Xabi Alonso podjął zaskakującą decyzję. Naśladuje Mourinho

Xabi Alonso postanowił, że Real Madryt nie będzie trenować na Anfield przed starciem z Liverpoolem. Według "Mundo Deportivo" szkoleniowiec obawia się obecności ponad 200 kamer.

Xabi Alonso
Obserwuj nas w
PRESSINPHOTO SPORTS AGENCY / Alamy Na zdjęciu: Xabi Alonso

Real Madryt nie będzie trenował na Anfield Road

Real Madryt przygotowuje się do meczu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów w niecodzienny sposób. Po raz pierwszy od wielu lat Królewscy nie przeprowadzą treningu na stadionie rywala w przeddzień spotkania. Zamiast tego Xabi Alonso zdecydował, że drużyna odbędzie ostatnią sesję w ośrodku Valdebebas, a dopiero później uda się do Anglii.

Jak wyjaśnił szkoleniowiec na konferencji prasowej, decyzja wynika z obaw o zbyt dużą liczbę kamer obecnych podczas oficjalnych treningów. Alonso uznał, że ponad 200 obiektywów skierowanych na zawodników Realu może zakłócić spokój i skupienie przed ważnym meczem.

POLECAMY TAKŻE

Na Anfield pojawią się więc jedynie trener oraz wybrany zawodnik, który weźmie udział w obowiązkowej konferencji prasowej. Media spekulują, że może to być Trent Alexander-Arnold, symbolicznie wracający do domu, lub Jude Bellingham, który również zagra na ojczystej ziemi.

Choć to rozwiązanie zaskakuje kibiców, nie jest zupełnie nowe w historii Realu. Podobną taktykę stosował Jose Mourinho, który wolał unikać medialnego zgiełku przed kluczowymi meczami. Alonso, który w przeszłości współpracował z Portugalczykiem, czerpie inspiracje także z innych szkoleniowców – Guardioli, Del Bosque czy Ancelottiego – ale wyraźnie stawia na własny, bardziej zamknięty model zarządzania zespołem.

Niektórzy eksperci zwracają jednak uwagę, że nadmierna izolacja może okazać się ryzykowna. W ostatnich latach to właśnie bardziej empatyczne podejście trenerów takich jak Zidane czy Ancelotti przynosiło Realowi największe sukcesy w Europie. Mimo to Alonso pozostaje wierny swojej metodzie i właśnie tak planuje powrót na Anfield Road.

Zobacz również: Szczęsny nie potrafi pomóc Barcelonie. Problem ciągnie się od tygodni