Legia – Warta: kuriozalne zachowanie Boruca, mistrz znów na dnie

Piłkarze Legii i Warty
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Legii i Warty

Legia Warszawa była kompletnie bezradna w starciu z Wartą Poznań. Mistrzowie Polski przegrali 14 mecz w sezonie i znów wylądowali w strefie spadkowej tabeli PKO BP Ekstraklasy.

  • Piłkarze Aleksandara Vukovicia oddali w meczu z Wartą Poznań ledwie trzy celne strzały
  • Adam Zrelak nie wykorzystał rzutu karnego
  • Warcie udało się jednak dowieźć zwycięstwo do końca

Legia bez pomysłu i koncepcji

Pierwsze 20 minut to gra głównie w środku pola, bez groźniejszych okazji bramkowych. Dopiero w 22. minucie po kilku niefrasobliwych próbach wrzucenia piłki w pole karne ze strony Warty Poznań i równie nieudolnych próbach wybicia futbolówki przez graczy Legii Warszawa, niespodziewanie sam przed Arturem Borucem znalazł się Dawid Szymonowicz. Obrońca Zielonych skorzystał z prezentu gospodarzy i z bliska pokonał golkipera mistrzów Polski.

Mistrzowie Polski w pierwszej połowie byli kompletnie bezradni. Wyraźny był brak w środku pola Josue, bo jego kolegom brakowało kreatywności i pomysłowości. W pierwszej odsłonie, Wojskowi pierwsze celne strzały oddali dopiero w 44. minucie!

Boruc wyrzucony z boiska

Od początku drugiej połowy, Legia była zdecydowanie groźniejsza. Częściej była przy piłce, zaczęła stwarzać również więcej zagrożenia pod bramką Adriana Lisa. Czas leciał, a wyrównujący gol nie padł. Frustrowało to piłkarzy Legii, a szczególnie Boruca, który po rzucie rożnym odepchnął próbującego powstrzymać go przed wybiciem piłki Szymonowicza. Były reprezentant Polski otrzymał czerwoną kartkę, a Warta rzut karny. Adam Zrelak jednak fatalnie spudłował z 11. metrów.

Mimo osłabienia, Legia nie poddawała się. W 83. minucie po świetnym dośrodkowaniu Bartłomieja Ciepieli, nieznacznie pomylił się Tomas Pekhart. Chwilę później Lis obronił nieprzyjemny strzał Pawła Wszołka. Wymarzona przez kibiców bramka nie padła, zaś w doliczonym czasie Łukasz Trałka strzałem głową z najbliższej odległości mógł jeszcze dobić Legionistów.

Komentarze