Nienawiść rośnie z każdym meczem. Czym zawinili sobie Anglicy?

Jordan Pickford
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jordan Pickford

Przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy reprezentacja Anglii nie wzbudzała większych emocji. Owszem, niektórzy widzieli Synów Albionu w gronie faworytów do zwycięstwa, jednak większe szanse na awans do finału przyznawano kilku innym drużynom. Mimo tego to właśnie kadra prowadzona przez Garetha Soutghate’a stanie przed szansą na końcowy triumf. Na trybunach Wembley zasiądzie 60 tysięcy fanów i zdecydowana większość będzie wspierać gospodarzy. Stadion trzyma stronę Trzech Lwów, jednak świat wydaje się dopingować ich rywali. Co sprawia, że niemal cała Europa kibicuje Italii? Czym zawinili sobie Anglicy?

  • Reprezentacja Anglii zawsze wymieniana jest w szerokim gronie kandydatów do triumfu, jednak tym razem kadra Synów Albionu nie wzbudzała większych emocji
  • Wraz z upływem czasu neutralni sympatycy zaczęli coraz częściej wspominać o ekipie Garetha Soutghate’a, jednak robili to wyłącznie w negatywnym kontekście
  • Każdy kolejny mecz przysparzał Anglikom coraz większą liczbę wrogów – niewykluczone, że po spotkaniu z Danią stronę Trzech Lwów trzymają tylko gospodarze

Gra u siebie

“To nie było właściwe. Niektóre zespoły musiały przejechać więcej niż 10 000 km, podczas gdy podróż innych liczyła tylko 1000 km. To niesprawiedliwe wobec fanów, którzy jednego dnia musieli być w Rzymie, a kilka dni później musieli znaleźć się w Baku. Musieliśmy dużo podróżować, do krajów o różnych jurysdykcjach, różnych walutach, tych w Unii Europejskiej i spoza UE, co nie było łatwe”. Aleksander Ceferin wprost przyznał, że organizacja wielkiego, międzynarodowego Euro była błędną decyzją. Równocześnie przyznał, że nie to on był odpowiedzialny za innowacyjny format, więc nie zamierzał nic zmieniać w tej materii. Było, minęło. Niektórzy zwiedzili cały kontynent, inni podróże zaczęli dopiero po fazie grupowej. Na tle wszystkich uczestników rywalizacji wyróżnia się jedna reprezentacja. Anglia. Podopieczni Garetha Soutghate’a w drodze na Wembley rozegrali sześć spotkań i aż pięć z nich zaplanowano na… Wembley. Tylko ćwierćfinałowe starcie z Ukrainą oznaczało wycieczkę do Rzymu.

Zapomnijmy o kilometrach. Zwróćmy uwagę na zdecydowanie bardziej bulwersującą kwestię. Ilu kibiców obejrzy niedzielny pojedynek? 60 tysięcy, jednak w większości będą to sympatycy gospodarzy. By dopingować swoich ulubieńców z trybun londyńskiego giganta, fani Italii musieliby wcześniej odbyć 10-dniową kwarantannę po przylocie z Włoch. Dura lex, sed lex, jednak w tym przypadku przepisy sprawiają, że tylko jedna reprezentacja jest pokrzywdzona. Oliwy do ognia dolał Grant Shapps, brytyjski minister transportu, który przekazał kibicom gości jasne i wyraźne instrukcje:

“Nie” jest odpowiedzią na to proste pytanie. Jeśli wykryjemy, że ludzie podróżują tylko na mecz, nie zostaną wpuszczeni. Wiele lotów czarterowych i bezpośrednich zostało odwołanych na tej podstawie.

No cóż. Na pocieszenie: Włoski Związek Piłki Nożnej zdołał wywalczyć 1000 biletów. Niech przybysze zza kanału La Manche znają łaskę gospodarzy.

Egocentryzm, arogancja

Football is coming home. To hasło słyszymy na każdym turnieju, w którym bierze udział reprezentacja Anglii. Gdzie się nie obejrzymy, “futbol wraca do domu”. Co przed finałem mówi Gareth Soutghate? “Zabierzmy trofeum do domu”. Co śpiewają kibice Trzech Lwów? Football is coming home. Ciekawe, czy królowa Elżbieta musiała powstrzymywać się przed dodaniem tego wyrażenia do słów wsparcia, jakie przed meczem przekazała angielskiej kadrze. Po 55 latach cierpień, Synowie Albionu stoją przed szansą na ich zakończenie. Anglicy mają pokonać Włochów, a futbol ma wrócić na “należne mu miejsce”, do swojej ojczyzny. Mimo iż słynna już fraza na dobre weszła do lokalnego, piłkarskiego słownika, ktoś na gorze zdał sobie sprawę, że poza granicami kraju nie jest już tak dobrze odbierana, zwłaszcza w kontekście starań Wielkiej Brytanii i Irlandii o organizację MŚ 2030. Urzędnicy Departamentu Cyfrowego, Kultury, Mediów i Sportu w Wielkiej Brytanii instruują ministrów, by ci przestali posługiwać się nadużywanym hasłem.

