Michał Świerczewski dla Goal.pl: Nowy trener? Z wcześniejszego skautingu. Kompetencje jak u Marka Papszuna z jednym wyjątkiem

- Szok trwał 2-3 godziny. Poprosiłem Marka, by sobie to jeszcze raz przeanalizował i żebyśmy wrócili do tej rozmowy następnego dnia. Niestety Marek podtrzymał swoją decyzję, po czym ja podjąłem jeszcze jedną próbę przekonania go do pozostania. Kiedy i to się nie skończyło powodzeniem, zrozumiałem, że ta zmiana faktycznie w klubie nastąpi. Całość "godzenia się" z sytuacją zajęła około 48 godzin – mówi w rozmowie z Goal.pl Michał Świerczewski, właściciel Rakowa Częstochowa.

Michał Świerczewski
Obserwuj nas w
pressfocus Na zdjęciu: Michał Świerczewski
  • Po siedmiu latach pracy Marek Papszun odszedł z Rakowa Częstochowa
  • Michał Świerczewski zdradził nam kulisy przyjęcia decyzji trenera
  • Mówi także o nadchodzącym planie pięcioletnim, stratach finansowych klubu i popełnianych błędach

Marek Papszun odszedł z Rakowa

Jestem ciekaw pańskiej reakcji, gdy Marek Papszun zadzwonił i powiedział: wiesz Michał, niedługo się pożegnamy.

Byliśmy na ten telefon umówieni na dokładnie ten dzień. W ten sposób, bo wtedy nie mogliśmy się akurat spotkać. Czekałem na odpowiedź trenera w wiadomym temacie. To był poniedziałkowy albo wtorkowy wieczór, godzina 20-20:30. Wyszedłem z siłowni, wsiadłem do samochodu i wykonałem telefon do Marka. Gdy dowiedziałem się, jak wygląda sytuacja, nie odjechałem z miejsca. Kontynuowaliśmy rozmowę na parkingu.

Jak pan nazwie to, co wtedy pan poczuł?

Hmm… Może szok. Ale on trwał “tylko” 2-3 godziny. Poprosiłem Marka, by sobie to jeszcze raz przeanalizował i żebyśmy wrócili do tej rozmowy następnego dnia. Niestety Marek podtrzymał swoją decyzję, po czym ja podjąłem jeszcze jedną próbę przekonania go do pozostania. Kiedy i to się nie skończyło powodzeniem, zrozumiałem, że ta zmiana faktycznie w klubie nastąpi. Całość “godzenia się” z sytuacją zajęła około 48 godzin.

Kiedyś powiedział pan, że pana ambicją jest stworzenie polskiej Atalanty Bergamo. Tam Gasperini jak był, tak jest… Na ile odejście Marka Papszuna komplikuje te plany?

Im dłużej obserwuję Atalantę, tym mniej mi się podoba. Widziałem jakiś mecz na żywo i jeśli chodzi o tematy związane z walorami stylowymi, wyglądało to dramatycznie. Podobał mi się natomiast zawsze skauting, dobór zawodników do pewnego działania, które chce realizować klub. A czy odejście Marka Papszuna może zaburzyć proces budowania takiej “Atalanty” w Częstochowie? Oczywiście, że tak. Ale jak będzie, to się przekonamy.

Nowego trenera pan już wybrał. Ciekawi mnie proces decyzyjny. On się zaczął jeszcze zanim usłyszał pan złe wieści od Marka Papszuna, czy mieliście wyskautowaną jakąś grupę, z którą podjęliście rozmowy, gdy trzeba było?

To trener z wcześniejszego skautingu.

Przeglądając social media, jako najbardziej oczywistego trenera…

Od razu uprzedzę: nie odpowiem na to pytanie. To mogłoby w jakiś sposób naprowadzić na właściwy trop. Ale z ciekawości – kogo miał pan na myśli?

Dawida Szulczka.

Nie mogę skomentować, przepraszam.

A zdradzi pan, z iloma kandydatami rozmawialiście?

Niestety. Też nie mogę.

To chociaż może uda się porozmawiać o kompetencjach nowego trenera. Marek Papszun miał bardzo duże, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych piłkarzy, nawet jeśli wciśnięcie zielonego guzika należało do pana. Jak to będzie wyglądać w przypadku jego następcy?

Dokładnie tak samo. Być może zabierzemy trenerowi część kompetencji organizacyjnych, jeśli chodzi o pierwszą drużynę. Marek Papszun je miał, co wynikało z pewnego rodzaju naleciałości historycznej. W klubie po prostu nie było nikogo innego, kto mógłby nadzorować tego rodzaju tematy. Będziemy chcieli to przesunąć, by nie było teraz na barkach nowego trenera. To sprawy jak utrzymanie obiektu i tym podobne.

Nowy trener zaczął już działalność transferową?

Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie.

