Wisła z dwoma twarzami. Po przerwie nie było tak dobrze
Wisła Kraków przystępowała do spotkania czwartej kolejki na zapleczu PKO BP Ekstraklasy po wyjazdowym zwycięstwie nad GKS-em Tychy (4:3). Z kolei Pogoń Grodzisk Mazowiecki miała za sobą pewną wygraną nad Miedzią Legnica (4:0). Tym samym na arenie przy ulicy Reymonta zapowiadało się pasjonujące widowisko.
Gospodarze weszli w mecz z przytupem. Już w dziewiątej minucie prowadzenie Wiśle zapewnił Maciej Kuziemka, wykorzystując podanie od Jakuba Krzyżanowskiego. Radość w szeregach Białej Gwiazdy nie trwała jednak długo – w 12. minucie wyrównał Aleksander Gajger.
Po stracie bramki Wisła szybko dążyła do odzyskania prowadzenia. Udało się to w 14. minucie, gdy kolejny raz w tym sezonie błysnął Julius Ertlthaler. Jeszcze przed przerwą, w 30. minucie, prowadzenie Wisły podwyższył Wiktor Biedrzycki. Dzięki trafieniu 28-latka krakowska ekipa miała dwubramkową zaliczkę przed zmianą stron.
Po przerwie drużyna Mariusza Jopa zaprezentowała zupełnie inne oblicze. Nie była już tak nastawiona na atak, grając zdecydowanie bardziej ekonomicznie. To próbowali wykorzystać zawodnicy beniaminka rozgrywek.
Kontaktowego gola Pogoń strzeliła w 74. minucie za sprawą Bartosza Farbiszewskiego. Choć w ostatnich fragmentach rywalizacji zespół Piotra Stokowca szukał trafienia na wagę remisu, ostatecznie bezskutecznie. Trzy punkty pozostały w Krakowie (3:2).
W następnej kolejce Wisła pauzuje. Normalnie miała grać z Wieczystą, jednak to spotkanie zostało przełożone na 6 września. Z kolei Pogoń w roli gospodarza zmierzy się ze Zniczem Pruszków.
Czytaj więcej: Pierwsza połowa jak z filmu akcji. Wisła Kraków w roli głównej [WIDEO]