Syn marnotrawny powrócił. I znowu zachwyca

Philippe Coutinho (Aston Villa, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Philippe Coutinho (Aston Villa, Premier League)

Gdy okazało się, że Philippe Coutinho wraca do Premier League, zapanowała swego rodzaju konsternacja. W koszulce Liverpoolu był jedną z gwiazd ligi, jednak gdy postanowił poszukać innych wyzwań, jego kariera skręciła w niewłaściwym kierunku. Angaż Brazylijczyka w Aston Villi ma być dla niego szansą na odkupienie win. Być może nie zdoła już przebłagać fanów The Reds, jednak nadal ma szansę udowodnić piłkarskiemu światu, że ciągle ma to coś, czym zachwycał wzrok podczas swojego poprzedniego pobytu w Anglii.

  • Kto zasłużył na tytuł najlepszego zawodnika 24. kolejki Premier League? Z pewnością Philippe Coutinho, który zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty w meczu z Leeds
  • Brazylijczyk wrócił do Premier League po czterech niezbyt udanych latach spędzonych w Barcelonie i Monachium. I znowu czaruje
  • Nie ma Salaha, nie ma Mane, ale jest Diogo Jota – dublet Portugalczyka rozstrzygnął losy starcia z Leicester
  • Rozpocząć mecz od samobójczego trafienia i wyjechać z Londynu z trzema punktami – to specjalność zakładu pod wezwaniem Świętych z Southampton
  • Dla Gabriela Martinellego nie ma rzeczy niemożliwych, co udowodnił na Molineux

“Mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się bawić

Pierwszy mecz – 22 minuty i gol. Drugi – 74 minuty. Trzeci – 78 minut, trafienie i dwie asysty. Philippe Coutinho w ciągu zaledwie 174 minut spędzonych na angielskich boiskach aż czterokrotnie wziął bezpośredni udział w akcji bramkowej. Reprezentant Canarinhos, nie bójmy się tego stwierdzenia, “wszedł z buta” do Premier League. Wszedł, a właściwie wrócił, ponieważ w styczniu 2018 roku opuścił Wyspy i wylądował na Camp Nou, tym samym rozpoczynając cztery niesamowicie trudne lata. Tak trudne, że wydawało się, iż z chłopaka, który czarował w barwach Liverpoolu, nie zostało już wiele.

Złośliwi powiedzą, że Philippe Coutihno zasłużył sobie na ten tułaczy los. I być może po części mają rację, ponieważ wychowanek Vasco da Gama w nie najlepszy sposób rozegrał swoje rozstanie z Anfield Road. Wymuszanie transferu poprzez symulowanie kontuzji pleców raczej nie zostało pozytywnie odebrane w czerwonej części Merseyside. No ale cóż, stało się. Brazylijczyk już swoje odcierpiał. Pobyt na Villa Park, niezależnie od tego jak długi, ma być dla niego szansą na odkupienie. Własne, czysto sportowe. Czasu nie cofnie. Pozostała mu tylko i wyłącznie gra w piłkę. A do tej w Birmingham ma doskonałe warunki.

Kolega z szatni

Tutaj nie jest jednym z wielu. Tutaj może być sobą. Zupełnie inaczej niż w Barcelonie i Bayernie. Nie ciąży na nim presja wielkiego klubu. Przebywa w miejscu, gdzie czuł i prezentował się najlepiej, czyli w Premier League. A na dodatek blisko siebie ma Stevena Gerrarda, z którym dzielił szatnię w Liverpoolu. Wprawdzie Steve G już nie jest dla Coutinho kolegą z boiska, jednak przecież nadal doskonale go zna. Wie, jaki Brazylijczyk był i jest; wie, co przychodzi mu z łatwością, a czego nie lubi robić. Ta relacja ma ogromne szanse powodzenia. 29-latek z Rio de Janeiro prawdopodobnie nie mógł trafić lepiej. Ma z kim grać i ma dla kogo grać. Znowu przyciąga światła reflektorów, znowu może być sobą.

