- Reprezentacja Polski zagra w czerwcu dwa mecze – 6 czerwca towarzysko z Mołdawią oraz 10 czerwca w Helsinkach z Finlandią (el. MŚ)
- Dziś Michał Probierz ogłosił powołania. Patrząc na listę, powstaje szereg pytań
- I to pytań dotyczących dosłownie każdej formacji. Może czas wreszcie na nie odpowiadać?
Michał Probierz powołał kadrę. „Zawsze będą dyskusje”
Michał Probierz w ogóle nie chce dyskutować o powołaniach. Od miesięcy pytany o to, czemu zdecydował się na jednego piłkarza, a pominął innego, odpowiada to samo zdanie: zawsze będą dyskusje. Problem w tym, że dziennikarz nigdy nie pyta, o to, czy one będą, tylko chciałby wiedzieć, czym właściwie kierował się selekcjoner.
Trener zawsze ma prawo postawić na kogo mu się podoba, bo to on odpowiada za wynik. Ale co, jeśli wynik się nie zgadza? Pal sześć Euro 2024, gdzie trafiliśmy do grupy będącej poza zasięgiem, i w której nie tacy selekcjonerzy jak Probierz mieliby problem ugrać coś więcej. Natomiast wyniku nie było w Lidze Narodów. Niby był na początku eliminacji, jednak biorąc pod uwagę poziom rywali – cholera, graliśmy z Litwą i Maltą – byłbym za tym, by pod słowo „wynik” podlegało coś więcej niż znalazło się w protokole meczowym.
Zobacz także: Znikąd nadziei dla reprezentacji Polski? Smutne podsumowanie (VIDEO)
„Zawsze będą dyskusje”. Tak, będą, bo skoro reprezentacja kiepścieje, to może już na etapie powołań pewne rzeczy się nie zgadzają? Tego nie dowiemy się od Michała Probierza, bo przekaz od miesięcy jest niezmienny – idziemy do przodu.
Być może mecz z Finlandią będzie najlepszym za kadencji Probierza. Daj Boże, by był. Ale czy ewentualny kolejny ciężkostrawny nie powinien zmusić do refleksji, że warto się zastanowić, jak ta kadra jest zbudowana (oby nie było potrzeby o tym dyskutować, natomiast śmiem mieć wątpliwości)?
Reprezentacja Polski – pytania w każdej formacji
A znaki zapytania, co do jakości i sensu powołań – które znając narrację trenera wciąż pozostaną znakami zapytania – są dosłownie w każdej formacji. Probierz nie niszczy kręgosłupu kadry – możemy dziś wskazać niemal pełną jedenastkę, która wybiegnie w Helsinkach – ale czasem klepnie w „karczycho” kadry, innym razem z łokcia przywali pod łopatkę. Do nieobecności Kamila Grabary zdążyliśmy już przywyknąć do tego stopnia, że nikomu się nie chce już o tym dyskutować, ale czy to nie czas, trenerze, by po męsku powiedzieć: u mnie ten piłkarz nigdy nie zagra? Najlepiej ze wskazaniem konkretnego powodu. Tymczasem jeszcze w styczniu selekcjoner mówił w RMF FM, że Grabara jest na jego radarze. Litości – tak jest na radarze, że powołanie właśnie dostał – przy całym szacunku do Mateusza Kochalskiego, bo to bardzo dobry bramkarz, najlepszy w Ekstraklasie w sezonie przed jej opuszczeniem – golkiper będący przez większość sezonu w rotacji u mistrza Azerbejdżanu.
W obronie mamy Mateusza Wieteskę z PAOK Saloniki, nie mamy za to Tomasza Kędziory z tego samego klubu. „Będą dyskusje”, bo pierwszy od półtora miesiąca nie dotknął butem murawy w oficjalnym meczu, a drugi jest niekwestionowanym liderem tej samej ekipy. Kędziora był powołany na początku przygody Probierza z kadrą, najwidoczniej zawiódł. Ale w takim razie, czym serce selekcjonera zdobył jego kolega klubowy, który nawet w tym klubie nie gra?
– Wieteska przestał grać w PAOK-u gdy okazało się, że nie zostanie ma dłużej – mówi trener w rozmowie z TVP Sport. Można dopytać, czy czasem decyzja o tym, by nie został na dłużej, nie była oparta na jakości jego gry, abstrahując od tego, że jakie to ma znaczenie, czemu przestał grać? Czy gdyby przestał grać tylko dlatego, że takie było widzimisię dyrektora sportowego, zmieniałoby to coś w kontekście faktu, że przyjedzie na kadrę po długiej pauzie i – jak sądzę – niegotowy, by w razie alarmu stanowić o sile naszej defensywy?
W pomocy zabrakło miejsca dla Kacpra Urbańskiego, jednego z najlepszych piłkarzy za kadencji Probierza. Powód tutaj jest oczywisty – 20-latek ma za sobą fatalny sezon w Serie A, zwieńczony nie tylko spadkiem, a też wypadnięciem poza obieg drużyny niepunktujących nawet 0,5 na mecz. Ale jak to się ma z zestwieniem słów Michała Probierza o Jakubie Moderze, któremu czasem wystarczała minuta gry między zgrupowaniami, by przyjeżdżać na kolejne. Wtedy Probierz akurat zgrabnie (i celnie) to tłumaczył – nie możemy sobie pozwolić na odstawienie zawodnika o takiej jakości, nawet jak ma słabszy moment. Dodawał, że „trener musi czasem pomóc zawodnikowi”. Urbańskiemu najwidoczniej nie trzeba – a jeśli powody są inne, mówmy o nich głośno i spójnie.
W ataku nie ma Roberta Lewandowskiego, który musi odpocząć po wykańczającym sezonie. Ale skoro z trzech meczów: przeciwko Athletic Bilbao, Mołdawii i Finlandii, organizm Lewandowskiego zniósłby obciążenia tylko jednego z nich, czemu trafiło na spotkanie bez żadnej stawki w Kraju Basków, a nie na najważniejszy mecz kadry w tych eliminacjach? Komentarza ze strony selekcjonera nie ma – mimo iż w wywiadzie z TVP Sport padło pytanie.
Jestem pierwszym, który nie chciałby pytać o powołania. Natomiast uciąć je może tylko rozwój reprezentacji spowodowany takimi decyzjami trenera. Ale prawdziwy, nie ten, który dziś widzi przede wszystkim sam selekcjoner.
Komentarze