Wyprostowane finanse, ale nerwówka na finiszu. Stal Mielec na wirażu

Stal Mielec
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Stal Mielec

Wiele działo się jesienią w Ekstraklasie, pisały się historie niestworzone, które przejmowały horyzont. Tymczasem dla mnie to, co działo się w Mielcu, kto wie czy nie było bardziej zaskakujące niż wyniki Radomiaka. Ale wiosną Stal jest najgorszą drużyną ligi – punktuje słabiej niż Górnik Łęczna. Czy ta jesienna historia małego cudu może jeszcze skończyć się czarnym scenariuszem? Czy Stal może okazać się na finiszu rozgrywek czarnym koniem w walce o spadek?

  • Jesień marzeń, ale wiosna?
  • Finanse – Stal wreszcie bez długów?
  • Czy Stal może spaść?
  • Kontrakty na przyszły sezon: Kasperkiewicz i juniorzy

WSZYSTKO, CO WYJĄTKOWE

Postaram się przypomnieć wszystkie konteksty, które składały się na to, dlaczego jesienna Stal zasługiwała na najwyższy dostępny poziom docenienia.

  • Klub borykający się z problemami finansowymi, do tego stopnia, że w trakcie rundy prezes Klimek musiał wysyłać pismo do Urzędu Miasta z prośbą o pieniądze, bo jak nie to Stal może nie dokończyć rozgrywek
  • Czyli, zasadniczo, klub na krawędzi bankructwa
  • Oczywiście to przekłada się na, delikatnie mówiąc, mniejsze możliwości organizacyjne, więc Stal nie ma skautingu, dyrektora sportowego czy innych tego typu dziwnych nowinek
  • Na trenera zatrudnia Adama Majewskiego, kompletnie niesprawdzonego na poziomie ESA, a i na poziomie pierwszej ligi nie byłby pierwszym wyborem do awansu
  • Zatrudnia go dość późno, już po niektórych ruchach transferowych
  • W pierwszym etapie do Stali przychodzi szereg zawodników dyskusyjnych, symbolem słabości jest sprowadzenie Marcina Budzińskiego z rezerw Cracovii – w Stali Budziński melduje się w pierwszym składzie
  • Kadra Stali jest wąska, symbolem słabości ławki Mateusz Wyjadłowski, który nic nie pokazał w Jagiellonii, a teraz ma być dżokerem Stali
  • Paradoks: kadra do grania jest wąska, a ogółem Stal ma mnóstwo niepotrzebnych jej piłkarzy na kontraktach lub w inny sposób jest wobec nich zobowiązana finansowo
  • Stal wygląda w pierwszych meczach bardzo źle, kadrowo zdaje się, że może równać się wyłącznie z Górnikiem Łęczna, potem jest przepaść

Ale po ładnych kilku kolejkach, przed meczem z Łęczną przychodzi Piasecki, niezadowolony ze swojej pozycji w Śląsku. Symboliczny Budziński wypada z kadry, a jego miejsce zajmują inni – Wrzesiński, Hinokio czy Kort, z różnym skutkiem, ale jednak poprawiają choćby głębię kadry w zespole. Do tego formę łapią piłkarze tacy jak Mak, Tomasiewicz, Żyro. Sam Majewski daje się poznać jako człowiek twardej ręki, nie szczędzący swoim piłkarzom cierpkich słów, ale też jego warsztat działa. Co więcej, Majewski w zasadzie łączy dwa etaty, bo do trenera także dyrektora sportowego, ogarniając samodzielnie transfery. To trenerskie objawienie. Jego Stal nieźle się ogląda, potrafi zrobić 3:1 na Legii, 4:2 z Zagłębiem, potrafi wyrwać 3:3 Lechii, ograć Radomiaka czy zremisować 0:0 z Lechem.

Rundę mielczanie kończą w środku tabeli. Wydaje się, że sezon, w którym Stal obok Górnika Łęczna była głównym faworytem do spadku, udało się uratować w kilka miesięcy. Szokująco dobry rezultat, na który nie postawiłby nikt.

