Juventus w transferowym impasie
Juventus od tygodni pozostaje w transferowym zawieszeniu. Rozmowy się zaczynają i kończą. Pojawiają się kolejne nazwiska, ale żadna transakcja nie zostaje dopięta. Kibice czekają na wzmocnienia, a w zamian dostają jedynie listę spekulacji.
Ten zastój to nie tylko efekt finansowych ograniczeń. To także pytanie o to, jaki ma być Juventus w nadchodzących latach. Czy klub postawi na agresywną grę w Europie? A może skupi się na wychowywaniu młodych talentów? Bez jasnej wizji każda decyzja wygląda na ostrożną i spóźnioną.
Przez lata Juventus był synonimem dyscypliny, siły i zwycięstw. Teraz stoi między lojalnością wobec swojej historii a koniecznością dostosowania się do nowej piłkarskiej rzeczywistości. W momencie, gdy rywale z Serie A realizują konkretną strategię transferową i wzmacniają zespoły, Stara Dama nie potrafi dogadać się z PSG ws. Randala Kolo Muaniego. Pojawiały się też plotki o Jadonie Sancho, z których nic nie wyniknęło.
W tle pozostaje sprawa Dusana Vlahovicia. To od niej może zależeć krótkoterminowy plan klubu. Sprzedaż Serba mogłaby uruchomić środki na wzmocnienia. Brak ruchu w tej kwestii wydłuża jednak oczekiwanie i potęguje wrażenie stagnacji.
Dziś w oczach kibiców największym problemem nie jest brak głośnego transferu. To brak odpowiedzi na pytanie „dokąd zmierza Juventus?”. Bez niej trudno wierzyć, że klub powróci na ścieżkę, która przez dekady była dla niego naturalna.
Zobacz również: Barcelona może stracić kolejną gwiazdę. Duże problemy kadrowe