Kibicowanie, szeroko pojęte wsparcie dla swojego kraju oczywiście nie jest niczym złym. Inną kwestią pozostaje sposób, w jaki robią to fani reprezentacji Anglii. Gwizdy podczas odgrywania hymnu rywali, żenujące próby dekoncentracji piłkarzy, wulgarny “doping” skierowany w stronę przeciwników i wszechobecna, nie tylko stadionowa agresja, której doświadczają goście, raczej nie sprawiają, że gospodarze zyskali rzeszę zwolenników. Obraz, jaki sami wykreowali sobie w oczach innych, jest godny współczucia i nijak ma się do tego, za co kochamy chociażby Irlandczyków. Egocentryzm, błędne przekonanie o własnej wyższości i zamieszanie, jakie wokół siebie robią Synowie Albionu, powoduje, że zdecydowana większość osób śledzących Euro stoi po stronie Włochów i ma nadzieję, że ekipa Roberto Manciniego utrze nosa zarozumiałym odkrywcom futolu. Możemy być pewni, że Squadra Azzurra zrobi wszystko, by zrealizować plan pod tytułem “football is coming Rome”.

Mecz z Danią

Ten pojedynek przejdzie do historii, jednak nikt nie będzie kojarzył go w pozytywny sposób. Reprezentacja Anglii w kontrowersyjnych okolicznościach wyeliminowała z turnieju Danię i to właśnie sposób, w jaki Synowie Albionu awansowali do finału, przyćmił wynik sportowej rywalizacji. Odrębną kwestią pozostaje zachowanie angielskich kibiców, którzy mają ogromny udział w negatywnym postrzeganiu rywalizacji na Wembley. Statystyki, które wyraźnie wskazują na zasłużone zwycięstwo Trzech Lwów zeszły na dalszy plan. Dominacja w każdej rubryce przestała mieć jakiekolwiek znaczenie po sytuacji, która miała miejsce w pierwszej połowie dogrywki.

W 102. minucie Raheem Sterling wdarł się w pole karne Duńskiego Dynamitu i padł na murawę po kontakcie z jednym z obrońców. Sędzia Danny Makkelie nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę. Interwencja systemu VAR niczego nie zmieniła, a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Harry Kane, który na raty, jednak pokonał Kaspera Schmeichela. Czy Anglikom należał się rzut karny? Czy Joakim Maehle faulował Sterlinga? A może zrobił to Jensen? Kontakt między obrońcą a napastnikiem bez wątpienia zaistniał, jednak dla wielu był on niewystarczający, by mógł zostać uznany za przewinienie. Sytuacja podzieliła świat futbolu i nawet niektórzy kibice gospodarzy zaczęli wątpić w słuszność decyzji arbitra.

No właśnie, kibice gospodarzy. Po końcowym gwizdku szeroko zakrojone dyskusje wzbudzało nie tylko to, co działo się na murawie, ale także wszelkiego rodzaju aktywność na trybunach. Fani Three Lions rozpoczęli od wygwizdania hymnu Danii, by skończyć na próbach oślepienia Kaspera Schmeichela laserem podczas rzutu karnego. Sympatycy ekipy gości w rozmowach z mediami zwracali uwagę na zachowanie Anglików:

Kiedy po meczu wychodziliśmy ze stadionu, ludzie zaczęli krzyczeć takie rzeczy jak: „Nie należysz tutaj”. Mieliśmy też duńską flagę, którą próbowali mi odebrać, ale zdołałam ją wyrwać i powiedziałam: „Po prostu ją zostaw”. Potem zaczęli również ciągnąć mnie za włosy i nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. To było dość przerażające.

Jeanette Jorgensen

Moje córki nie odważyły ​​się pokazywać swoich duńskich koszulek i czapek, ponieważ zastraszyli je angielscy fani. Opluwano nas, kiedy weszliśmy na stadion, a ludzie wykrzykiwali obelgi.

Sigrun Matthiesen Campbell

Widziałam, jak Anglik podszedł do dziecka i próbował usunąć go z siedzenia. To było przerażające doświadczenie. Musieliśmy kupić bilety przez naszą federację, która chciała, żebyśmy wszyscy siedzieli razem. Nie jestem pewien, co się stało, ale zdecydowanie było wśród nas wielu angielskich fanów, co sprawiło, że atmosfera była nieco napięta. Myślę, że niektórzy ludzie trochę się przestraszyli, ponieważ ci ludzie byli bardzo agresywni.

Jeanette Jorgensen

Jeżeli ojczyzna futbolu jest tak nieprzyjazna, może ten wcale nie powinien do niej wracać? Jedno jest pewne – Anglicy nie zyskali w oczach piłkarskiego świata. Ci, którzy kochają Synów Albionu bezwarunkową miłością, nadal będą żywić do nich takie samo uczucie, bez względu na opinię reszty. Jednak neutralna część sympatyków po miesięcznej przygodzie z angielską kulturą dzisiaj stanie po stronie Włochów.

Komentarze