Prawie 100 goli w La Liga
Savo Milosević to legenda Partizana Belgrad, w barwach którego strzelał mnóstwo goli (dwa razy został królem strzelców, 21 i 30 goli), 98 występów i 74 trafienia). Potem, dwa razy, był trenerem tej drużyny, ale w Serbii pracować już nie chce. Jeden z najlepszych strzelców w historii serbskiej piłki zapisał piękną kartę również w lidze hiszpańskiej, zdobywając tam prawie 100 goli.
Jego ulubionym rywalem był Real Madryt, a ulubionym miejscem do zdobywania goli Santiago Bernabeu. Dziś 52-letni Milosević podziwia w La Liga Roberta Lewandowskiego, a jako trener nie wyklucza pracy w Polsce. Goal.pl umieścił go na liście 10 trenerów, którymi powinny się zainteresować nasze kluby. A w rozmowie z goal.pl król strzelców EUR0 2000 poruszył wiele tematów.
Piotr Koźmiński, goal.pl: Sprawdzałem przed chwilą pańskie statystyki. Choć nie grał pan w czołowych klubach hiszpańskich, to w La Liga zanotował pan aż 91 goli. To bardzo dobry wynik…
Savo Milosević, były piłkarz Partizana Belgrad, Aston Villi, Realu Saragossa, Parmy, Osasuny, Celty Vigo, Espanyolu i Rubina Kazań, 104 mecze dla Jugosławii/Serbii i 37 bramek, były trener Partizana, NK Olimpija, reprezentacji Bośni i Hercegowiny i irańskiego FC Nassai:
To było tak dawno temu, że prawie już nie pamiętam. A całkowicie na serio: w trakcie kariery strzeliłem prawie 300 goli. I tak jak pan powiedział, grając w mniejszych klubach. To oznacza, że nigdy nie miałem w meczu wielu sytuacji, więc musiałem być bardzo skuteczny, mając 1-2 okazje. Ale faktem jest, że ze strzelaniem goli problemów nigdy nie miałem.
Zaliczył pan w sumie osiem klubów. W którym i kiedy czuł się pan najlepiej?
Myślę, że najlepszy był dla mnie pierwszy pobyt w Realu Saragossa. W ciągu 2,5 roku strzeliłem wtedy w samej La Liga 44-45 goli. Miałem 25-26 lat. Byłem u szczytu formy fizycznej, a miałem już za sobą trzy sezony w Anglii. Były więc umiejętności, doświadczenie i idealny wiek. A to się przekładało na gole.
Jedną nogą był już w Realu
A był pan blisko transferu do wielkiego klubu? Nie wiem, Real Madrytu, czy Barcelony…
Tak, prowadziłem negocjacje zarówno z Realem Madryt, jak i z Barceloną. Co do Realu, to praktycznie byłem już dogadany. To było po EURO 2000, gdzie zostałem królem strzelców. Do Madrytu chciał mnie sprowadzić ówczesny prezydent, Lorenzo Sanz. Niestety, niedługo potem przegrał wybory z Florentino Perezem. A ten miał już inne plany. Wygrał wybory, bo obiecał, że sprowadzi Luisa Figo. I słowa dotrzymał. Ale opowiem ci anegdotę. Perez sprowadził wtedy do Realu Nicolasa Anelkę. Zamiast mnie. Ja wtedy poszedłem do Parmy, która tworzyła jeden z… najdroższych zespółów w Europie. I co się okazało? Że Anelka strzelił w sumie dla Realu 7 goli. A gdzie tu anegdota? Ano tu, że ja, niedoszły piłkarz Realu, strzeliłem temu klubowi, prawie tyle samo, bo sześć. Lubiłem grać na Santiago Bernabeu, to widać właśnie po liczbie goli tam strzelonych przez mnie, bo na tym obiekcie trafiałem pięć razy.
A jak to było z Barceloną?
