Ekstraklasa wygrywa z ligami TOP5. Transfer Urbańskiego to nie wyjątek

Powrót z Serie A do Polski zawsze będzie wyglądał jak krok w dół. Ale w świecie, gdzie polscy piłkarze mają coraz mniej miejsca w ligach TOP5, Ekstraklasa zaczyna wygrywać z ligami 6–15 w rankingu UEFA. Urbański nie wybiera drogi na skróty, tylko drogę, która naprawdę ma sens.

Kacper Urbański
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Kacper Urbański
  • Polacy w ligach TOP5 coraz częściej przegrywają rywalizację i zamiast trafiać do przeciętniaków w mocnych ligach, wolą wracać do Polski.
  • Ekstraklasa stała się realną transferową alternatywą dla lig z miejsc 6-15 w rankingu UEFA
  • Powrót do Polski wiąże się z ryzykiem, ale i jeszcze większym szeregiem atrakcyjnych bonusów

Zmiana perspektywy

Kiedyś wyjazd do jednej z pięciu najmocniejszych lig Europy był spełnieniem marzeń i naturalnym celem dla polskich piłkarzy. Kto się tam nie utrzymał, zazwyczaj próbował sił w lidze tureckiej, belgijskiej czy holenderskiej, zanim ostatecznie wrócił do kraju. Transfer Kacpra Urbańskiego z Bolonii do Legii Warszawa pokazuje jednak nową rzeczywistość.

Polscy piłkarze coraz częściej nie szukają już pośrednich kroków. Wolą wrócić od razu do Ekstraklasy, gdzie dostają stabilizację, pieniądze, status gwiazdy i coraz częściej możliwość gry w europejskich pucharach.

Tylko u nas

Urbański przykładem nowego trendu

Rok to w karierze piłkarza wieczność. 14 miesięcy temu Kacper Urbański grał od pierwszej minuty z Francją na Euro 2024. Jesienią ubiegłego roku otarł się o strzelenie gola Liverpoolowi w Lidze Mistrzów. Wiosną zaliczył nieudane wypożyczenie do Monzy w Serie A. Za kilka dni rozpocznie natomiast przygotowania do spotkania z Radomiakiem Radom w Ekstraklasie. Nowy nabytek Legii we wrześniu skończy dopiero 21 lat, a już przeszedł drogę od Ekstraklasy do Serie A i z powrotem.

Urbański to piłkarz nieszablonowy i unikatowy w polskich realiach. Taka jest również ta kariera. Każdemu kto głosi, że następnym przystankiem będą trzecioligowe rezerwy lub inny podobny kierunek, polecam spojrzeć na ten transfer szerzej. Decyzja Urbańskiego nie jest bowiem jednostkowym przypadkiem, lecz sygnałem pewnego procesu.

Polscy zawodnicy zaczynają dostrzegać, że Ekstraklasa przestała być wyłącznie ligą „na przeczekanie”, a może być atrakcyjnym miejscem do rozwoju lub stabilizacji. Transfer do Legii, klubu walczącego co roku o europejskie puchary, daje mu więcej sportowych i marketingowych szans niż tułaczka po ligach średniego formatu.

Co jeżeli nie TOP5?

Na pierwszy rzut oka, polski piłkarz mający sprawnego agenta, opuszczając klub z ligi TOP5 nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracodawcy. W teorii opcji jest wiele: Holandia, Portugalia, Belgia, Turcja czy Grecja. Gdy przyjrzymy się sprawie bliżej, okazuje się, że ta przestrzeń jest wąska i mało przyjazna dla polskich zawodników.

W Holandii prym wiodą Ajax, PSV oraz Feyenoord. Kluby te wolą jednak promować własnych wychowanków, a jeśli już sięgają po piłkarza z zagranicy, to zazwyczaj młodego, z potencjałem do dalszej sprzedaży. Podobnie w Portugalii działają Benfica, FC Porto i Sporting, które wyspecjalizowały się między innymi w transferach z Ameryki Południowej. Polacy rzadko pasują do tego modelu biznesowego, bo nie dają podobnych możliwości szybkiego i drogiego odsprzedania.

Belgowie wyspecjalizowali się w skautingu głównie młodych Afrykańczyków (chociażby Genk i Gent), których można oszlifować i sprzedać ze znaczną przebitką. Kierunkiem tyleż kuszącym, co niestabilnym jest Turcja. Kluby chętniej ściągają głośne nazwiska, które robią marketing, niż solidnych rzemieślników z Polski. Przemysław Frankowski nie zdążył się dobrze urządzić, a już żegnano go bez żalu.

Ranking UEFA i europejskie puchary pokazują, że w pozostałych ligach sklasyfikowanych w TOP15 (Czechy, Grecja, Norwegia, Dania, Austria) różnica jakości względem Ekstraklasy nie jest aż tak duża. Owszem, są kluby grające w Lidze Mistrzów (Slavia, Olympiakos, Bodo/Glimt, Kopenhaga), ale z różnych przyczyn próżno szukać tam wielu polskich piłkarzy. Mistrzowie tych lig to atrakcyjne opcje, ale ich rywale już niekoniecznie. „Strefa buforowa” między TOP5 a Ekstraklasą jest złudzeniem. Albo łapiesz się do czołówki tych lig, albo wracasz do Polski.

