Niemcy skompromitowane. Hiszpania z Yamalem dalej robi swoje

Reprezentacja Niemiec sensacyjnie przegrała ze Słowacją. Hiszpanie wykonali zadanie bez zarzutu, ogrywając na wyjeździe Bułgarię.

Bułgaria - Hiszpania
Obserwuj nas w
fot. Associated Press Na zdjęciu: Bułgaria - Hiszpania

Niemcy z falstartem w eliminacjach

Reprezentacja Niemiec we wrześniu zainaugurowała grę w eliminacjach do mistrzostw świata. Była wyraźnym faworytem wyjazdowego meczu ze Słowacją, która przecież niedawno przegrała starcie o awans do Dywizji B Ligi Narodów. W tym spotkaniu radziła sobie jednak nadspodziewanie dobrze. Słowacy do przerwy objęli prowadzenie po bramce Davida Hancko, a po zmianie stron jeszcze je podwyższyli. W 55. minucie David Strelec dał drugą bramkę gospodarzom, kompletnie odbierając Niemcom wiarę w korzystny rezultat.

Europejska potęga nie była już w stanie odwrócić losów rywalizacji i przegrała ze Słowacją 0-2. To fatalny start eliminacji, który znacząco może jej skomplikować awans na mistrzostwa świata. W grupie A bój stoczyły jeszcze Irlandia Północna i Luksemburg. Mecz pierwszej kolejki zakończył się wygraną Irlandii Północnej 3-1.

Hiszpania zrobiła swoje. Wysokie zwycięstwo

Hiszpanie kontynuują świetną grę. W przeciwieństwie do Niemiec, nie dali się zaskoczyć i rozbili na wyjeździe Bułgarię aż 3-0. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się w zasadzie jeszcze w pierwszej połowie, kiedy to hiszpański zespół strzelił trzy bramki. Wynik otworzył Mikel Oyarzabal, a później po golu dołożyli też Marc Cucurella i Mikel Merino. Z dobrej strony pokazał się też Lamine Yamal, który asystował przy trafieniu pomocnika Arsenalu.

Tego dnia miało też miejsce starcie Turcji z Gruzją. Z pewnością było bardziej wyrównane, a zakończyło się wygraną Turków 3-2, którzy również z kompletem punktów stoją w jednym szeregu z Hiszpanami.

Popis strzelecki Belgów

Bez zaskoczeń obyło się też w meczu Belgów, którzy przeciwko Liechtensteinowi urządzili sobie trening strzelecki. Ostatecznie rozbili swojego rywala aż 6-0, a do siatki trafiali chociażby Youri Tielemans czy Kevin De Bruyne. Do przerwy prowadzili tylko jedną bramką, a prawdziwy worek z golami rozwiązał się po zmianie stron, kiedy to piłkarzom Liechtensteinu zabrakło już sił i motywacji.