Jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań 1/16 finału STS Pucharu Polski jest rywalizacja pomiędzy Hutnikiem Kraków a Wisłą Kraków. Derby miasta pomiędzy dwoma dużymi markami muszą zbudzać szczególne zainteresowanie, tym bardziej dlatego, że to także pojedynek, którego kibice pod Wawelem nie mieli przyjemności oglądać od 28 lat w oficjalnym meczu.
Niemniej przede wszystkim to starcie zespołu, który gra na trzecim poziomie rozgrywkowym, w Betclic 2. lidze, z ekipą, która jest na prostej drodze do powrotu do PKO Ekstraklasy. Różnic pomiędzy Hutnikiem a Wisłą jest zapewne więcej. I choć wszyscy doskonale znają sytuację Białej Gwiazdy, to niewielu wie, że projekt ich rywali jest równie ciekawy.
Zespół z Suchych Stawów wyróżnia się bowiem w Betclic 2. lidze swoją kadrą. Postawienie na wielu młodych piłkarzy, wyciągniętych z niższych lig zdaje się dawać efekt nie tylko na boisku, ale i w klubowej kasie. Zimą Michała Głogowskiego sprowadziła do siebie Lechia Gdańsk. Jego brat, Kamil, trafił z kolei do GKS-u Tychy. Teraz rozchwytywany jest z kolei Kacper Prusiński, 20-letni strzelec ośmiu goli w tym sezonie. Dlatego też o skautingu, transferach i klubie rozmawiamy z szefem działu skautingu Hutnika Kraków, Kamilem Tyborem.
Hutnik słynie z rozwijania młodych talentów, w poprzednim sezonie bracia Głogowscy, teraz świetnie gra Kacper Prusiński – wyławianie takich graczy i ich rozwój musi dawać sporą satysfakcję?
Tak. Na pewno daje sporą satysfakcję. Przyjemnie jest patrzyć, gdy zawodnicy trafiający do Hutnika z zewnątrz, bądź ci młodzi, wchodzący do pierwszej drużyny z akademii, stają się tymi wyróżniającymi – i to nie tylko w zespole, ale i w całej lidze. Tradycje są żywe, bo przecież Ptaszyckiego zawsze kojarzyło się z utalentowaną młodzieżą.
Jak Hutnikowi udaje się przekonywać piłkarzy, nie jesteście przecież największą marką w lidze, ani nawet w mieście?
To prawda, że musimy konkurować z dużymi klubami, jak Wisła czy Cracovia, w mieście mamy jeszcze Wieczystą czy Garbarnię, a obok Puszcze Niepołomice, jednak Hutnik też ma swoje atuty – o tym warto pamiętać, bo to spory kapitał. Akademia, infrastruktura treningowa i całe zaplecze, bardzo dobre i wygodne położenie na mapie Krakowa czy unikatowa tożsamość to duże plusy, które nas wyróżniają. Dodam do tego, że „HKS” to też marka. Z historią, osiągnięciami i rozpoznawalnym zapleczem kibicowskim.
Najważniejsze jest jednak to, że po powstaniu Stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010 i całym procesie odbudowy klubu obrano jasny kierunek: szkolenie, rozwój, dawanie szansy, i jest to cały czas kontynuowane. Gracze wiedzą, że przyjście na Suche Stawy może być dla nich okazją do naprawdę solidnej nauki, zbierania doświadczenia czy też trampoliną do skoku na jeszcze „większą wodę”. Mówiąc krótko: piłkarze dostrzegają, że u nas mogą zrobić postęp.
Brakuje stadionu, to nie przeszkadza?
Odpowiem w ten sposób: jest to bolączka. Nowy stadion – taki wpisujący się w dzisiejsze realia – byłby z pewnością motorem napędowym do dalszego rozwoju. Tu mam na myśli nie tylko klub, ale też całą Nową Hutę, która jest przecież największą dzielnicą miasta i drzemie w niej spory potencjał. Bardzo chciałbym zobaczyć Hutnika na fajnym, skrojonym do naszych potrzeb obiekcie. Zresztą, nie tylko ja. Wszyscy by sobie tego życzyli.
Ile osób dzisiaj stanowi dział skautingu klubu; jak pracujecie?
Obecnie działa dla nas na stałe dziewięć osób. Korzystając z okazji chce ich wymienić, bo uważam, że dobrze wykonują, bardzo potrzebne zadanie. Mariusz Lesiak, Adam Iwaniuk, Konrad Żmuda-Trzebiatowski, Igor Żelechowski, Maksymilian Szymczak, Konrad Kopyś, Bartosz Cieśla, Mateusz Sawicki i Nikos Giannakopoulos. Są to skauci z różnych regionów Polski – monitorują nasz rodzimy rynek i zbierają informacje – a jeden, mieszkający w Anglii – skupia się głównie na obserwacji graczy polskiego pochodzenia. Nad wszystkimi operacjami czuwam ja, weryfikuję je, a całość zebranego materiału trafia do dyrektora sportowego, sztabu szkoleniowego i zarządu klubu.