Polscy piłkarze w krajach z miejsc 6-15 (oprócz Polski) w rankingu UEFA:

Liga (kraj)Miejsce w rankingu UEFALiczba piłkarzy z Polski
Eredivisie (Holandia)68 (Jakub Moder, Jan Faberski, Paweł Bochniewicz, Szymon Włodarczyk, Daniel Bielica, Oskar Zawada, Filip Bednarek, Przemysław Tytoń)
Liga Portugal (Portugalia)73 (Jakub Kiwior, Jan Bednarek, Cezary Miszta)
Jupiler Pro League (Belgia)84 (Michał Skóraś, Filip Szymczak, Łukasz Łakomy, Krzysztof Koton)
Süper Lig (Turcja)98 (Sebastian Szymański, Jakub Kałuziński, Kacper Kozłowski, Karol Linetty, Mateusz Wieteska, Mateusz Lis, Albert Posiadała, Michał Nalepa)
Chance Liga (Czechy)100
Super League 1 (Grecja)115 (Bartłomiej Drągowski, Karol Świderski, Tomasz Kędziora, Konrad Michalak, Sebastian Musiolik)
Eliteserien (Norwegia)120
Superliga (Dania)141 (Dominik Sarapata)
Bundesliga (Austria)151 (Filip Rózga)

Ekstraklasa to racjonalny wybór

Gdy Kamil Grosicki w 2021 wrócił do Ekstraklasy po udanej dekadzie za granicą, miał 33 lata. Już wcześniej kusiła go Legia Warszawa, ale Grosicki dał się przekonać dopiero Pogoni Szczecin, klubowi swojego życia. Do Polski trafił ze spadkowicza z Premier League, West Bromwich Albion. Ekstraklasa balansowała wówczas między trzecią a czwartą dziesiątką rankingu UEFA. Dzisiaj takie powroty będą coraz częstsze.

Kluby Ekstraklasy przestały kompromitować się na arenie międzynarodowej ze słabszymi od siebie rywalami. Z eliminacji uczynili swój atut, dzięki czemu jesienią w Lidze Konferencji zagra komplet czterech polskich drużyn. Lech Poznań, Legia Warszawa, Raków Częstochowa oraz Jagiellonia Białystok mają duże ambicje pucharowe, więc ich występy w fazie pucharowej to niemal pewnik. Między innymi tym kierował się Urbański przy przenosinach do Warszawy.

– Wybrałem Legię, ponieważ jestem głodny gry i wiem, co chcę osiągnąć. Moim celem jest wygrywanie – chcę zdobyć mistrzostwo Polski oraz dotrzeć do finału Ligi Konferencji UEFA – przekonuje Urbański.

Zobacz także: Od kompromitacji do dominacji. Jak Polska nauczyła się grać w europejskich pucharach?

Regularne i dobre występy w Ekstraklasie to także szybsza ścieżka do ponownego znalezienia się w reprezentacji Polski. Piłkarzy przekonuje nie tylko wizja reprezentowania swojego kraju, ale i atrakcyjne kontrakty. Polskie kluby są w stanie płacić pensje zbliżone bądź nawet lepsze niż w ligach, z którymi konkurujemy. Ponadto grając w Ekstraklasie znacznie łatwiej o status gwiazdy i ulubieńca trybun. To często bardziej opłacalne sportowo i wizerunkowo niż anonimowa rola w średniaku ligi 6–9 w rankingu UEFA.

Najmniej istotne dla zawodników bywa obiekt, na którym się występuje. Infrastruktura stadionowa w Polsce rozwija się dynamicznie i w niejednym kraju mogą nam zazdrościć nie tylko coraz większych i nowoczesnych aren, ale wypełnionych trybun. Warunki w Ekstraklasie sprzyjają pełnemu skupieniu na graniu, a to jest przecież w tym wszystkim najważniejsze.

Nowa droga polskich piłkarzy

Trwające letnie okno transferowe pokazuje nam fundamentalną zmianę w myśleniu nie tylko klubów Ekstraklasy, ale i samych zawodników. Ligi TOP5 stają się coraz trudniej dostępne dla piłkarzy z Polski. Wyraźnie maleje natomiast dystans między ligami na miejscach 6-9, a Ekstraklasą.

Przeczytaj również: Gatunek na wymarciu. Polscy piłkarze znikają z lig TOP5 w Europie

Nie wszyscy piłkarze grający niedawno w TOP5 z marszu wybiorą powrót do Polski. Karol Linetty wybrał Turcję i pokazał, że czasem liczy się głównie kontrakt. Robert Gumny wrócił natomiast z Augsburga do Lecha, choć mógł zostać za granicą. To drugi scenariusz: stabilizacja, powrót do domu, perspektywa pucharów. Dwa różne wybory, ale oba świadczą o tym, że Ekstraklasa realnie konkuruje dziś z ligami średniego szczebla.

Transfer Kacpra Urbańskiego nie powinien być odbierany jako upadek marzeń o wielkiej Europie. To raczej znak czasów, w których Ekstraklasa jest już inną ligą niż jeszcze dekadę temu. Zgadzają się finanse, poziom sportowy i ogólna otoczka wokół rozgrywek.

Dla piłkarza, który nie ma pewnego miejsca w klubie z TOP5, wybór jest prosty: średniak z ligi 6–9, gdzie łatwo zginąć w tłumie albo Legia, Lech, czy inny polski zespół, gdzie grasz regularnie, masz status lidera i występujesz w Europie. Coraz częściej odpowiedź brzmi: wracam do Polski.

Urbański to być może zwiastun nowego trendu. Trendu, w którym Ekstraklasa nie jest już ostatnim przystankiem przed końcem kariery, ale alternatywą dla lig średniego formatu. Jeśli to się utrzyma, to może się okazać, że w najbliższych latach coraz więcej Polaków będzie kończyć tam, gdzie czują się najlepiej – w domu.

Transfer Kacpra Urbańskiego do Legii oceniam:

Pozytywnie 100%
Negatywnie 0%
Neutralnie/nie mam zdania 0%
5+ Głosy
Oddaj swój głos:
  • Pozytywnie
  • Negatywnie
  • Neutralnie/nie mam zdania