Nowy kadrowicz Probierza dla Goal.pl: jestem pierwszą osobą, która chciałaby rad od Roberta Lewandowskiego

- Jestem pierwszą osobą, która chciałaby skorzystać z możliwości rozmowy z Robertem Lewandowskim. Uwielbiam tego typu rozmowy, zawsze biorę sobie je do serca. Robert przeżył w karierze niesamowite rzeczy, doszedł do miejsc nieosiągalnych dla większości piłkarzy. Nie wierzę, że można nie skorzystać na kilku radach od niego. U mnie to zawsze działało – gdy kogoś słuchałem i wdrażałem w swoje życie, odbywało się to z korzyścią dla mnie - mówi w rozmowie z Goal.pl Dominik Marczuk, debiutant w kadrze powołanej przez Michała Probierza.

Dominik Marczuk
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Dominik Marczuk
  • Z Dominikiem Marczukiem rozmawiamy o jego pierwszym powołaniu do reprezentacji Polski
  • Jest tylko jedno pytanie, na które nie chce odpowiedzieć – czy będzie czuł niedosyt, jeśli w obu zbliżających się spotkaniach usiądzie na trybunach
  • Polska zmierzy się w półfinale barażów z Estonią (21 marca na PGE Narodowym), a jeśli awansuje, zagra w Cardiff lub Helsinkach z Walią lub z Finlandią

Dominik Marczuk dopiero oglądał swój pierwszy turniej

W reprezentacji Polski powołanej na baraże znalazł się jeden debiutant – Dominik Marczuk. Piłkarz, o którym jeszcze rok temu mało kto w Polsce słyszał. Wtedy był 19-letnim zawodnikiem Stali Rzeszów, ale odkąd trafił do Jagiellonii, jego kariera nabrała niesamowitego tempa. Nie bez przyczyny – Marczuk dał się poznać już na samym początku sezonu, gdy zanotował trzy asysty w jednym meczu przeciwko Radomiakowi. Później wcale nie było gorzej. Stał się jednym z autorów obecnych sukcesów klubu z Białegostoku, który w połowie marca jest liderem Ekstraklasy i półfinalistą Pucharu Polski.

W rozmowie z Goal.pl opowiada o swoim pierwszym powołaniu oraz o tym, jak wielką wagę przykłada do tego, by jego głowa nadążyła za tak błyskawicznie rozwijającą się karierą. Przecież mówimy o chłopaku, dla którego – jak sam mi mówi – pierwszym wielkim turniejem z udziałem reprezentacji Polski, który świadomie obejrzał, było Euro 2012. Gdy zagaduję o pamiętny mecz z Grecją, Dominik dopytuje bez pewności w głosie, czy to był ten skończony 1:1. Czas jednak niesamowicie pędzi i to, co dopiero obserwował z dystansu jako dziecko, staje się właśnie jego udziałem. Robert Lewandowski już nie jest tym piłkarzem, który strzela bramkę na mistrzostwach, a kapitanem zespołu, którego on sam właśnie zostaje częścią.

Reprezentacja Polski była celem

Przemysław Langier (Goal.pl): Gdy jakieś pół roku temu kończyliśmy naszą ostatnią rozmowę, powiedziałeś, że twoim celem na najbliższy rok jest gra w reprezentacji. Ale że aż tak szybko? Szacunek.

Dominik Marczuk (piłkarz Jagiellonii Białystok, reprezentant Polski): Szybko, ale już wtedy w to wierzyłem. Postawiłem sobie wyzwanie, że chcę trafić do kadry i w oparciu o nie bardzo ciężko pracowałem. A że selekcjoner tę pracę zauważył i docenił, to oczywiście jestem zadowolony.

Skoro dziś jesteś w kadrze, a pół roku temu nie byłeś, to najwidoczniej jesteś lepszym piłkarzem niż wtedy. Zgoda?

Na pewno lepiej rozumiem grę. Pomogła mi zmiana pozycji, dostałem więcej okazji do atakowania przestrzeni, do próbowania dryblingów, dobrze się w tym odnalazłem. Poza tym częściej odnajduję się w polu karnym, podejmuję lepsze i spokojniejsze decyzje. Sam widzę ten progres i zgadzam się, że przez ostatnie pół roku stałem się lepszym zawodnikiem. Mam to poczucie, że ciągle się rozwijam i idę w dobrym kierunku, ale też, że cały czas bardzo dużo mi brakuje. Przede mną masa ciężkiej pracy, ale miło widzieć, że ta dotychczasowa przynosi efekty.

