Diaby-Fadiga potrzebował transferu do Rakowa. Co za skuteczność
Raków Częstochowa latem sfinalizował zaskakującą wymianę z Jagiellonią Białystok. Ekipę Adriana Siemieńca wzmocnił Dawid Drachal, zaś do Medalików dołączył Lamine Diaby-Fadiga. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że to klub z Podlasia lepiej wyjdzie na tej transakcji, bowiem młodzieżowy reprezentant Polski wciąż uchodzi za duży talent i ma przed sobą ciekawą przyszłość. Były już napastnik Jagiellonii potwierdził natomiast, że potrzebował współpracy z Markiem Papszunem, pod wodzą którego radzi sobie znakomicie.
Diaby-Fadiga w czwartek ustrzelił hattricka w rywalizacji z Rapidem Wiedeń. Może pochwalić się znakomitymi statystykami, bowiem po tym spotkaniu ma w sumie na koncie już jedenaście bramek dla Rakowa. Wygląda to jeszcze lepiej, jeśli przełoży się to na rozegrane minuty, gdyż Papszun tylko osiem razy dawał mu grać od pierwszej minuty.
Szkoleniowiec Rakowa znalazł mu nową pozycję, gdyż w obecnym systemie występuje najczęściej jako jedna z „dziesiątek”, za plecami Jonatana Brunesa. Dzięki temu może częściej operować piłką i wykorzystywać dobre wyszkolenie techniczne. Diaby-Fadiga jest świetnym przykładem tego, że nie należy definitywnie skreślać piłkarza, któremu nie wyszło w jednym środowisku. Pobyt w Jagiellonii był dla niego nieudaną przygodą, ale w Rakowie radzi sobie znakomicie.









