Papszun nie zdementował, że trafi do Legii. Wyjaśnił dlaczego

Marek Papszun od kilku dni jest łączony z Legią Warszawa. Szkoleniowiec Rakowa Częstochowa nie zdementował tych informacji, a w rozmowie z "Canal+ Sport" wyjaśnił tę sytuację.

Marek Papszun
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marek Papszun

Papszun nie chce mówić o przenosinach do Legii

Marek Papszun wciąż jest trenerem Rakowa Częstochowa, ale od kilkudziesięciu z godzin wciąż mówi się o jego możliwej pracy w Legii Warszawa. W mediach pojawiły się informacje, że szkoleniowiec miał zaakceptować ofertę stołecznego klubu. Teraz mają toczyć się rozmowy między klubami odnośnie kwoty wykupu trenera i daty, kiedy Marek Papszun miałby przejąć Wojskowych.

Papszun do zaistniałej sytuacji szeroko odniósł się podczas piątkowej konferencji prasowej. Trener nie zdementował jednak wprost tych informacji, co może sugerować, że coś jest na rzeczy. Tymczasem w rozmowie z „Canal+ Sport” przed meczem z Piastem Gliwice, szkoleniowiec Medalików odniósł się to tego, dlaczego takie dementi z jego ust nie padło. – Nie było, tak, jak w innych tematach nie było, bo ja po prostu tego nie komentowałem i dalej tego czynił nie będę. Od dłuższego czasu przyjąłem taką zasadę, że nie będę się odnosił do tego, z kim rozmawiam czy kiedy rozmawiam w kwestii mojej przyszłości – powiedział Marek Papszun.

POLECAMY TAKŻE

Szkoleniowiec został zapytany, czy zamieszanie wokół jego osoby nie przeszkadzało mu w przygotowaniach do meczu z Piastem. – To nie jest pierwsza taka sytuacja, która mnie dotyka w życiu. Mam już duże doświadczenie dotyczące spekulacji odnośnie mojej przyszłości i tego, co ze mną będzie. Potrafię to sobie poukładać w głowie i wyłączyć, aby nie przełożyło się to na drużynę. Byłoby nie w porządku, gdybym nie był skoncentrowany na tym, co robię i jak robię – odparł.

W przestrzeni medialnej wymienia się dwóch następców Papszuna w Rakowie. Pierwszą opcją jest zatrudnienie obecnego opiekuna Polonii Bytom Łukasza Tomczyka, a drugą powrót do klubu Dawida Szwargi.

Zobacz również: Głos z Albanii: „Boże, błogosław Shehu” [NASZ WYWIAD]