TRUDNA ZIMA

Największym wyzwaniem na zimę było zdyskontowanie jesiennego sukcesu. Innymi słowy: początek budowy struktur. Początek budowy kadry, de facto, już na kolejny sezon, ponieważ sytuacja kontraktowa w Mielcu była – i wciąż jest – kuriozalna.

Opowiada nam Marcin “Veynev”, kibic Stali, a także organizator cotygodniowych “Stalowych Rozmów”: – Słyszałem różne wersje. Według jednej, to Stal wstrzymywała się z rozmowami. Ale ostatnio to menadżerowie wstrzymują zawodników, zapaliła im się pomarańczowa lampka związana z naszą sytuacją w tabeli. Na ten moment sytuacja kontraktowa to – uwaga – Kasperkiewicz i kilku juniorów. Przynajmniej oficjalnie. Ale na teraz, wszystkim innym wygasają kontrakty. Moim zdaniem takiego Tomasiewicza w Stali już nie będzie, daję 99%, że w przyszłym sezonie będzie grał gdzie indziej. I trudno mu się dziwić. Myślę, że Żyro także może mieć ciekawe propozycje. Na pewno miałby je również Mak, gdyby nie zdrowie. To był dla niego kto wie, czy nie ostatni moment na fajny kontrakt, czy w lepszym klubie czy zagranicą, w jakiejś drugiej lidze tureckiej. Prezes Klimek w Stalowych Rozmowach zarzekał się, że wszyscy zawodnicy kluczowi wyrażają chęć pozostania. Natomiast to była rozmowa z marca. No i chęć jeszcze nie oznacza, że ktoś może nie mieć chęci grać gdzie indziej.

W pewnym sensie zarazem ta strategia kontraktowa jest zrozumiała, jeśli pamięta się o kłopotach finansowych Stali. W przypadku spadku, drogie ekstraklasowe kontrakty mogłyby być gwoździem do trumny, widywaliśmy już ten schemat. Ale po jesieni spadek był wyjątkowo mało prawdopodobny, więc wydawało się, że można zacząć działać. Klub miał postawić sobie pułap punktowy – po zdobyciu czterdziestu oczek usiąść do stołu z piłkarzami. Problem w tym, że ten pułap został przeszacowany. Po nim widać także, że nie doceniono wpływu zmian kadrowych na zespół.

Nie udało się zatrzymać Piaseckiego, choć on sam chciał kontynuować sezon w Stali. Palący się grunt w Śląsku, dziwna sytuacja z odchodzącym-wracającym Exposito sprawiła, że za Piaseckiego Stal musiałaby wydać około 700 tysięcy złotych. Swoją rolę odgrywał w tym też fakt, że Śląsk czy Zagłębie – Hinokio – zorientował się, że wypożyczony, oddany lekką ręką piłkarz, gra dużo lepiej niż ci, którzy zostali.

Zima upłynęła pod znakiem koniecznych – także z punktu widzenia budżetowego – pożegnań, utraty niektórych ważnych wypożyczonych graczy, ale też choćby dość nieoczekiwanej utraty Jonathana de Amo. Do tego poważna kontuzja Maka, który rozgrywał sezon życia, uraz Strączka i zrobiło się kiepsko. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie Stal nie miała w zasadzie nikogo na atak.

Ponownie gospodarz “Stalowych Rozmów”: – Zima była trochę va banque. Byliśmy na siódmym miejscu i pojawiła się szansa wyjścia finansowo na zero. Kilkunastu piłkarzy odeszło, podpisano porozumienia. Co do Piaseckiego – oczywiście, każdy go tu bardzo chciał, ale okazał się zbyt drogi. Natomiast inna sytuacja z De Amo, który miał dobrą jesień. Nikt go nie wyrzucał, sami go wyrzuciliśmy. Patrząc na wiosenne babole w defensywie, myślę, że z nim też byłoby może dwa, może kilka punktów więcej. Utrudniliśmy sobie życie. Wiem, że w Górniku gra średnio, ale to inne otoczenie, tu znał formację, miał swoją pozycję.

Z nowych dobrze zaadaptował się w zespole Kasperkiewicz. Już przykład transferu Zawady to klasyka Stali: piłkarz skazywany na to, że nie da rady, na co były logiczne przesłanki, bo od miesięcy trenował indywidualnie. Tymczasem na razie może być pozytywnym zaskoczeniem, bo coś jednak strzela.

