Lider Rakowa: mam nadzieję, że nie ma złamania w nodze

Odpadnięcie Rakowa z Ligi Mistrzów to niejedyna zła informacja z obozu mistrzów Polski. Kolejna to poważnie wyglądająca kontuzja Zorana Arsenicia.

Zoran Arsenić
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Zoran Arsenić
  • Zoran Arsenić przez kontuzję nie dokończył meczu z FC Kopenhaga
  • Na razie nie wiadomo, jak poważny jest to uraz, ale po spotkaniu kapitan Rakowa miał nogę w stabilizatorze, wyraźnie utykał i sam mówił, że dziwnie boli
  • – Mam nadzieję, że nie ma tam złamania – stwierdził

Zoran Arsenić znów kontuzjowany

Występ Zorana Arsenicia na Parken w Kopenhadze ważył się niemal do ostatnich chwil. Stoper Rakowa wprawdzie trenował wraz z drużyną przez kilka ostatnich dni, ale nie było pewne, czy jego stan pozwoli na występ od pierwszej minuty. Okazało się, że tak, ale grę przypłacił kolejną kontuzją – niezwiązaną z poprzednią.

Co z Twoją nogą?

Niestety zderzyłem się z “Papą” w drugiej połowie i od tamtego momentu nie mogłem biegać. Noga bolała bardzo, z każdą chwilą mocniej, i wreszcie w końcówce zszedłem. Mam nadzieję, że nie ma tam złamania, ale mam tam jakieś dziwne odczucie. Jutro będę miał badania.

To nowy uraz?

Tak, niezwiązany z poprzednim. To, co miałem wcześniej, w ogóle nie przeszkadzało mi w meczu. Oby badania pokazały, że nie jest tak źle, jak może się wydawać.

Z twojego doświadczenia – jak długa przerwa może cię czekać?

Trudno powiedzieć. Nie chcę o tym myśleć, staram się pozytywnie nastawiać.

Szczere słowa piłkarza Rakowa. “Zabrakło nam odwagi w ofensywie”
Milan Rundić

Milan Rundić po rewanżowym meczu Rakowa z Kopenhagą Raków Częstochowa nie zdołał wyeliminować w IV rundzie eliminacji zespół Kopenhagi i ostatecznie nie awansował do rozgrywek Ligi Mistrzów. Rewanżowe spotkanie na Parken zakończyło się remisem 1:1. Po końcowym gwizdku krótkiego wywiadu stacji “TVP Sport” udzielił Milan Rundić. – To był bardzo trudny mecz. Niestety pierwsi straciliśmy

Czytaj dalej…

Jak ocenisz sam mecz?

Był dobry w naszym wykonaniu. Mieliśmy kontrolę, to my posiadaliśmy piłkę. Może za mało sytuacji kreowaliśmy, bo była potrzeba gonienia wyniku, ale taki był plan na ten mecz – grać spokojnie i w końcówce mieć taki wynik, który będzie nas trzymał w grze. Straciliśmy dość nieszczęśliwe bramki w tym dwumeczu, ale i tak, wliczając doliczony czas, mieliśmy 10 minut na doprowadzenie do dogrywki. Trochę zmieniliśmy formację, ale ostatecznie nie udało się.

Twoi koledzy podkreślają, że było za dużo respektu, a za mało odwagi. Zgadzasz się z tym?

Nie. W ogóle nie mieliśmy respektu, w ogóle ich się nie baliśmy. Przyjechaliśmy tu grać w piłkę, w ogóle nie broniliśmy się. Graliśmy mecz zgodnie z założeniami. Atmosfera nie wywierała na nas presji. Nie udało się wygrać, ale możemy być dumni z tego, jak wyglądaliśmy. FC Kopenhaga to duży klub, który w poprzednim sezonie grał w Lidze Mistrzów, a my z nim rozegraliśmy dwa dobre mecze, w których mieliśmy sporo pecha przy traconych bramkach.

Po pierwszym meczu Dawid Szwarga zebrał was na środku boiska, by powiedzieć, że nic nie jest jeszcze stracone. Co mówił dziś?

Słów dokładnie nie pamiętam, ale był dumny z nas, bo pokazaliśmy, że możemy grać w europejskich pucharach na wysokim poziomie. Teraz trzeba to utrzymać.

Komentarze