Kosecki: Spokojnie z Pietuszewskim. Jagiellonia to nie Barcelona, a Oskar to nie Lamine Yamal [NASZ WYWIAD]

Reprezentacja Polski w czwartkowy wieczór podejmie Nową Zelandię w meczu towarzyskim, a w niedzielę zmierzy się z Litwą. Czego w tyvh spotkaniach oczekuje od kadry Roman Kosecki? Były znakomity zawodnik rozmawiał na ten temat z goal.pl

Roman Kosecki
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Roman Kosecki

Nie tylko zwycięstwo

Choć to „tylko” mecz towarzyski, to swoje znaczenie ma. Kwestia rankingu, sprawdzenia się zmienników, spełnienia oczekiwań kibiców, którzy pojawią się na stadionie w Chorzowie. Reprezentacja Polski mierzy się w czwartkowy wieczór z Nową Zelandią, która też ma swoje ambicje, o czym opowiedział w rozmowie z goal.pl jej bramkarz, Alex Paulsen, na co dzień golkiper Lechii Gdańsk.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem Jan Urban da szansę rezerwowym. Czego w takim razie możemy oczekiwać od reprezentacji? O tym rozmawialiśmy z Romanem Koseckim, członkiem Klubu Wybitnego Reprezentanta.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Co się musi stać dziś wieczorem, aby Roman Kosecki był zadowolony?

Roman Kosecki: Oczekuję od kadry dwóch rzeczy. Zwycięstwa, ale i pokazania dobrego stylu. Widać, że za Janka Urbana idzie to w dobym kierunku i oby ten trend się utrzymał. Jeśli faktycznie szansę dostaną głównie zmiennicy, to będę chciał u nich zobaczyć coś, co mi da nadzieję, że za jakiś czas ci piłkarze będą mogli stanowić o sile kadry, albo po prostu być jej istotną częścią.

To kogo z tych dopiero wchodzących do kadry chciałby pan szczególnie zobaczyć?

Liczę na przykład, że szansę dostanie Janek Ziółkowski. Bardzo chętnie zobaczyłbym go w akcji.

Sporo osób domaga się też obecności Kamila Grabary… Jan Urban przyznał, że dostanie szansę występu, choć nie wiadomo w jakim wymiarze czasowym.

Jeśli Janek przyznał, że zagra, to też chętnie go zobaczę. Mam nadzieję, że te wszystkie historie, o niedogadywaniu się z poprzednimi selekcjonerami, są już zakończone. Natomiast co do bramkarzy… Wiem, że jest Józef Młynarczyk, Andrzej Dawidziuk, że Janek z nimi konsultuje kwestie bramkarskie. Ale na końcu to jest jego odpowiedzialność. Bo na konferencji prasowej, gdzie trzeba tłumaczyć wybory, nie będzie ani Młynarczyka, ani Dawidziuka. Będzie Jan Urban. I to on będzie tłumaczył te wybory.

„Za Lewandowskiego to mogę wypić połówkę”

A co z Lewandowskim? Dałby mu pan zagrać z Nową Zelandią, czy Broń Boże i lepiej oszczędzić go na Litwę?

To już zależy od ustaleń między Robertem a selekcjonerem. Widziałem, że po meczu z Sevillą Lewy był trochę poobijany. Ale… Na kadrze każdy chce grać, nawet jeśli to mecz towarzyski. W takim spotkaniu też zakładasz przecież koszulkę z orzełkiem. Nie wiem jak będzie, czy na przykład Lewandowski wyprowadzi zespół, zagra 45 minut i zejdzie, czy może w drugiej połowie się pojawi…

Czyli jak rozumiem nie obraziłby się pan za „połówkę” Roberta Lewandowskiego w tym meczu?

„Połówkę” to ja mogę wypić za zdrowie Roberta! Może pan to napisać. Natomiast co do tego meczu. Ja bym uważał mimo wszystko. Dziś rano jechałem autem i słuchałem radia. A tam komentarze typu „co to za rywal”, „pykniemy ich spokojnie 3:0”. Tak to nie działa. Bez biegania meczu się nie wygra. Nowa Zelandia to wcale nie jest taki słaby zespół. Część ich piłkarzy gra przecież w Europie, choćby na Wyspach Brytyjskich. A część w tej Europie, w takich meczach, będzie się chciała pokazać.

Oskar Pietuszewski
Mikołaj Barbanell / Alamy

Dużo było ostatnio dyskusji o tym, czy Urban powinien powołać Pietuszewskiego. I wiele osób jest rozczarowanych, że jednak tego powołania gracz Jagiellonii nie dostał…

Spokojnie! Jagiellonia to nie Barcelona, a Pietuszewski to nie Lamine Yamal. Wiem, że niektórzy, choćby dziennikarze, mocno się domagali jego obecności, ale według mnie nic się nie stanie jak jeszcze chwilę poczeka. W kadrze U 21 też jest teraz robota do zrobienia. I też jest tam były selekcjoner, czyli gość znający się na rzeczy.

Pietuszewski jest znakomity, jedną nogą jest już w dorosłej reprezentacji, mocno puka w te drzwi. I one się przed nim otworzą. Ale naprawdę nic się nie stanie jeśli do tego dojdzie za kilka miesięcy, a nie teraz.

A o mecz z Litwą jest pan spokojny?

Skłamałbym, gdybym powiedział, że w stu procentach tak. Oczywiście, mam dużą nadzieję, że będzie dobrze. Wiadomo też jak to jest, piłkarze mogą mówić, że gramy na wyjeździe, że to, że tamto. Ale nie ma co ukrywać, jesteśmy faworytami. Pytanie tylko, czy udźwigniemy tę rolę. Nieco mnie niepokoi, że Litwini byli w stanie odrobić dwa gole w starciu z Holendrami. Szczerze? Marzy mi się potknięcie Holandii i sytuacja, że gramy z nimi u siebie o pierwsze miejsce. Choć wiem, że to niemal niemożliwe. Natomiast my też nie mamy już marginesu błędu. Dlatego z Litwinami musimy sobie poradzić.

Tylko u nas