- Efthymis Koulouris opowiada nam o adaptacji w Arabii Saudyjskiej, do której wyjechał ze Szczecina. Co było najtrudniejsze w nowym otoczeniu? Do czego musiał się przyzwyczaić?
- Grecki napastnik przybliża ambicje swojego saudyjskiego klubu i całego regionu, który gościł niedawno… Cristiano Ronaldo
- Były król strzelców Ekstraklasy wraca też do czasów gry w Pogoni i burzliwego sierpnia, gdy ważyły się jego piłkarskie losy
Jeden z najlepszych transferów Pogoni
To był jeden z najlepszych transferów Pogoni Szczecin w ostatnich latach. Sprowadzenie Efthimisa Koulourisa z LASK Linz okazało się strzałem w dziesiątkę. Grek szybko wyrósł na gwiazdę Dumy Pomorza, spędzając w klubie dwa – jak sam mówi – niezapomniane lata.
W barwach Pogoni Koulouris rozegrał 84 mecze, w których strzelił 52 gole i zaliczył 6 asyst (we wszystkich rozgrywkach). W samej Ekstraklasie to były 73 występy, 43 bramki i 5 decydujących podań. W trakcie obecnego sezonu, w gorącej atmosferze, odszedł do saudyjskiego Al-Ula, ale mimo chwilowych wtedy napięć sprawę udało się załatwić z korzyścią dla wszystkich.
Grek podpisał lukratywny kontrakt na dwa lata (co oczywiste najwyższy w karierze), a Pogoń zainkasowała około 4 miliony euro, co jest bardzo dobrą kwotą za 29-letniego napastnika.
Kilka tygodni po tych wydarzeniach Koulouris udzielił goal.pl wywiadu. To pierwsza jego rozmowa od momentu wyjazdu do Arabii Saudyjskiej.
Piotr Koźmiński, goal.pl: Jesteś już w Arabii Saudyjskiej od kilku tygodni. Jak pierwsze wrażenia?
Efthymis Koulouris: Wygląda to dobrze. Szybko się zaadaptowałem, nie miałem z tym większego problemu. Mamy fajny dom, z odpowiednimi udogodnieniami. Jest już ze mną rodzina, żona i dziecko. Oczywiście, są różnice między miejscem, w którym mieszkam teraz a Europą, ale to normalne.
Tutaj przede wszystkim są inne pory funkcjonowania. Głównie ze względu na upał niemal wszystko dzieje się w poźnych godzinach wieczornych i w nocy. Tu możesz jechać do sklepu czy do apteki, albo do restauracji o pierwszej, drugiej czy trzeciej w nocy. Rano Saudyjczycy śpią, do późna.
To jaka jest u ciebie temperatura teraz? Bo u nas 10 stopni i leje…
Tu o deszcz raczej trudno (śmiech). Teraz nie jest źle, mamy około 30-32 stopnie, a wieczorem nieco ponad 20. Dlatego treningi też są o innych porach niż te do których byłem przyzwyczajony. Tu trenujemy o 19:00, bo wcześniej byłoby za ciepło. Ale jak mówię, teraz da się wytrzymać.
Gdy przyjechałem tu w sierpniu, to było 40-42 stopnie. A czasem nawet 44. Generalnie przez kilka miesięcy jest bardzo ciepło, ale potem już trochę lżej. Taki wyjazd traktuję też jako szansę poznania nowego kraju, innej kultury. Niewiele zawodów daje ci taką możliwość, a mój daje..
Czytałem, że ten region, z miastem Al-Ula, jest częścią wielkiego projektu rozwoju Arabii Saudysjkiej do 2030 roku…
To prawda. To piękne miejsce, jedno z piękniejszych w Arabii Saudyjskiej. Nawet ostatnio Cristiano Ronaldo był tu w okolicy. Są tu miejsca historyczne, ale i piękna przyroda. Rozwój jest niesamowity, masz wrażenie, że wszystko dookoła się buduje.
