Kamil Broda o porażce Wisły. „Autokar nie był wesoły”
Kamil Broda to dziś numer jeden w bramce Wisły Kraków. Po ostatnim występie nie miał jednak powodów do radości. Biała Gwiazda przegrała na wyjeździe z Miedzią Legnica (0:2), doznając pierwszej porażki w sezonie. Zawodnik ujawnił, jak wyglądał powrót do domu po tym spotkaniu.
– Autokar nie był wesoły. Każdy zdawał sobie sprawę, że mecz po prostu nam nie wyszedł. Wiele rzeczy nie funkcjonowało tak, jak powinno. Poziom wewnętrznego wkurzenia na pewno był odczuwalny – powiedział Broda w rozmowie z Marcinem Ryszką w Studio Reymonta.
Bramkarz krakowskiej ekipy odniósł się także do tego, co zawiodło w trakcie piątkowej potyczki.
– Mieliśmy analizę. Skupiliśmy się na rzeczach, które nie funkcjonowały. Złożyło się kilka czynników – przegrywaliśmy dużo pojedynków fizycznych, jeden na jeden, „bark w bark”. Przeciwnik łapał rytm i przewagę – wyjaśniał Broda.
W końcu zawodnik wypowiedział się na temat radzenia sobie z presją.
– Najważniejsze jest zachowanie „chłodnej głowy”, nie podpalanie się. Traktuję to jak normalną pracę, staram się kontrolować emocje i wykonywać swoje zadania – zaznaczył 24-latek.
Trudne chwile golkipera Białej Gwiazdy
Broda miał też okresy, w których nie grał w wyjściowym składzie. Wprost przyznał, że nie były to łatwe chwile.
– Były trudne momenty, nawet łzy, ale energię koncentrowałem na powrocie. Akceptowałem fakt, że nie mogę nic zmienić, i wracałem z nastawieniem, że będę silniejszy. Czas rehabilitacji czy pracy na siłowni również buduje formę – przekonywał bramkarz Wisły.
W tym sezonie Broda wystąpił w siedmiu spotkaniach, w których puścił siedem bramek. Cztery razy zachował czyste konto.
Czytaj więcej: Ofensywny pomocnik Arki może wzmocnić Ruch Chorzów