Wisła rozbita w Bydgoszczy. Wielki mecz Zawiszy
Wisła Kraków w czwartkowy wieczór mierzyła się na wyjeździe z Zawiszą Bydgoszcz w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Na papierze wyraźnym faworytem był pierwszoligowiec, który od początku sezonu radzi sobie znakomicie. Zawisza przed własną publicznością liczył jednak na sprawienie sensacji, których w tych rozgrywkach nie brakuje. Mariusz Jop postawił w dużej mierze na zawodników, którzy mają problemy z regularnym graniem, choć od pierwszej minuty pojawiło się też kilku liderów drużyny, w tym Julius Ertlthaler, Maciej Kuziemka czy Wiktor Biedrzycki.
Pierwsza połowa była bardzo emocjonująca. Biała Gwiazda kontrolowała przebieg gry i szukała pierwszego gola. Ta sztuka udała się w 25. minucie – Ertlthaler posłał płaskie dośrodkowanie wzdłuż bramki, a Ardit Nikaj skierował piłkę do siatki. Wydawało się, że to potężny cios dla Zawiszy, ale dobre wieści dla gospodarzy nastąpiły ledwie kilka minut później. Mariusz Kutwa sfaulował w polu karnym rywala, a arbiter podyktował rzut karny, który na bramkę wyrównującą zamienił Maciej Kona.
Po zmianie stron oglądaliśmy natomiast koncert ze strony Zawiszy. Gospodarze w ciągu 12 minut zdobyli aż trzy bramki. Stałe fragmenty gry wybijane przez Michała Cywińskiego siały postrach w polu karnym Wisły, a defensywa kompletnie nie potrafiła sobie z tymi zagraniami poradzić. Do siatki trafiali Mikołaj Staniak oraz ponownie Kona. Dodatkowo, do własnej bramki trafił też Frederico Duarte, który niefortunnie główkował.
Wisła próbowała odrobić straty, ale Zawisza bardzo dzielnie bronił dostępu do bramki. Spotkanie zakończyło się więc ogromną sensacją i zwycięstwem trzecioligowca, który zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski.