Ale nie da się ukryć – to inna Stal. Gdyby taki zespół, z taką kadrą, miał grać cały sezon… Cóż, bliżej mu do tego zespołu z początku sezonu, a więc zespołu skazywanego na rychły spadek. Stal wygrała w 2022 jeden mecz, z rozbitą Wisłą Kraków jeszcze w lutym. Potrafiła przegrać potem jednak choćby z Górnikiem Łęczna. Aktualnie ma siedem meczów bez zwycięstwa. Ostatni raz więcej niż jednego gola w meczu strzeliła jeszcze na początku grudnia Wiśle Płock.

Marcin “Veynev”: – Czy Stal gra obecnie najgorzej w piłkę w lidze? Jakbyś ujął całą wiosnę, to tak. Chociaż też taki obrót meczu jak z Zagłębiem – do 60 minuty było dobrze. Samych sytuacji bramkowych mieliśmy z dziesięć. Mogliśmy do przerwy prowadzić 3:0. Myślę, że są symptomy, że idzie ku lepszemu. Myślę, że sportowo forma jest lepsza, niż była, a ja nie jestem jakimś niepoprawnym optymistą. Para Kasperkiewicz-Tomasiewicz rozwiązała problemy środka pola, fajnie to wygląda. I słowo o arbitrach. To nie tak, że skarżymy się na sędziów, że tylko my doświadczamy pomyłek sędziowskich, bo jest ich ostatnio sporo. Ale możemy wskazać: mecz z Radomiakiem, Zawada faulowany w polu karnym, na VAR Marciniak. Z Cracovią dyskusyjny faul Tomasiewicza. W drugiej połowie faulowany Przemysław Maj. W ostatnim meczu wiadomo, sytuacja z nurkowaniem Sitka, ale patrząc na miękkie karne jakie są gwizdane… Niemniej nie chcę się też żalić.

CZY STAL JESZCZE MOŻE SPAŚĆ?

Wątpliwości co do pozostania Stali w lidze wzrosły w ostatnich kolejkach. Domowa porażka z Cracovią, a przede wszystkim porażka z Zagłębiem, zasiały ziarno niepewności.

Gospodarz “Stalowych Rozmów: – W meczu z Zagłębiem dała o sobie znać przypadłość, która znana jest kibicom Stali: Stal, jeśli podliczyć tylko pierwsze połowy, jest na trzecim miejscu. Jeśli chodzi o drugie połowy, to na miejscu spadkowym. To jest najlepsze podsumowanie. Często fajnie wypadamy, ale nie mamy lepszego wyniku. Optycznie wyglądamy dobrze, ale nie ma punktów. Z Zagłębiem to się unaoczniło. Tak gołym okiem czasem to wygląda na podświadome, automatyczne cofnięcie się po bramce. W drużynie jednak mówią, że nie ma żadnego problemu mentalnego, chcą napierać, szukać drugiego gola. Klasyczny bon mot, że wszystko weryfikuje boisko, jest przeciw nam. Z Lubinem nic nie wskazywało, że Zagłębie się odrodzi. To co zrobił Strączek… Nie chcę być źle zrozumiany, Rafał obronił nam zeszły sezon, kiedy sytuacja była o wiele gorsza niż teraz. Chcę, żeby to jasno wybrzmiało, jego zasługi są niepodważalne. Ale patrząc stricte pod kątem tego meczu – zawalił nam mecz.

Zagłębie grało przecież tak źle, że w przerwie nikt z Miedziowych nie wyszedł nawet porozmawiać z Canal+. Potem dostali dzwona i przegrywali. A jednak z drużyną bez formy, mającą wiele problemów, gdzie Stal miała swój wynik, mielczanie zdołali przegrać 1:3. W dużej mierze na własne życzenie. Przebłyski mogą nie wystarczyć – u innych walczących o utrzymanie też je widać, a ostatnio częściej przekładają się na punkty.

