Pozwólcie dzieciom oglądać Premier League

Diogo Jota (Manchester City – Liverpool, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Diogo Jota (Manchester City – Liverpool, Premier League)

Wiecie co? Chyba po raz pierwszy przed wielkim meczem w Premier League nie miałem obaw. Nie martwiłem się, że będzie nudno, że nie obejrzę goli, że piłkarze nie staną na wysokości zadania, a obaj szkoleniowcy zaproponują nam taktyczne szachy. Nic z tych rzeczy. Nie chciałem się rozczarować i nie rozczarowałem się. Właściwie to niewykluczone, że później jeszcze raz, na spokojnie, obejrzę sobie spektakl, jaki City i Liverpool zaproponowały nam na Etihad.

  • Hit Premier League nie zawiódł – Manchester City i Liverpool stworzył kapitalne widowisko na Etihad
  • 4:0 z Aston Villą to tylko kolejny dowód na to, że Conte “ogarnął”
  • Nawet mimo dramatycznej dyspozycji United, trudno był spodziewać się, że Czerwone Diabły są w stanie przegrać z jeszcze gorszym Evertonem
  • Masochistyczne skłonności ekipy Southampton znowu dały o sobie znać

Rzucić piłkę i patrzeć, jak grają

To absolutnie nie było “pompowanie balonika”, słynne w naszych kręgach futbolowych. Nie mogło być o tym mowy, skoro do walki o pole position w wyścigu o tytuł mierzył się dwie najlepsze drużyny w Premier League. Wspomniane zjawisko dotyczy zespołów, których potencjału i rzeczywistej wartości nie jesteśmy pewni. A w tym przypadku raczej trudno było stwierdzić, że nie do końca jesteśmy przekonani, na co stać Manchester City i Liverpool. Wiedzieliśmy, czego powinniśmy się spodziewać, czego wymagać. I mieliśmy pełne prawo oczekiwać, że nasze przewidywania, tudzież żądania, zostaną w pełni zaspokojone.

Guardiola nie mógł skorzystać jedynie z Rubena Diasa, nieobecnego od miesiąca, natomiast Klopp dysponował pełnym składem. Nikt nie odpoczywał krócej (obie ekipy grały we wtorek), kalendarz rysował się dosyć podobnie, pogoda dla wszystkich była taka sama, narzekać na murawę też nie wypadało. Czego chcieć więcej? Tylko rzucić im piłkę i patrzeć (czy przypadkiem nie robią sobie krzywdy), niech grają.

O ile szybciej myśli piłkarze Premier League od piłkarza Ekstraklasy?

Od samego początku spotkanie osiągnęło zabójcze tempo, nieosiągalne dla innych drużyn w Premier League i właściwie niespotykane poza Anglią. Wyobraźcie sobie, że śledzicie starcie na Etihad i nagle przez przypadek zmieniacie kanał. Równocześnie z meczem w Manchesterze trwał pojedynek w Ekstraklasie, Raków kontra Śląsk. Inny świat, inna dyscyplina sportu. I nawet nie mam na myśli poziomu umiejętności samych piłkarzy czy taktyczne zagrywki Guardioli i Kloppa. Największa różnica to właśnie tempo gry. Intensywność każdego aspektu boiskowej rywalizacji. Przygotowanie kondycyjne. Szybkość myślenia, nawet mimo kilku kilometrów i kilkudziesięciu minut w nogach. “Angielska piłka” jeszcze nie umarła i nadal ma swoich wyznawców, jednak ani City, ani The Reds nie rzucali dalekich podań z myślą “jakoś to będzie”.

Każdy ruch to milisekundy analizy. Nigdy jej nie brakuje. Nawet wtedy, gdy Ederson zawahał się przy próbie wybicia, sanki Diogo Joty były dokładnie przemyślane. Rzut oka, alarm – ma problemy”, robię wślizg. Być może zamiast tej sytuacji, powinienem wspomnieć o perfekcyjnym podaniu Joao Cancelo do Gabriela Jesusa, o fenomenalnym zagraniu Salaha do Mane czy serii bezbłędnych piłek autorstwa Kevina De Bruyne. Ale to doskonale wiecie. To dzieje się zawsze. W tym piłkarskim mistrzostwie nawet durny wślizg został poddany szczegółowym, chociaż niesamowicie krótkim obliczeniom.