Jak wspomniałeś, chodzi o ten projekt Al-Ula 2030, część gigantycznego planu. Wiadomo, że w tle jest mundial 2034. Do tego czasu Arabia Saudyjska chce się jak mocniej rozwinąć, aby pokazać to światu, aby ściągać cudzoziemców.
Plany ambitniejsze niż tylko awans
Sportowo twój klub też ma być częścią tego, prawda?
Dokładnie tak. Miałem oferty z dwóch klubów ekstraklasy saudyjskiej, ale wolałem Al-Ula bo to bardziej przyszłościowy projekt. W obecnej formule ten klub funkcjonuje dopiero od kilku lat, ale stoi za nim potężna organizacja. Plan jest taki, aby nie tylko awansować do Saudi Pro League, ale docelowo stać się jednym z najlepszych klubów w kraju.
Właśnie to mi mówiono przekonując mnie do transferu. Widać to zresztą po transferach. Nie tylko moim i innych cudzoziemców. Chodzi też o naszych saudyjskich piłkarzy. To gracze ściągani z dużych saudyjskich klubów, z Saudi Pro League. Mamy więc bardzo dobry zespół.
I widać to na boisku, bo otwieracie tabelę…
Tak. O awans walczymy z podobnym projektem. Ostatni mecz wygraliśmy 2:1. Ja do tej pory strzeliłem tu 4 gole. Ze swojej formy jestem zadowolony. Na boisku też dobrze się zaadoptowałem.
A jak jest z kibicami? Nie da się zapewne tego porównać do meczów Pogoni.
Nie da się, tym bardziej, że na razie Al-Ula nie ma swojego stadionu. Gramy w Medynie, 300 km od Al-Uli.
I jak jest z frekwencją?
Nie ma co porównywać. Stadion jest na kilkanaście tysięcy ludzi, na ostatnim meczu było trochę więcej widzów, bo to były derby. Więcej, czyli około 5 tysięcy. Najczęściej to 500, 1000 osób. Jak mówiłem, klub jest bardzo młody, dopiero buduje swoją markę. No i gramy poza własnym miastem. Ale zdarzają się też mecze na wyjeździe, gdzie stadiony są pełne.
Fani Pogoni kochali mocniej niż Grecy
Czyli, faktycznie nie ma porównania. Przecież fani Pogoni mieli nawet przyśpiewkę o tobie, fetując twoje gole.
W Pogoni zaznałem jeszcze większej miłości od kibiców niż w Grecji, mojej ojczyźnie. Dlatego do końca życia będę kibicem tego klubu.
A dwa lata temu, gdy postawiłeś na Pogoń, to jakie inne oferty miałeś?
Wtedy byłem piłkarzem austriackiego klubu, wypożyczonym do Turcji. Turcy chcieli mnie zatrzymać, ale tam wiele klubów woli wolnych piłkarzy, a nie takich za których trzeba płacić. A za mnie trzeba było. To był czerwiec, rynek się dopiero otwierał. Wtedy rozmawiałem głównie z klubami z Turcji i Grecji. Ale ostatecznie padło na Pogoń i bardzo się cieszę. To były dwa niezapomniane lata.
Dużą rolę w tym, że przyszedłem do Pogoni odegrali Dariusz Adamczuk i Sławomir Rafałowicz. Bardzo o mnie zabiegali, a potem przez cały pobyt w klubie mogłem na nich liczyć. Życzę im wszystkiego najlepszego w nowej pracy, bo wiem, że dołączyli do Widzewa Łódź.
Liczyły się dla mnie również słowa Koutrisa, mojego przyjaciela, który przed podpisaniem kontraktu bardzo zachwalał Pogoń. To mi pomogło podjąć decyzję.

Najlepszy moment w Pogoni?
W zasadzie cały pobyt był super. Natomiast wskazałbym drugi sezon, w którym indywidualnie też pokazałem się z bardzo dobrej strony. Zdobyłem króla strzelców, wybrano mnie piłkarzem roku w Ekstraklasie.
Jedyne czego żałuję to te dwie porażki w finale Pucharu Polski. Bardzo mi zależało, aby przed odejściem zdobyć dla Pogoni jakieś trofeum. Bo ci kibice na to zasługują.
