Michał Probierz dla Goal.pl: nawet nie możemy myśleć o trzecim meczu

- Trudno jest oceniać sprawę nie mając akt. Damy sobie trochę czasu, bo nie uważam, że jest to coś, co od razu musi być zrobione. Dla mnie istotniejsze jest, byśmy stworzyli listę zawodników aspirujących do kadry i wysłali powołania do odpowiednich piłkarzy - mówi Michał Probierz w odniesieniu do pytania o sposób na zasypanie problemów trawiących reprezentację Polski.

Michał Probierz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Michał Probierz
  • Michał Probierz został następcą Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski
  • Porozmawialiśmy z trenerem chwilę po jego debiutanckiej konferencji prasowej
  • Generalny przekaz jest taki – poczekajcie na wyniki zanim zaczniecie krytykować. Główny cel to awans na Euro, dopiero później spokojna budowa

Michał Probierz o swojej nowej roli

Przemysław Langier: Współczuć, czy gratulować?

Michał Probierz (selekcjoner reprezentacji Polski): Gratulować. Zawsze to posada selekcjonera reprezentacji Polski. Procentują lata, w których pracowałem na to, więc cieszę się, że prezes Kulesza mi zaufał i uwierzył w ten projekt.

Spytałem, bo praca z reprezentacją często była pocałunkiem śmierci dla trenerów.

Już kiedyś użyłem tego sformułowania… Ale nie obawiam się trudnych decyzji, a ta na pewno taka była. Mając U-21 widziałem, jak piłkarze chcą się rozwijać, jak zawodnicy chętnie przyjeżdżają na kadrę. Zostawienie ich było ryzykiem, ale jak wczoraj wieczorem zadzwonił prezes Kulesza, który zadziałał wbrew opinii publicznej, gdzie mógł wybrać kandydata z poparciem ludzi i mieć spokój, tym bardziej upewnił mnie, że jest to dobra decyzja. Marka oczywiście szanuję. Sam miałem w przeszłości wiele sytuacji, że ubiegałem się o pracę, a wybierano kogoś innego. Trzeba to przyjąć, bo takie jest życie trenerskie.

Na konferencji apelował pan, by nie rozliczać pana za wcześnie, a po wynikach. Natomiast jest pan świadomy tego, jaki jest odbiór pańskiej nominacji. Nie wpłynie to destrukcyjnie na kadrę, skoro piłkarze sami mówią, że to, co się dzieje wokół zespołu, ma na niego wpływ?

Wiem, jakie są komentarze, ale ja się nie zgadzam z wieloma rzeczami wypisywanymi w Intenecie. Jak słyszę, że jestem nieudacznikiem, który nic nie zrobił, to trudno mi przytaknąć. Nie pracowałem w Legii, Lechu ani w Wiśle z najlepszych lat, a jednak osiągałem sukcesy. Kluby, w których byłem, regularnie grały w pucharach. Odrabialiśmy minus 10 punktów w Jagiellonii i minus pięć w Cracovii. W ŁKS-ie zdobyłem chyba 14 punktów w siedmiu meczach i wyjechałem do Salonik. Uważam, że dziś jestem w odpowiednim miejscu. Papiery zrobiłem w Niemczech, więc nawet nie wiem, czy jestem polska myśl szkoleniowa, czy niemiecka. To oczywiście żart, ale bardzo często nawet rzeczy wypowiedziane pod wpływem poczucia humoru kończą się jakimiś zarzutami i negatywnym odbiorem. Rozumiem krytykę i rozmowy o piłce, ale nigdy nie będę tolerował chamstwa.

Obserwował pan reprezentację. Gdzie są jej największe problemy?

Trudno mi teraz powiedzieć. Skupiałem się na U-21, które było moim priorytetem. Mieliśmy rozmów z panem Santosem, ale nie było większego kontaktu.

Wiemy jednak, że reprezentacją szargają różne problemy, być może konflikty. Ma pan pomysł na ich zasypanie?

Przede wszystkim muszę porozmawiać ze sztabem. Trudno jest oceniać sprawę nie mając akt. Damy sobie trochę czasu, bo nie uważam, że jest to coś, co od razu musi być zrobione. Dla mnie istotniejsze jest, byśmy stworzyli listę zawodników aspirujących do kadry i wysłali powołania do odpowiednich piłkarzy.

Przed naszą rozmową rozmawiałem z wiceprezesem PZPN Maciejem Mateńką, który stwierdził, że teraz najważniejszy jest awans na Euro za wszelką cenę, a dopiero później spokojna budowa kadry. Tak to będzie wyglądało?

Tak, zgadzam się z tym. Na tym etapie liczą się tylko pojedyncze zwycięstwa. Dziś nie można nawet myśleć o trzecim meczu przed zagraniem dwóch poprzednich i ich wygraniem.

