Przygaszony, odpowiadający na pytania najkrócej, jak się da, unikający powrotu do meczu ze Słowacją – taki na środowej konferencji prasowej był Karol Linetty, jeden z nielicznych Polaków, który w spotkaniu ze Słowacją może zapisać przy swoim nazwisku maleńki plusik. Żeby oddać klimat tej konferencji, którą na moment przerwał rzecznik Jakub Kwiatkowski (by poprosić o niezadawanie już pytań o mecz ze Słowacją), przedstawiamy zapis w formie pytanie i odpowiedź.
Co się stało z naszą reprezentacją w poniedziałek?
Na pewno nie wyszło tak jak chcieliśmy, nie graliśmy tak jak chcieliśmy. Ale mamy przed sobą dwa kolejne spotkania.
O co Paulo Sousa miał do was pretensje?
Zamknęliśmy wczoraj mecz ze Słowacją i wiemy, co zrobiliśmy źle.
Ale jakie on miał uwagi do was?
Każdy z nas po meczu wiedział, jak traciliśmy bramki, że trzeba było się lepiej ustawić.
Czego zabrakło wam w Petersburgu?
Energia i wiara była, zabrakło trochę szczęścia, bo mieliśmy swoje szanse, by nie przegrać. Jesteśmy bardzo źli po tej porażce.
Mecz o wszystko to zawsze dodatkowe ciśnienie. Wytrzymacie je?
Oczywiście, że tak.
Polska cały czas traci bramki w taki sam sposób. To problem z przygotowaniem nauczyciela, czy wykonawców?
Wiemy, że w ostatnich meczach tracimy bramki po stałych fragmentach gry. Trochę nieszczęścia, bo Skriniar był dobrze zablokowany, a piłka spadła mu pod nogi.
Miałeś sygnały, że wyjdziesz na Słowację w podstawowym składzie?
Każdy tu przyjeżdża, by ciężko pracować. Gra z orzełkiem to wielki honor. Pracowałem, by zagrać i okazało się, że trener to dostrzegł.
Co z atmosferą w drużynie? Wszyscy podkreślali, że była świetna, a teraz?
Na pewno jest w nas sportowa złość. Nie możemy się poddać. Gramy z Hiszpanami za kilka dni i nie ma nic ważniejszego od tego.
Na co kładliście nacisk w dzisiejszym treningu?
Na defensywę.
Czujesz się pewniakiem do wyjścia na Hiszpanię?
Pewniakiem się nie czuję, ale czuję zbudowaną dość dużą pewność siebie.
Czy to ty zastąpisz Grzegorza Krychowiaka?
Każdy jest gotowy, by zastąpić Grześka i kogokolwiek wybierze Paulo Sousa, poradzi sobie. Po to mamy szeroką kadrę, by rozwiązywała takie problemy.
Czemu nie podeszliście do kibiców w Petersburgu?
Kibice w Gdańsku po powrocie nas cudownie przywitali, a jeśli chodzi o zdarzenie w Rosji, chciałbym przeprosić. Była w nas ogromna złość, ale nie powinno się to wydarzyć.
Komentarze