Jeździmy na mecze, oglądamy spotkania, prześwietlamy oferty przedstawiane przez agentów, posiłkujemy się dostępnymi platformami i narzędziami skautingowymi, tak, żeby jak najlepiej wykonać swoją pracę – i mimo, że nasze możliwości są czasem ograniczone, choćby finansowo, to jesteśmy zauważani, więc wydaje mi się, że robimy to dobrze.
Czy na poziomie drugiej ligi w ogóle można mówić o skautingu, czy to głównie gra menadżerów i transferu na zasadzie polecenia, znajomości?
Nie chciałbym się wypowiadać na temat innych, bo wolę skupiać się na swojej robocie i tym co dzieje się u nas. Powiem może w ten sposób: uważam, że wyróżniamy się, jeśli chodzi o skauting na tym drugoligowym froncie. Chociaż na tym poziomie zdarzały się już kluby odnajdujące się w tej materii – choćby Pogoń Siedlce czy swego czasu Stomil Olsztyn.
Jak wygląda proces skautingowy w takim klubie jak Hutnik, nie jesteście potęgą, a pracę, którą wykonujecie można ze świecą szukać w innych ekipach 2 ligi.
Zaczynamy od profilu pożądanego zawodnika. Wiemy, jakiego gracza chcemy – pod względem charakterystyki piłkarskiej i mentalnej. Określa to sztab. Oczywiście nie jesteśmy bardzo sztywni, bo wiadomo, że szczególnie tych młodszych piłkarzy można jeszcze modelować. Następnie analizujemy wyselekcjonowanych kandydatów, takich, dostępnych w naszym zasięgu sportowym i finansowym czy na przykład tych, których wskazał wcześniej trener Świątek.
Jeszcze bardziej zagłębiając się w kuluary tego, jak funkcjonujemy to chcę powiedzieć – już gdzieś poruszałem ten temat – że mając na myśli cały proces wyszukiwania, selekcji i pozyskiwania piłkarzy, to bardzo zaangażowani są w niego członkowie zarządu, i naturalnie wszyscy szkoleniowcy. Bardzo istotną kwestią w tym wszystkim, traktowaną bardzo poważnie, jest szkolenie i dostarczanie narybku do pierwszej drużyny przez Akademię Piłkarską Hutnika Kraków, która funkcjonuje bardzo dobrze – jasnym przykładem tego jest jakość młodych graczy, którzy mają szansę debiutować w Betclic 2. Lidze.
Czyli wracając do drugiej części mojego pytania to takiej pracy, jaką wykonujecie, ze świecą szukać w drugiej lidze?
W dzisiejszym świecie, przy całym rozwoju technologicznym i łatwej dostępności całej masy pomocnych narzędzi, nie ma pewnie profesjonalnego klubu, w którym skauting nie funkcjonuje nawet w minimalnym stopniu. Często jednakże odpowiadają za niego jedynie sztaby, które przecież i tak mają dużo innych zajęć.
Ja ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, co udało nam się wypracować i jak to funkcjonuje w Hutniku. Przy czym rzecz jasna, że nigdy nie ma tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Zawsze jest pole do nauki, doskonalenia się i do wzrostu.
Spływają już oferty za takich zawodników jak Kacper Prusiński czy Patryk Kieliś?
Nie jest tajemnicą, że oferta za jednego dopiero co pozyskanego gracza spłynęła już nawet w ostatnich dniach letniego okienka transferowego. Zainteresowanie jest widoczne, to normalne, zwłaszcza wtedy, gdy piłkarze prezentują spore umiejętności. To jednak nie czas na dyskusje o tym, wszystko i tak zweryfikuje rynek. Niemniej, jest to kolejny dowód na to, że kierunek obrany w klubie działa.
Finansowo warunki, które możecie zaproponować piłkarzom to raczej poziom połowy stawki?
Nie jesteśmy klubem, który przyciąga pieniędzmi. Gracze przychodzą do nas, bo czują, że tutaj mogą zrobić progres. Hutnik oferuje stabilność, wywiązywanie się z zawartych umów. Jak na realia drugiej ligi mamy dobre warunki, ale co więcej dajemy perspektywę sportową i to czasem znaczy więcej niż najwyższy nawet kontrakt.
Ostatnio głośno było o problemach finansowych, które ma główny sponsor klubu, czy to wpływa na obecne funkcjonowanie klubu i wasze plany na ten sezon?
Już przed startem obecnego sezonu zarząd klarownie mówił o tym, że czekają nas oszczędności. Widać to poniekąd w ruchach, które wykonaliśmy latem. Ja nie czuję się osobą kompetentną do tego, aby objaśniać sytuację właściciela. Mogę powiedzieć, że klub działa stabilnie, drużyna ma zapewnione jak najlepsze warunki do pracy i każdy koncentruje się na należących do niego obowiązkach.
Zobacz także: Podbeskidzie miało walczyć o awans, a jest na dnie. Oto, co dzieje się w klubie