Apel do teoretyków i praktyków futbolu

Dlatego drodzy trenerzy, drodzy opiekunowie grup młodzieżowych, drodzy teoretycy i praktycy piłki nożnej! Apeluję do was wszystkich! Wszystkich chętnych nauczyć czegoś innych i siebie! Oglądajcie Premier League! Oglądajcie Manchester City, oglądajcie Liverpool! Czasami możecie włączyć także Arsenal, Chelsea i Tottenham. Pozwólcie dzieciom śledzić zmagania w Premier League, ale pod żadnym pozorem nie pokazujcie im Manchesteru United!

Bohater nieoczywisty: Antonio Conte

Miałem wątpliwości, czy Antonio Conte sobie z tym wszystkim poradzi. Czy będzie mu się chciało, czy wystarczy mu nerwów. Bo to, że umiejętności ma, tego udowadniać nie musiał. Chyba już teraz możemy powiedzieć, że Włoch sobie poradził. Tottenham w tej chwili wygląda na najmocniejszego kandydata w walce o czwarte miejsce w Premier League. Wprawdzie Spurs aż do ostatniej kolejki będą się bić o tę pozycję z Arsenalem (w West Ham i United niespecjalnie wierzę) i nie sposób jednoznacznie wskazać faworyta tej rywalizacji, jednak malutki plusik stawiam przy ekipie z High Road. Trafione zimowe transfery Bentancura i Kulusevskiego plus duet Kane-Son w zjawiskowej dyspozycji – Włoch bez wątpienia ma czym atakować. 4:0 z Aston Villą to tylko kolejny dowód na to, że Conte “ogarnął”.

Wydarzenie kolejki: porażka Manchesteru United z Evertonem

Tak, to wydarzenie. Nawet mimo dramatycznej dyspozycji United, nie spodziewałem się, że Czerwone Diabły są w stanie przegrać z jeszcze gorszym Evertonem. Mimo wszystko się udało. Jak sobie o tym teraz pomyśleć, to czy właściwie trudno to uznać za niespodziankę? To raczej coś w stylu “niby człowiek wiedział, a jednak się łudził”. Cóż, stało się. Na Old Trafford wszyscy już mają dosyć. I tego, co robią piłkarze, i tego, co robi zarząd. Ponadto wszyscy mają dosyć siebie nawzajem. Ligi Mistrzów nie będzie. Nie bez drastycznych zmian. Tylko czy Erik ten Hag otrzyma pozwolenie na rewolucję?

Rozczarowanie kolejki: Southampton

Chłopaki z St Mary’s przynajmniej raz w ciągu sezonu lubią sobie pofolgować. Lubią popuścić wodze fantazji i patrzeć jak świat płonie. Tym razem na promocję z okazji dnia “kompletnego lekceważenia swoich obowiązków przez piłkarzy Southampton” załapała się Chelsea. W pierwszej połowie cztery, w drugiej tylko dwie. Londyńczycy odpowiednio nastawili celowniki przed rewanżem z Realem, a Święci nawet niespecjalnie narzekali na kolejne ciosy. Masochistyczne skłonności ekipy Ralpha Hasenhuttla znowu dały o sobie znać. I nawet nikogo to nie dziwi.

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i pięć obronionych strzałów starciu z Brentfordem (0:2)
  • Przemysław Płacheta (Norwich) – uraz kostki, nie pojawił się w kadrze na pojedynek z Burnley (2:0)
  • Jakub Moder (Brighton) – kontuzja kolana, w tej kolejce Mewy grały z Arsenalem (2:1)
  • Jan Bednarek (Southampton) – 90 minut i żółta kartka w spotkaniu z Chelsea (0:6)
  • Mateusz Klich (Leeds) – został zmieniony w 59. minucie rywalizacji z Watfordem (3:0)
  • Matty Cash (Aston Villa) – 90 minut w potyczce z Tottenhamem (0:4)

Komentarze