Oglądaj także: Michał Probierz – osąd przed barażami

Głowa to podstawa

Co się dzieje w głowie młodego chłopaka, gdy zaczyna się nakręcać tak duży hype wokół niego?

Trzeba mieć do tego dystans. Nie mogę patrzeć na to emocjonalnie. Chyba najgorsze, co mógłbym zrobić, to zadowalać się tym, że ktoś o mnie dobrze pisze. Staram się robić wręcz przeciwnie – w ogóle nie czytać takich opinii, a wykonywać swoją pracę w taki sam sposób, jak od dłuższego czasu. Oczywiście od wszystkiego nie ucieknę, bo czy to znajomi, czy rodzice, zawsze coś podeślą, ale nie zwracam na to większej uwagi, tak jak nie mógłbym tego robić w tym drugim przypadku – gdy przestanie dobrze iść. Izoluję się od tego wszystkiego najmocniej jak mogę i po prostu wykonuję swoją robotę.

Naprawdę umiesz się odciąć?

Patrząc na przykładzie tego ostatniego meczu z Radomiakiem, myślę, że tak. Przed nim działo się naprawdę dużo wokół mnie, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moje przygotowanie. Nie zaliczyłem w Radomiu żadnej liczby, ale myślę, że było to przyzwoite spotkanie w moim wykonaniu.

Jagiellonia też stara się kontrolować szum wokół ciebie?

Tak, klub też wprowadził swoje zasady. Na dwa dni przed meczem nie mogę udzielać żadnych wywiadów, ma być pełne skupienie na graniu. Dopiero dzień po spotkaniu blokada jest zdjęta. Co mi oczywiście odpowiada, bo sam mam takie podejście, by mieć fokus tylko na najbliższe cele. Było powołanie, fajnie, ale ono przed meczem z Radomiakiem mnie nie interesowało. Wiedziałem, że jak skończymy grać, będzie okazja się tym nacieszyć.

Ty o powołaniu wiedziałeś przed oficjalnym ogłoszeniem listy, bo zadzwonił do ciebie Michał Probierz. Ale jeszcze wcześniej ta informacja pojawiła się w mediach.

A ja zachowywałem spokój, bo Internet jest pełen opinii, spekulacji i nieprawdziwych niusów. Póki nie dostałem oficjalnego potwierdzenia, nawet nie chciałem myślami uciekać w tamtym kierunku.

Mówiłeś mi ostatnio, że współpracujesz z psychologiem. Temat powołania już zdążyliście przegadać?

Jeszcze nie, bo dość szybko się to wszystko działo, ale na pewno będzie na to moment. Generalnie z psychologiem skupiamy się na sprawach bieżących, dyskutujemy o tym, co jest tu i teraz, czasem poruszamy to, co być może wydarzy się w najbliższej przyszłości. Ale nie wybiegamy za daleko, zawsze znajdzie się coś do poprawy w danym momencie.

Tylko u nas

Co poprawiacie?

Sposób myślenia i rozumowania.

A trener Sieminiec? Wiemy, jak świetnie pracuje z wami w kwestiach piłkarskich, ale odgrywa też jakąś rolę w kwestii mentalnej?

Zdecydowanie tak. Przede wszystkim bardzo często rozmawiamy indywidualnie. Czy jest dobry okres, czy słabszy, ciągle wymieniamy zdania. Ciągle mi pomaga, stara się dawać mi nowe spojrzenie na pewne sprawy. A że jestem typem osoby, która z każdej rozmowy stara się wyciągnąć jakieś wnioski, to uważam to za bardzo cenną rzecz. Myślę, że gdyby tak zestawić wszystko, o czym rozmawialiśmy przez ostatnie miesiące, udało mi się bardzo dużo wdrożyć.

Rozmawiałem w Turcji z waszym trenerem i spytałem go, czy Dominik Marczuk to jego zdaniem chłopak na duże granie. Jak myślisz, co odpowiedział?

