Łukasz Tomczyk wprost o ewentualnym przejęciu sterów nad Rakowem Częstochowa
Raków Częstochowa w tej kampanii, po słabszym początku, ostatnio wkroczył na odpowiednie tory. Tym samym Czerwono-Niebiescy plasują się w czołówce tabeli PKO BP Ekstraklasy i mogą realnie myśleć o walce o mistrzostwo Polski. Tymczasem w ciekawy sposób na temat ewentualnego przejęcia sterów nad Czerwono-niebieskimi wypowiedział się aktualny szkoleniowiec Polonii Bytom, który jest przymierzany do zmiany pracy.
– Nie podobała mi się narracja sprowadzająca się do tego, że ja miałem jakiś wpływ na chęć odejścia trenera Papszuna z Rakowa. Że właściciel zaczął ze mną rozmawiać, co miało się nie spodobać trenerowi. Tak, miałem jakieś rozmowy „kawowe”, ale takie rozmowy są zawsze – z właścicielami, dyrektorami. W tym przypadku mówimy o rozmowie o planie B na wypadek, gdyby trener dostał jakieś oferty, z których chciałby skorzystać – przekazał Łukasz Tomczyk w rozmowie z Przemysławem Langierem z Interia.pl.
Trener bytomian opowiedział też o tym, jak mogło się zrodzić zainteresowanie jego osobą w klubie z Częstochowy.
– Ja mam swoją przeszłość w Rakowie, znam tamtejszych ludzi, w Polonii mamy swoich zawodników z tego klubu – choćby wypożyczonego Antka Burkiewicza. Kontakt był regularny, podobnie zresztą jak z trenerem Papszunem. Rok temu chciał mnie u siebie w sztabie, niedawno graliśmy też sparing. Wszystko szło swoim naturalnym rytmem. W czasie pewnie dojrzewała we właścicielu ta myśl, że nadaję się na następcę, ale sprawa przyspieszyła dopiero teraz. Żeby wcześniej doszło do jakichś konkretów, musiałoby się wiele wydarzyć, a nic takiego się nie wydarzyło. Trener wiele lat pracował i nie żartujmy, że nagle pojawił się Łukasz Tomczyk, by wypchnąć trenera Papszuna – zaznaczył szkoleniowiec ekipy z Bytomia.
Polonia po pierwszej części sezonu w Betclic 1. Lidze plasuje się na drugim miejscu w tabeli, mając 34 punkty. Do lidera Wisły Kraków traci dziewięć oczek.
Czytaj więcej: Widzew przed zimową ofensywą. Klub szykuje kolejne miliony