Wciąż najmocniejszym argumentem Stali jest jesienna zdobycz punktowa. Stal nie tylko ma 33 punkty, czyli o pięć więcej niż znajdująca się w strefie spadkowej Wisła Kraków. Stal ma też lepszy bilans bezpośrednich meczów tak z Wisłą, jak z Zagłębiem. Oba te kluby, jeśli potrzebowałyby przeskoczyć Stal, musiałyby jeszcze podkręcić swoją zdobycz punktową.


Ale nawet licząc sześć punktów, to nie jest taka różnica, której nie dałoby rady przeskoczyć. Szczególnie, że terminarz Stali do końca jest jednak średni:

  • Warta (dom)
  • Lech (wyjazd)
  • Legia (dom)
  • Lechia (wyjazd)
  • Śląsk (dom)
  • Wisła Płock (wyjazd)

Patrząc na to, co dziś prezentuje ten zespół, można łatwo sobie wyobrazić zero punktów przeciw Lechowi, Legii, Lechii. Wtedy może się zdarzyć, że Śląsk staje się meczem o wyjątkowej stawce. Czy logika ekstraklasowa kazałaby sądzić, że gwiazdą tego meczu byłby Piasecki?

Gospodarz “Stalowych Rozmów”: – Scenariusz Fabiana strzelającego nam gola, po którym przegrywamy i lądujemy w strefie spadkowej… Myślę, że Fabian, mają w pamięci jesienną przygodę w Stali, którą wspomina z sentymentem, z rozmysłem trafiłby w słupek (śmiech).

Niemniej w obliczu tego terminarza, tak niezwykle istotne staje się dzisiejsze starcie z Wartą. To, obok meczu ze Śląskiem, największa szansa na zwycięstwo – w tym sensie, że na papierze Stal ma najwięcej szans.

Co w przypadku niepowodzenia misji Ekstraklasa? Cóż, tutaj wychodzi na pierwszy plan ciężka praca wykonana z dala od boiska.

Co w przypadku niepowodzenia misji?

Marcin “Veynev”: – Patrząc przez pryzmat finansowy, w sytuacji, gdy z siedmiu milionów długu robisz 200 czy 300 tysięcy… to jest Ekstraklasa pod tym kątem. Ten priorytet na sezon, niezwykle trudny, został zrealizowany. A nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Może lekka doza ryzyka zimą by się przydała, dlatego teraz mamy nerwówkę. Ale dziś Stal finansowo jest w zupełnie innym miejscu. Nawet gdyby spadła, nie groziłaby jej tragedia. A spadek rok temu by ją oznaczał. Te finanse zostały wyprostowane.

Stal, od strony organizacyjnej, zaczęła nieśmiało rozbudowę siatki skautingowej. Natomiast to jest wykonywane na bardzo ograniczonym polu, raczej lokalnie. W sprawie dyrektora sportowego – na ten moment wydaje się, że w klubie są zadowoleni z pracy Adama Majewskiego “w angielskim stylu”, czyli z zakresem menadżerskich obowiązków. Niemniej jest absolutnie jasne, że nawet w przypadku utrzymania, przyszły sezon będzie o wiele trudniejszy.

Gospodarz “Stalowych Rozmów: – Na czym my budowaliśmy jesienią tak naprawdę? Na linii obrony, która praktycznie nie zmieniła się względem zeszłego sezonu. Do tego super ruchy z przodu, Piasecki, Hinokio, Mak w formie, no i Sitek, który był ostatnim tchnieniem trenera Gąsiora – trener Gąsior bardzo się uparł na Sitka, znał go jeszcze z Siarki Tarnobrzeg. To zrobiło jesień i może zrobić nam utrzymanie. Ale w przyszłym sezonie co zostanie z tej obrony? Flis, Getinger? Nowych trzeba zgrać ze sobą. Czy będzie ich zgrywał trener Majewski – też może dostać inną ofertę. Słyszałem, że bardzo dobrze układa się jego współpraca z prezesem Klimkiem, ale nie wiadomo. Ja spodziewam się tabunu nowych piłkarzy, to będzie wyzwanie dla szkoleniowca.

Na pewno w Stali więc szykuje się intensywne lato, przygotowujące przed kolejną trudną misją. Ale gdyby Stal i za rok osiągnęła swoje cele? To może być koniec wymuszonej obecnie filozofii przypominającej pracę komandosów.

Leszek Milewski

Komentarze