Drugie podejście też nieudane
Migouel Alfarela przychodził latem 2024 roku do Legii z wielkimi nadziejami. Klub mocno o niego zabiegał, Goncalo Feio obiecywał występy na środku ataku, ale szybko się okazało, że wszystko wygląda inaczej. Portugalczyk bardzo szybko stracił zaufanie do Francuza, ten jeśli grał, to częściej na skrzydle, a sam uważa, iż jego miejsce jest w ataku.
Ergo: zimą obie strony doszły do wniosku, że lepiej (chwilowo) się rozstać. Alfarela mocno odżył na wypożyczeniu w Kallithei Athens i wrócił do Warszawy. Nadzieję rozbudzało to, że w Legii zmienił się trener i każdy zaczął z czystą kartą. Tyle że nastąpiła powtórka z rozrywki: Iordanescu szybko uznał, iż jeśli już, to ustawi Francuza na skrzydle. Tak czy inaczej, poza piękną bramką w Kielcach Alfarela znów '”zgasł”.
Jedną nogą w Racingu Santander
A że nie miał szans na grę pierwszych skrzypiec w ataku, to znów zaczęły się rozmowy odnoście jego przyszłości. Jakiś czas temu ustalono, iż Francuz dostanie zgodę na odejście jeśli znajdzie się chętny na jego usługi, a Legia uzna, że taka opcja ma sens. Z naszych informacji wynika, że taki chętny się znalazł. Alfarelę chciał sprowadzić do siebie hiszpański Racing Santander.
W pewnym momencie sprawy były zaawansowane. Jak słyszymy, miało to być wypożyczenie z opcją wykupu. Jej wysokość była jak najbardziej w zasięgu Hiszpanów. Sprawy skomplikowały się jednak po kontuzji Nsame, która wykluczy go z gry na długo. Wypożyczenie Alfareli zostało wstrzymane. Temat Racingu upadł, bo wczoraj o północy w Hiszpanii zamknęło się okno transferowe. W tym momencie Racing Santander jest liderem drugiej ligi hiszpańskiej.
W międzyczasie Legia dopięła te transfery, które chciała i… Zacznie się teraz dyskusja kto powinien klub opuścić. Nieoficjalnie wiadomo, że ani Alfarela, ani Szkurin nie należą do ulubieńców trenera Iordanescu i niewykluczone, że to właśnie któryś z nich nie zostanie zgłoszony do europejskich pucharów. Natomiast w tym momencie ani jeden, ani drugi nie pali się do odejścia.