(śmiech) Myślę, że powiedział, że tak. Że zna mój potencjał, parametry szybkościowe, dynamikę i możliwości. Oraz że widzi, jak za rozwojem piłkarskim idzie rozwój głowy. Wiem, że trener bardzo zwraca uwagę na to, by mental dojeżdżał do tego, co się prezentuje na boisku, bo wiele było niespełnionych karier mimo dużego potencjału piłkarskiego.

Bardzo dobrze się z trenerem znacie, bo powiedział mi, że jeszcze na początku sezonu nie umiałby odpowiedzieć, ale po tym, jak widzi, że twój rozwój piłkarski idzie w parze z nadążającą głową, to nie ma już wątpliwości.

Czyli dosłownie to, co sam przed momentem stwierdziłem, fajnie (śmiech).

Pokora i pewność siebie

Czego spodziewasz się po swoim pierwszym zgrupowaniu? Jest stresik?

Nie, właśnie nie. Przyjeżdżam tam bez strachu, ale z szacunkiem, bo przecież spotkam się na kadrze z piłkarzami, którzy naprawdę dużo już osiągnęli. Jestem pokorny, ale mam dużo pewności siebie. Jestem w dobrej formie, chcę pokazać najlepszą wersję siebie.

Nie masz problemów z wchodzeniem do nowej szatni?

Początki zazwyczaj są ciężkie i jak wspominam wchodzenie do szatni Stali, czy Jagiellonii, to nie było jakoś z górki. Nowe miejsce, nikogo się nie zna, więc jest jakaś niepewność. Ale z czasem zawsze wszystko się układa. Sam jestem bardzo otwarty. Gdy poznaję ludzi, bariery znikają. Teraz będzie mi o tyle łatwiej, że jadę z Tarasem. Ta myśl też pomaga, bo czuję większy luz niż gdybym miał jechać tam sam.

Robert Lewandowski kiedyś narzekał, że młodzi piłkarze wchodzący do reprezentacji boją się lub nie chcą rozmów z nim, podczas gdy on im zawsze chętnie pomoże. Skorzystasz?

Na pewno, jeśli będzie taka możliwość! Jestem pierwszą osobą, która chciałaby z tego skorzystać. Uwielbiam tego typu rozmowy, zawsze biorę sobie je do serca. Robert przeżył w karierze niesamowite rzeczy, doszedł do miejsc nieosiągalnych dla większości piłkarzy. Nie wierzę, że można nie skorzystać na kilku radach od niego. U mnie to zawsze działało – gdy kogoś słuchałem i wdrażałem w swoje życie, odbywało się to z korzyścią dla mnie. W Jagiellonii było podobnie, od początku na przykład bardzo pomagał mi Jesus Imaz – choć inni piłkarze także – i wiedziałem, nad czym trzeba pracować. Dlatego bardzo chętnie skorzystam z pomocy nie tylko Roberta, ale też innych piłkarzy, którzy będą mieli mi coś do powiedzenia.

Robert mówił też ostatnio, że nic nie wie o chłopakach powoływanych z Ekstraklasy. Z czego cię zapamięta?

Z charakteru, mojej dynamiki, szybkości, zaangażowania i nieodpuszczania.

“O transferze na razie nie myślę”

Gdyby nie udało ci się zagrać i podobnie jak Bartek Wdowik wylądujesz na trybunach na dwa mecze, będzie rozczarowanie, jakiś niedosyt?

Ja wiem, że zrobię wszystko, by jednak tak się nie skończyło, choć decyzja należy do trenera. Jadę z misją udowodnienia, że nie znalazłem się tam przez przypadek, bo ciężka praca nie jest przypadkiem.

Ale trochę uciekłeś o pytania o niedosyt, gdyby się nie udało. Będziesz go czuł?

Uciekłem, bo wolałem na to nie odpowiadać. Możemy tak to zostawić? (śmiech)

To na koniec też tak pół żartem, pół serio – jeśli twoja przygoda z reprezentacją się przeciągnie i załóżmy, że będziesz w niej grał na jesień, to na zgrupowania wciąż będziesz przyjeżdżał jako piłkarz Jagiellonii?

Na ten moment tak, a co się później wydarzy, to trudno powiedzieć. Dziś nie jestem w stanie tego wszystkiego przewidzieć, zresztą nawet nie chcę, bo skupiam się na zgrupowaniu, a zaraz po nim na meczach w Jagiellonii. Nie myślę o transferze. Chcę przede wszystkim mieć możliwość grania i to mi przyświeca.

Komentarze