Raków wygrywa, choć nie bez problemu
Ostatnim meczem niedzielnej serii gier w tej kolejce PKO Ekstraklasy była rywalizacja pomiędzy Rakowem Częstochowa a GKS-em Katowice. Wiele wskazywało na to, że gospodarze są wyraźnym faworytem tej rywalizacji, ale spokojnie można powiedzieć, że długo zajęło im zademonstrowanie tego na murawie, bowiem w pierwszej połowie to goście mieli najlepszą okazję.
Przede wszystkim należy jednak powiedzieć, że spotkanie przed zmianą stron stało na bardzo słabym poziomie i to szczególnie w wykonaniu piłkarzy Medalików. Celnych strzałów nie było ani w jednym, ani w drugim zespole, choć trzeba przyznać, że najlepszą okazję mieli piłkarze Rafała Góraka w momencie, gdy ruszyli z atakiem trzech na jednego. Problem w tym, że źle rozegrali piłkę między sobą i nie było nawet strzału na bramkę Zycha.
Druga połowa meczu to już nieco bardziej żywy obraz, który mógł nieco bardziej się podobać. To właśnie wówczas zaczęła powoli zarysowywać przewaga Rakowa Częstochowa nad zespołem z Katowic, który z czasem wyraźnie opadał z sił. Finalnie przyniosło to efekt w 67. minucie meczu, gdy piłkę do siatki skierował nie kto inny, jak Jonatan Braut Brunes. Warto jednak odnotować, że było to pierwsze celne uderzenie w tym spotkaniu.
Podziałało ono motywująco na katowiczan, ale jedyne na co było ich stać, to strzał w obramowanie bramki gospodarzy.
Zobacz także: Przełom ws. Arka Milika! Na te wieści czekaliśmy miesiącami









