Górnik w szoku po spotkaniu z Motorem
Górnik Zabrze przystępował do potyczki z Motorem Lublin opromieniony wygraną z GKS-em Katowice (3:0) w Śląskim Klasyku. 14-krotny mistrz Polski miał nadzieję, że na dobre wrócił na zwycięski szlak, grając u siebie. Fakty są jednak takie, że zabrzanie w roli gospodarza w tej kampanii w czterech spotkaniach dwa razy wygrali i dwa razy przegrali. Na temat sobotniej potyczki konkretnie wypowiedział się trener Górnika.
– Myślę, że wszyscy widzieli, że od początku brakowało nam czegoś w tym meczu. Nie zagraliśmy na swoim poziomie. Wydaje mi się, że to dlatego, iż bardzo, bardzo chcieliśmy dzisiaj wygrać. Powiedzieliśmy sobie, jak ważny to dla nas mecz i że zwycięstwo pozwoliłoby nam przed przerwą reprezentacyjną być wysoko w tabeli. Widać było jednak, że zespół był zbyt spięty – mówił w trakcie pomeczowej konferencji prasowej Michal Gasparik.
Istnieją sugestie, że Górnik w momencie, gdy jako pierwszy traci bramkę, gubi kontrolę nad spotkaniem. W kontekście starcia z lublinianami na ten temat również wypowiedział się słowacki szkoleniowiec zabrzan.
– Próbowaliśmy różnych rozwiązań. Od początku widziałem, że nasi szeroko ustawieni skrzydłowi nie funkcjonują tak, jak zakładaliśmy, więc po przerwie trochę to zmieniliśmy. Mieliśmy wtedy więcej posiadania piłki, były sytuacje – miał swoje okazje Isma – ale problemem jest to, że gdy tracimy bramkę, każdy zawodnik chce coś zrobić sam i wychodzimy z systemu. Wtedy tracimy organizację, a potrzebujemy więcej cierpliwości i konsekwencji w ofensywie – przekonywał Gasparik.
Motor uciszył Zabrze
Motor Lublin z kolei liczył na przełamanie serii bez zwycięstwa, która trwała od porażki z Pogonią Szczecin (1:4). Atmosfera w szeregach Żółto-biało-niebieskich nie była najlepsza. Pojawiały się nawet plotki, sugerujące, że klub nawiązał już kontakt z Aleksandarem Vukoviciem. Wygląda jednak na to, że na razie ciemne chmury nad trenerem Motoru zostały przepędzone. Szkoleniowiec zaznaczył natomiast po sobotnim starciu między innymi dobrą postawę defensywy.
– Mówi się dużo o naszej obronie – a to był już trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu. Jasne, z Lechią czy Pogonią straciliśmy za dużo bramek, ale potrafimy się poprawiać. Po meczu powiedziałem drużynie: to zwycięstwo będzie miało znaczenie tylko wtedy, jeśli wygramy też u siebie z Termaliką po przerwie – podkreślił Mateusz Stolarski.
Ponadto trener ekipy z Lublina wypowiedział się na temat swojej wizji pracy i relacji z zawodnikami.
– Nie jestem trenerem, który uderza pięścią w stół i krzyczy. Nie drę się na zawodników, gdy tracimy bramki. Wręcz przeciwnie – wspieram ich i skupiam się na tym, jak mogą się rozwinąć. Kiedy ci nie idzie, a wszyscy cię krytykują, to nie pomaga. A wielu moich piłkarzy bardzo chce – tylko czasem nie wiedzą jak, czasem potrzebują więcej powtórzeń – wyjaśnił szkoleniowiec Motoru.
Ekipa z Lublina po przerwie na spotkania reprezentacyjne zmierzy się u siebie z Bruk-Betem Termaliką. Zabrzan natomiast czeka wyjazdowe spotkanie z Rakowem Częstochowa.
Czytaj więcej: Górnik zaliczył zimny prysznic. Motor przerwał złą serię [WIDEO]
Górnik Zabrze ma problem mentalny, gdy pierwszy traci gola?
1+ Votes