Świąteczna historia Jose Mourinho. Tak zmotywował swojego piłkarza

Jose Mourinho podczas swojej kariery trenerskiej wiele razy mierzył się z niekonwencjonalnymi zachowaniami piłkarzy. Podczas pracy w Mediolanie musiał stawić czoła przyzwyczajeniom obrońcy Interu - Maicona. Historia z meczu ze Sieną jest przywoływana co roku w związku ze świętami Bożego Narodzenia.

Jose Mourinho
Obserwuj nas w
Imago / Domenico Cippitelli Na zdjęciu: Jose Mourinho
  • Jose Mourinho opowiedział o historii związanej z Maiconem i świętami Bożego Narodzenia
  • Portugalczyk rzucił obrońcy wyzwanie, którego stawką był wyjazd do Brazylii na święta
  • Maicon spełnił życzenie ówczesnego trenera Interu Mediolan

Zakład pomiędzy Mourinho a Maiconem

Jose Mourinho był trenerem Interu Mediolan w latach 2008-2010. Podczas pracy w Mediolanie wygrał wszystko, co było do wygrania. Jako ostatni trener w historii włoskiej piłki doprowadził drużynę z Półwyspu Apenińskiego do zdobycia potrójnej korony. W pierwszym sezonie pracy na północy Włoch przytrafiła mu się ciekawa sytuacja związana z jednym z obrońców “Nerazzurrich” – Maiconem

Brazylijczyk, gdy tylko mógł, starał się złapać zawieszenie w okolicach świąt, aby udać się do Brazylii na wakacje. Jednak “The Special One” postanowił po swojemu rozegrać tę sytuację i rzucił wyzwanie piłkarzowi, którego stawką były wakacje z rodziną bądź pozostanie we Włoszech.

Pamiętam mecz Maicona ze Sieną. Piłkarze mówili mi, że on zawsze dostaję 5. żółtą kartkę, żeby być zawieszonym przez święta. Wtedy mógł wrócić do Brazylii na wakacje. Poszedłem do niego i powiedziałem mu, że nie jestem idiotą. Jak dostanie żółtą kartkę, to nie puszczę go nigdzie. Zapytał się mnie czy jak strzeli bramkę, to będzie mógł pojechać. Odpowiedziałem, że jak strzeli dwie, to wtedy będzie mógł polecieć – opowiada Jose Mourinho.

Maicon w czasie tego meczu zdobył dwie bramki, ale przy celebrowaniu drugiego trafienia zapomniał się i zdjął koszulkę. Sędzia ukarał go za to żółtą kartką. Mourinho słowa jednak dotrzymał i dał zgodę Brazylijczykowi na lot do domu.

Dałem mu jeszcze dodatkowy tydzień wakacji – wspomina “The Special One”.

POLECAMY TAKŻE

Komentarze