Barcelonie tych goli strzeliłem mniej, bo 3. Natomiast z nimi też rozmawiałem, choć nie było to aż tak zaawansowane jak z Realem Madryt. Wtedy prezydentem Barcelony był Nuniez, ale niedługo potem przegrał wybory, a nowy szef miał już inne plany co do napastników.
Czyli, nie miał pan szczęścia do zmian szefów w tych klubach.
Widocznie Bóg tak chciał. Byłem blisko, zwłaszcza Realu, ale ostatecznie to się nie udało. Trudno.
Teraz piłkarzem Barcelony jest Robert Lewandowski. Jak pan ocenia jego przygodę z tym klubem?
Przede wszystkim uważam, że ta przygoda powinna trwać jeszcze dość sługo. Wiadomo, że musimy już rozmawiać o wieku Lewandowskiego, ale jeśli z jego „fizycznością” nie stanie się nagle coś złego, to ja bym go widział w Barcelonie jeszcze 2-3 lata. Mówię poważnie! Robert Lewandowski i Karim Benzema to moje ulubione „9”, dwaj najlepsi na tej pozycji na świecie w ostatnich 15 latach. Piłkarze według mnie kompletni.
Lewandowski dłużej w Barcelonie?
A Lewandowski według pana ma jeszcze szansę na koronę króla strzelców La Liga?
Na jego miejscu nie miałbym już obsesji w temacie korony króla strzelców. Robert zdobywał ją już tyle razy, że nie musi to być jego celem. Moim zdaniem powinien się skupiać na tym, aby dorzucać te 20 goli na sezon dla Barcelony. Albo 20+. I żeby te gole dawały drużynie zwycięstwa i trofea. W światowej piłce mamy obecnie wielki niedobór świetnych „dziewiątek”. I właśnie dlatego moim zdaniem Barcelona nie powinna tak łatwo rezygnować po sezonie z Roberta. Powiem tak: gdybym to ja był dyrektorem Barcelony, to bardzo poważnie bym się zastanawiał nad przedłużeniem umowy Lewandowskiego.
Kto jest faworytem do wygrania La Liga? Real, Barcelona, czy ktoś inny?
To się rozegra między Realem a Barceloną. Czyli, tradycyjnie. Ale sezon jest bardzo długi, będzie miał jeszcze wiele zwrotów akcji. Bardzo ciężko teraz wksazywać faworyta. Może ciut większe szanse dawałbym Realowi, bo ma bardziej doświadczony zespół, ale z drugiej strony ta młodzież Barcelony nikogo się nie boi.
To przejdźmy teraz do pańskiej pracy trenerskiej. Ile zna pan języków? Pytam o to, bo z tego co wiem, znów chce pan pracować za granicą, czyli w międzynarodowej szatni.
Podkreślam: tylko za granicą. Nie interesuje mnie praca w Serbii, choć miałem dużo propozycji.
Do tego wrócimy, ale dokończmy kwestie językowe.
Mówię po angielsku, hiszpańsku, włosku i rosyjsku. czyli, w czterech językach.
Ale plus bałkańskie?
No tak. Z bałkańskimi to znam siedem.
Z powodzeniem pracował pan w Partizanie, ale faktycznie, też słyszałem, że nie wyobraża pan sobie ponownie pracy w Serbii. Dlaczego?
Jestem człowiekiem Partizana. Byłem jego piłkarzem, byłem tu trenerem. Niewielkim kosztem zbudowaliśmy świetny zespół zdobyliśmy Puchar Serbii, radziliśmy sobie w Lidze Euripy, wiele razy wygrywaliśmy z Crveną Zvezdą. Ale przez ostatnich dziesięć lat wszystko było przeciwko nam. Nie chcę w tym uczestniczyć. Nie chcę zaczynać sezonu już wiedząc, że na końcu rozgrywek będę tylko drugi. To nie dla mnie. Dlatego wypisałem się z tego.