Na konferencji wspomniał pan, że wielu trenerów jest zainteresowanych pracą w Rakowie.

To nie wygląda w ten sposób, że spływają do nas CV, tylko po prostu trenerzy nie odmawiają rozmów z nami. Nawet, jeśli mają ważny kontrakt z klubem.

Czego nauczył się pan po siedmiu latach współpracy z Markiem Papszunem?

Że w piłce obowiązują te same zasady, co w biznesie. Tak samo wygląda procedura doboru odpowiednich ludzi do zespołu. Jeśli odpowiednio wyselekcjonuje się zawodników, którzy są ambitni, chcą się rozwijać, są pracowici, to będzie dobrze.

Przyjście nowego trenera oznacza, że w Rakowie znów przedstawicie plan pięcioletni? Jak to było kiedyś, w początkowej fazie pracy Marka Papszuna.

Najnowszy plan pięcioletni nie jest do końca związany z trenerem. Dotyczy współpracy z miastem, rozwojem infrastruktury, tematów związanych z finansowaniem klubu. Być może najbliższe miesiące pewne sprawy wyklarują i będę w stanie przedstawić plan pod koniec roku.

Skoro wspomina pan o finansach… W waszym sprawozdaniu pojawia się potężny minus sięgający ok. 20 mln zł straty. Ja wysnułem niedawno teorię, że w waszym przypadku to strata kontrolowana, bo jesteście sfokusowani na sukces sportowy, który kosztuje – jak choćby przedłużanie kontraktów z najlepszymi piłkarzami. Spytam u źródła, jak bardzo pomyliłem się w mojej ocenie.

Właściwie to pan się nie pomylił, bo tak to wygląda. Część straty wprawdzie wynika z naszej nieudolności w pewnych obszarach, które będziemy analizować, ale strata na bardzo zbliżonym poziomie była zakładana. Choć jak mówię: popełniliśmy kilka błędów, które sprawiły, że jest nieznacznie większa niż chcieliśmy. Mówimy o jakichś 20 proc. To, co uważam za największy problem, to fakt, że przy tej stracie nie zrealizowaliśmy transferów przychodzących do klubu, które byłyby nam w stanie tę stratę zrekompensować. Było ich za mało, uważam, że to nieefektywność, która jest do optymalizacji.

Co ma pan na myśli mówiąc o nieudolności?

Nie pozyskaliśmy wystarczającej liczby młodych zawodników lub pozyskaliśmy takich, którzy nie do końca pokazali ten potencjał, który był deklarowany.

Jak będzie wyglądać kadra Rakowa na nowy sezon jeśli chodzi o liczebność. Bardzo możliwe, że czeka was walka na dwóch frontach.

Pewnie bardziej konkretnie mógłbym odpowiedzieć na to pytanie po losowaniu eliminacji Ligi Mistrzów. Pokonanie pierwszego przeciwnika jest absolutnie kluczowe na całej ścieżce. Musimy liczyć na odrobinę szczęścia.

Doszedł pan już do momentu, w którym widzi ścianę, którą ciężko będzie Rakowowi przebić?

Oczywiście, że tak. Ona jest już blisko. Trudno z takim klubem jak Raków rozwijać się w nieskończoność. To nie jest Lech Poznań, Legia Warszawa lub Wisła Kraków, gdzie ten sufit zawieszony jest nieporównywalnie wyżej. Co nie znaczy, że nie możemy z tymi klubami wygrywać.

W takim razie jak to będzie wyglądać w momencie, gdy Raków już swój sufit osiągnie?

W momencie, gdy go osiągniemy, będziemy lepszym klubem od Łudogorca Razgrad i analognicznych klubów z innych krajów. Naszym sufitem jest regularne wygrywanie ligi i rywalizacja w europejskich pucharach na poziomie grupy. Wydaje się bardzo mało prawdopodobne, by Raków wyszedł z grupy Ligi Mistrzów. A w Poznaniu, Krakowie, Warszawie czy Gdańsku to jest jak najbardziej do zrealizowania.

A większy stadion, powiedzmy na 20 tys. widzów, jest w stanie przesunąć sufit waszych możliwości wyżej?

Nie. Bo chodzi o potencjał miasta i okolic. Taki stadion by nam po prostu pomógł.

Zobacz również:

Sensacja w Ekstraklasie! Marek Papszun odchodzi z Rakowa!
Raków Częstochowa - Arka Gdynia

Raków. Marek Papszun odchodzi z klubu Raków Częstochowa przewodzi ligowej stawce. Podopieczni Marka Papszuna mają osiem punktów przewagi nad Legią Warszawa i wydaje się, że już nic nie pozbawi ich końcowego tytułu w PKO BP Ekstraklasie. Michał Świerczewski, właściciel klubu, poinformował, że trener po sezonie zakończy pracę w szeregach Medalików! 18 kwietnia minęło siedem lat

Czytaj dalej…

Komentarze