A jaki potencjał ma ta reprezentacja? Bo wiemy, że Fernando Santos troszkę narzekał, że nie ma w niej klasy średniej, że dominuje wysoka półka, a po niej od razu jest ta za słaba jak na futbol reprezentacyjny…

Moje podejście jest dość proste – trzeba wykorzystać potencjał zawodników, którzy są wiodący i dopasować do nich piłkarzy dążących do tego, by być wiodącymi. Plus zawodników, którzy są wyrobnikami. W każdej drużynie tak to wygląda.

Ja mam wrażenie, że jesteśmy troszkę zakładnikami tego, czy Robert Lewandowski jest szczęśliwy, czy nie. On sam mówił po mundialu w Katarze, że swoją przyszłość w kadrze warunkuje radością z gry. Ma pan jakiś pomysł, by kapitan znów był szczęśliwy?

Musi strzelać bramki. Wtedy będzie szczęśliwy. Podobnie jak obrońca lub bramkarz, gdy nie traci goli. Dążenie do tego, by tak się działo, jest moim zadaniem.

Mało konkretów, trenerze.

Bo za wcześnie, by o nich mówić. Jest tak mało czasu do wyjazdu na najbliższy mecz, że ja nawet nie mam możliwości spotkać się na rozmowy z piłkarzami. Co najwyżej jadę mecze oglądać. Dopiero na zgrupowaniu zobaczymy się z wszystkimi, ustalimy zasady, jakie będą obowiązywać. Każdy zawodnik będzie miał przypisaną swoją rolę.

Wśród pana atutów jest wymieniane doświadczenie, zwłaszcza praca w U-21. W jaki sposób wykorzystać to w praktyce?

To dało mi bardzo dużo. Jestem przekonany, że rozpoczęcie takiej pracy, jaką właśnie zaczynam, jest bardzo trudne bez wcześniejszej pracy w reprezentacji. Same powołania i logistyka wygląda zupełnie inaczej. Prezesowi Kuleszy już wcześniej w luźnej rozmowie powiedziałem, że najlepszym wyborem, jakiego mógł wcześniej dokonać, było wybranie Czesia na mecze barażowe, bo Czesiu już wcześniej grał takie spotkania. Sam też dużo wypracowałem przez ten rok zgrupowań z młodzieżówką.

Były napastnik Jagiellonii wysoko ceni Probierza. “Potrafi wydobyć sto procent możliwości”
Michał Probierz

Patryk Tuszyński o warsztacie trenerskim Michała Probierza Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił w środę, że selekcjonerem reprezentacji Polski został Michał Probierz. Objęcie przez 50-latka kadry narodowej jest szeroko komentowane w mediach. O warsztacie trenerskim szkoleniowca wypowiedział się Patryk Tuszyński w rozmowie z “TVP Sport”. – Patrząc z mojej perspektywy, wydaje mi się, że jest to

Czytaj dalej…

Czesław Michniewicz na swojej pierwszej konferencji prasowej mówił, że takim wzorem dla niego, do którego chce dążyć, jest mecz Polska – Anglia za Paulo Sousy. Pan też ma swój wzór?

Nie. Chcę wypracować coś swojego. Żartuje się ze mnie, że prowadziłem Dośrodkovię, ale przecież to jest też element gry. Ja mam dużą wiarę, że kibice będą zadowoleni z naszej gry, że będą dumnie wspierali reprezentację i przede wszystkim dadzą mi trochę czasu. Że dostanę od nich szansę chociaż do pierwszego meczu, a nie od razu zacznę z negatywnym nastawieniem.

Na czym buduje pan wiarę, że to na panu skończy się ta polska tradycja zmieniania trenerów co rok?

(śmiech) Ale takie jest życie trenera. Mamy tylko jednego przyjaciela, który nas nigdy nie opuszcza – porażkę. Ona zawsze cierpliwie czeka, stoi gdzieś z boku. Trzeba to przyjąć z pokorą.

Może pan obiecać, że nie będzie oblężonej twierdzy?

Pytanie, co to jest oblężona twierdza.

Okopanie się wraz z drużyną, niesłuchanie żadnej krytyki, wchodzenie w konflikty z dziennikarzami.

Dlatego, by nic takiego się nie działo, musimy mieć sukces. Ale też otwieramy się na media. Zależy mi na tym. Szybko zdecydowaliśmy, że wracają vlogi ze zgrupowań. Jako trenerzy musimy zrozumieć, by się nie zamykać, choć często działa to też w drugą stronę – jakiś nasz żart jest źle odczytany i odbierany negatywnie. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jestem otwarty na krytykę, ale nie na chamstwo.

Komentarze