„Nie chciałem dolewać oliwy do ognia”
W pewnym momencie zrobiło się jednak nieprzyjemnie. Chodzi mi o sprawy związane z twoim odejściem. Mówiąc wprost: niektórzy zarzucali ci, że udawałeś kontuzję, żeby wymusić transfer. Chodzi o mecz z Termalicą.
Po pierwsze: miałem w tamtym momencie wiele propozycji wywiadów, aby odnieść sie do tego, co wtedy sugerowali niektórzy. Nie powiedziałem jednak ani słowa publicznie. Nie szło nam wtedy zbyt dobrze, nie chciałem dolewać oliwy do ognia, skupiać uwagi na sobie, a nie na zespole.
A co do kontuzji, to można zapytać trenera Roberta, czy doktora jak było. Po prostu odczuwałem ból. Natomiast jeszcze jedno: przez wiele miesięcy grałem na tabletkach przeciwbólowych, żeby pomóc Pogoni. I dawałem z siebie wszystko. Zresztą, do dziś walczę z pewną dolegliwością i mam specjalny program, abym mógł grać mimo tego. Dla Pogoni zostawiałem na boisku całe serce. Zresztą, nie tylko serce.
Co przez to rozumiesz?
Na przykład warunki mojego odejścia.
W sensie?
Ze swojej strony zrobiłem wszystko, aby dla Pogoni to był jak najlepszy możliwy deal. Miałem szansę zarobić więcej, ale zdecydowałem się zrezygnować z części możliwych zarobków po to, aby Pogoń była zadowolona z ostatecznej sumy transferowej. Czyli, zrobiłem wszystko co mogłem, aby po moim odejściu klub mógł być wzmocniony. Po prostu odpuściłem część z tego, co sam mogłem dostać. I myślę, że na końcu to był transfer bardzo korzystny dla wszystkich.
Dlatego nie ukrywam, że niektóre opinie w moim kierunku mocno mnie wtedy zabolały. Mnie i moją rodzinę. Bo nie jestem złym człowiekiem, nie zasłużyłem wtedy na nie. I jeszcze kwestia potencjalnego przedłużenia umowy z Pogonią.

Oferta od Haditaghiego była bardzo dobra
No właśnie. Alex Haditaghi mówił, że to najlepsza oferta w historii Pogoni.
To była bardzo dobra oferta. Jak na warunki polskie, jak na warunki Pogoni. Ale pierwsza oficjalna oferta została złożona 8 sierpnia. Nie wcześniej. To było dzień przed meczem z Arką. A ja już wtedy podjąłem decyzję, że jednak będę chciał odejść.
Moglibyśmy zostać w Polsce jeszcze długie lata, bo w Pogoni i w Szczecinie ja i moja rodzina czuliśmy się świetnie. Ale z drugiej strony kiedy dostajesz konkretne propozycje, to musisz myśleć o bliskich i przyszłości. I tak do tego podszedłem.
Jakie wtedy miałeś relacje z Alexem Haditaghim i jakie masz teraz?
Rozmawiałem z nim bardzo często w tamtym okresie. Osobiście i przez telefon. Mówiłem mu o niektórych kwestiach wprost. Pewne sprawy, które się wydarzyły… Nie zasłużyłem na to i on o tym wie. Ale wiem również, że to część biznesu. Osobiście nie mam żadnego problemu, komunikacja jest dobra, bo na końcu każdy może być szczęśliwy, patrząc na to ile dałem temu klubowi i jak wiele ten klub dał mi.
W tamtym okresie pewne sprawy mnie zabolały, ale jak mówię, zakończenie okazało się dobre dla wszystkich. Pogoń zawsze będzie w moim sercu. A kto wie jak to się potoczy… Nie miałbym nic przeciwko, aby kiedyś wrócić do Polski i jeszcze raz zagrać dla Pogoni. Bo wciąż mam tam przyjaciół. I w klubie, i na trybunach.