Iran był super, ale wojna wszystko popsuła
Ostatnio pracował pan w Iranie, ale krótko. Dlaczego tak krótko?
To był super czas. Iran ma wielkie tradycje piłkarskie jeśli chodzi o Azję. Irańczycy mają na punkcie futbolu obsesję. Miałem propozycję z kolejnego tamtejszego klubu, ale wtedy wybuchła wojna z Izraelem. A to zmieniło wszystko. Tam kluby są zależne w dużej mierze od rządu, finansowanie jest uzależnione od państwowych instytucji. A te mając na głowie wojnę nie miały kiedy myśleć o klubach. Wszystko stanęło pod dużym znakiem zapytania i wielu cudzoziemców, w tym ja, wyjechało wtedy z kraju.
Za to w polskiej Ekstraklasie jest zapotrzebowanie na nowych trenerów. Byłby pan zainteresowany?
Jestem bardzo zainteresowany pracą w Europie, również w Polsce. Natomiast zależałoby mi na tym, aby to był ambitny projekt, aby klub naprawdę chciał coś osiągnąć. Praktycznie całą karierę grałem za granicą i wymagano ode mnie 2-3 razy więcej niż od miejscowego. Tak samo uważam teraz. Że jeżeli na przykład polski klub chciałby sprowadzić trenera zza granicy, to również po to, aby wymagać czegoś większego, a nie „średniactwa”. Jestem więc otwarty na Polskę, o ile dany klub ma ambicje.
Zna się na pracy z młodymi
Słyszałem, że uwielbia pan pracować z młodymi piłkarzami. Jako dyrektor serbskiej federacji miał pan pod sobą zespoły młodzieżowe, które wygrywały EURO czy mistrzostwo świata, a ci piłkarze zostali potem sprzedani za ponad 100 mln euro…
Nie można jednak powiedzieć, że to była moja jednoosobowa praca. To był cały sztab, ale prawdą jest, że lubię i wiem jak pracować z młodymi piłkarzami. Uwielbiam korzystać z ich energii, mają jej dużo więcej niż doświadczeni zawodnicy. Natomiast z młodymi trzeba pracować umiejętnie. Nie możez ich bezmyślnie wrzucić do pierwszego zespołu, bo spalisz piłkarza, a wtedy on nie pomoże drużynie. Czyli, strata jest podwójna.
W Partizanie przygotowywaliśmy takich piłkarzy przez rok, wprowadzaliśmy ich stopniowo, tłumacząc, żeby nie brali całego ciężaru na siebie. Bo na to przyjdzie czas za kilka lat. Oni na początku mają dawać umiejętności i energię. A pracy z młodymi uczyłem się też jako członek Komisji UEFA do spraw młodzieży. Dobrze więc wiem jak z takimi piłkarzami postępować.
A może pan wymienić dwóch piłkarzy, których w jakiś sensie właśnie w ten sposób pan poprowadził, taką drogą?
Od razu przychodzi mi na myśl Alaksandar Mitrović, który teraz ma już ponad 60 goli w reprezentacji Serbii, a zaczynał w naszym Partizanie. A drugi to Strahinja Pavlović, też z Partizana, obecnie piłkarz AC Milan. Tych przykładów mógłbym podać więcej, ale myślę, że te dwa wystarczą. Generalnie jako trener wierzę, że idealny jest mix. Kilku doświadczonych piłkarzy, kilku wiekowo „po środku” i kilku młodych, ale zdolnych. To jest dla mnie recepta na sukces.
A wracając jeszcze do polskich klubów. Widzę i słyszę, że się rozwijają. Natomiast uważam, że powinny zdziałać jeszcze więcej w europejskich pucharach. Teraz są trzy tego typi rozgrywki i mądrze prowadząc klub, mając przyzwoity budżet, naprawdę można się w tych pucharach pokazać. A zatem jeszcze raz: jeśli jakiś polski klub ma takie plany, to jestem otwarty na rozmowy.