzelonej bramki, zmarnował jeszcze więcej sytuacji, w tym pojedynek sam na sam z Wojciechem Szczęsnym. Gdy Luis Enrique go zmienił, żegnały go gwizdy. A żaden z jego kolegów nie doszedł już do strzeleckiej sytuacji.

Remis sprawia, że Polska wciąż jest w grze. Wiele wskazuje na to, że ewentualne zwycięstwo ze Szwecją w Petersburgu zapewni Biało-czerwonym drugie miejsce w grupie.

Komentarze