Wejście smoka w wykonaniu Coutinho to nie “dobre złego początki”. Doskonale wiemy, na co stać byłego piłkarza The Reds i w jakim środowisku obecnie przebywa, dlatego z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że jeżeli ominą go urazy, znowu będzie jednym z najlepszych. Mały Magik nie ma w nogach nawet dwóch pełnych meczów, a już zdążył zrobić zdecydowanie więcej niż piłkarze, którzy są tutaj od początku sezonu. Bez podziału na barwy klubowe, bez przywoływania nieprzyjemnych wspomnień – Philippe Coutinho to fenomenalny gracz. I mam nadzieję, że w pełnie rozwinie skrzydła pod opieką Stevena Gerrarda.

Bohater nieoczywisty: Diogo Jota

Nie ma Mane, nie ma Salaha, Roberto Firmino nie zachwyca. Kryzys na Anfield? Skądże. Jest przecież Diogo Jota, drugi najlepszy strzelec Premier League. Portugalczyk może irytować, może nie wykorzystywać wszystkich stuprocentowych sytuacji, ale ze świecą szukać lepszych od niego. Były piłkarz Wolves ma już na koncie 12 trafień i o trzy wyprzedza kolejnych w klasyfikacji Heung-Min Sona i Jamiego Vardy’ego. Tym razem dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i niemal w pojedynkę zapewnił Liverpoolowi trzy punkty w starciu z Leicester.

Wydarzenie kolejki: comeback Southampton w meczu z Tottenhamem

Jeżeli w 18. minucie przegrywasz 0:1 po samobójczym trafieniu, możesz spodziewać się najgorszego. Trudno o gorszy początek. Jednak Święci nie zamierzali się poddawać. Chwilę później Armando Broja doprowadził do wyrównania. W 70. minucie Tottenham wyprowadził cios, który miał zakończyć marzenia Southampton o zwycięstwie w Londynie. Nie zakończył. Nie minęło nawet dziesięć minut, a Mohamed Elyonoussi umieścił piłkę w siatce Spurs. Defensywa gospodarzy nawet nie zdołała otrząsnąć się po stracie drugiej bramki, a Che Adams ustalił wynik na 3:2 dla przyjezdnych. Dzięki własnej zawziętości i z lekką pomocą VARu (gol Stevena Bergwijna z 93. minuty został anulowany) ekipa Ralpha Hasenhuttla zdołała wywieźć ze stolicy trzy oczka.

Rozczarowanie kolejki: Gabriel Martinelli

Dla Gabriela Martinellego nie ma rzeczy niemożliwych. Brazylijczyk chętnie podejmie się każdego zadania. Gol po solowej akcji? Proszę bardzo. Dublet w 12 minut? Nie ma problemu. A dwie kartki w jednej akcji? Da się zrobić. Napastnik Arsenalu w 69. minucie meczu z Wolverhampton stracił głowę i wyleciał z boiska. Zapewne wydawało mu się, że Michael Oliver zapomni o pierwszym przewinieniu i ukarze go wyłącznie za drugi faul. Niestety sędzia miał inne zdanie i niezwykle surowo ocenił te kilka niesamowicie aktywnych sekund w wykonaniu 20-latka. Dwie żółte, jedna czerwona i zjazd do bazy na ponad 20 minut przed końcowym gwizdkiem.

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i jedna udana interwencja w starciu z Watfordem (1:0)
  • Przemysław Płacheta (Norwich) – 64 minuty w pojedynku z Crystal Palace (1:1)
  • Jakub Moder (Brighton) – mecz z Chelsea został przełożony
  • Jan Bednarek (Southampton) – samobójcze trafienie w spotkaniu z Tottenhamem (3:2)
  • Mateusz Klich (Leeds) – 85 minut w rywalizacji z Aston Villlą (3:3)
  • Matty Cash (Aston Villa) – 90 minut, asysta i żółta kartka w potyczce z Leeds (3:3)

Komentarze