Gdzie jest granica? Ronaldo, Ibra i Lewandowski udowodnili, że to głupota

Zlatan Ibrahimović
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Zlatan Ibrahimović

Wrócił i ma eliksir nieśmiertelności – Filip Kapica z Eleven Sports tak podsumował gola Zlatana Ibrahimovicia w meczu AC Milan – Lazio Rzym (2:0). Dla mnie to cytat weekendu i na pewno jeden z najlepszych w tym sezonie, a także ważny w kontekście współczesnej piłki. Krótko i na temat, opisujący barwnie legendę i miażdżący tezę o nieprzydatności tego typu piłkarzy. 

  • Cristiano Ronaldo i Zlatan Ibrahimović mają łącznie 75 lat. W weekend byli bohaterami swoich klubów
  • Obaj mają aspiracje do gry na wysokim poziomie. Nie odcinają kuponów w egzotycznych ligach, grają w silnych klubach i Lidze Mistrzów
  • Tacy piłkarze udowadniają, że wiek nie jest dla nich przeszkodą

Nowa granica 

W ostatnich dniach nasłuchałem się i naczytałem komentarzy na temat “dziadków” w osobach Cristiano Ronaldo i Zlatana Ibrahimovicia. Ci dwaj piłkarze w weekend przynajmniej na chwilę mogli sprawić, że ich krytyków ściska w dołku. Oczywiście marudy szybko się obudzą z nieśmiertelnym argumentem “ładują do pustaka”, który aż głupio obalać kolejny raz. 

“Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” był niesztampowym filmem, ale nie żadnym dokumentem, i to tak nie działa, że z upływem czasu jesteśmy coraz młodsi. Nie tyczy się to tylko nas, szarych ludzi, ale także piłkarskich półbogów. Cristiano Ronaldo już nigdy nie będzie miał 30 lat, a Zlatan Ibrahimović 35. Czy jednak na pewno? Pewnie każdy słyszał o tym, że metrykalny wiek Portugalczyka różni się od wieku metabolicznego, który podobno jest określany na grubo poniżej 30 lat. Sam Cristiano traktuje swoje ciało jak świątynię, jest stawiany za wzór jeśli chodzi o przestrzeganie diety i prowadzenie zdrowego stylu życia. Dzięki temu unika kontuzji, żmudnych procesów rehabilitacji, ergo żaden ortopeda nie radzi mu schodzenia ze sceny. W trakcie swojej kariery CR7 ciągiem opuścił tylko 11 meczów (jeszcze w sezonie 2008/2009 w barwach MU), kiedy miał operację kostki. Potem, jeśli był niedostępny, zwykle były to max. 2-3 spotkania. 

Przypadek Ibrahimovicia jest nieco inny. Szwed w przeszłości miał kilka poważniejszych urazów, przez co opuścił więcej meczów. Jest jednak jednym z najbardziej charakternych piłkarzy i w tym wypadku wydaje się, że od zakończenia kariery odciąga go wola walki i udowodnienia światu, że “Zlatan odejdzie na własnych zasadach”. Nie chwali się swoim wiekiem metabolicznym, widać, że ekonomiczniej porusza się po boisku, lecz nie zatracił boiskowej inteligencji, wyrobionoego sprytu i doświadczenia. Dla mnie to definicja eliksiru nieśmiertelności, o którym mówił Filip Kapica. 

Ibra jest (a może raczej był) znany z efektownych goli. Trudno się spodziewać, aby w tym sezonie próbował uderzać nożycami czy skorpionem, raczej częściej będzie to “dołożenie do pustaka”, tak jak w niedzielę. Przecież to nie był gol, nad którym warto się rozpływać. Jednak San Siro odleciało po tym trafieniu. Chwilę wcześniej też szalało. Kiedy Szwed pojawił się na boisku, przywitał go huk podobny do tego, gdy Rossoneri zdobywali gole. 

Ronaldo w przeciwieństwie do Ibry może się jeszcze pokusić o kilka efektownych główek, strzałów z woleja czy innych przewrotek. Jego jednak też częściej będziemy widzieli w roli egzekutora, gdzieś w okolicach piątego metra od bramki rywali. 

Po sobotnim meczu z Newcastle United, w którym Manchester United wygrał 4:1, a Cristiano Ronaldo strzelił dwa gole, pojawiły się głosy, że przecież nie zrobił nic specjalnego. Portugalczyk najpierw dobił piłkę po błędzie bramkarza rywali, a potem wykorzystał świetne podanie, wbiegł w pole karne i strzelił nie najlepiej, ale znowu skutecznie. – To jest typowe, że po takim golu ludzie mówią “tylko dobił”. Ale to jest coś znacznie większego. Wokół miał obrońców, którzy obserwują piłkę, ale jego przewidywanie sytuacji było niesamowite – tłumaczył po spotkaniu menedżer Czerwonych Diabłów Ole Gunnar Solskjaer

I w tym zdaniu zamyka się kwestia geniuszu takich piłkarzy. A konkretnie w przewidywaniu. Ibra nie jest już szybszy od obrońców Lazio, dlatego nie staje z nimi do sprintów. On obserwuje i szuka odpowiedniej okazji. Zgodnie z powiedzeniem “lepiej mądrze stać niż głupio biegać”. 

Ronaldo zaliczył sporo strat i nie wygrał żadnego bezpośredniego pojedynku, a na koniec i tak schodził z boiska z dwoma golami w glorii bohatera Old Trafford

James Ducker z “The Telegraph” opisuje w czterech punktach, dlaczego portugalski as jest tak ważny dla Manchesteru United i gdzie robi różnicę. Instynkt łowcy, bezwzględność, ściąganie na siebie obrońców i dostępność, czyli niepodatność na kontuzje. 

Druga młodość i obalony mit

Do powyższej dwójki zaczyna pasować też profil Roberta Lewandowskiego. Wprawdzie kapitan reprezentacji Polski nie jest aż tak “stary”, jednak co sezon wydaje się być lepszy, bardziej regularny w tym co robi i skuteczniejszy. Tak jakby też sobie pokątnie łyknął tego eliksiru od Ibrahimovicia. Nieprzypadkowo w poprzedniej kampanii pobił rekord Gerda Muellera w Bundeslidze, a obecne rozgrywki rozpoczął od pościgu za kolejnym osiągnięciem, ładując gole w każdej kolejce. 

Ibrahimovicia i Ronaldo łączy podeszły jak na piłkarza wiek i to, że nic sobie z tego nie robią, zdobywając kolejne gole. Powszechnie uważa się, że piłkarz osiąga najlepszy dla siebie okres między 26-28. rokiem życia, a poważne kariery trwają do ok. 34-35 lat. Cristiano, Ibra, Lionel Messi czy Robert Lewandowski udowodnili, że to głupota. Są w wieku, w którym wielu znanych piłkarzy dawno się bujało na hamakach i podsumowywało boiskowe przygody, a oni śrubują kolejne rekordy, będąc najważniejszymi postaciami swoich klubów. 

Komentarze