Skrobacz: nie tylko Ruch w tej lidze ma problemy, by wygrywać

Ruch Chorzów w sobotę powalczy w starciu z Pogonią Szczecin o drugie zwycięstwo w sezonie. Jednocześnie zawodnicy 14-kronego mistrza Polski mają zamiar wrócić na zwycięskie tory po dziewięciu spotkaniach bez wygranej, licząc wszystkie rozgrywki. Przed tym meczem spokój stara się zachowywać opiekun Niebieskich.

Jarosław Skrobacz
Obserwuj nas w
fot. Imago / Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Jarosław Skrobacz
  • Ruch Chorzów po rozegraniu dziesięciu kolejek ligowych znajduje się w strefie spadkowej
  • Trener Niebieskich przed meczem z Pogonią Szczecin wprost powiedział, że jego drużyna walczy w tym sezonie o utrzymanie
  • Aktualnie na koncie ekipy z Chorzowa jest zaledwie siedem punktów

Trener Ruchu przed meczem z Pogonią

Ruch Chorzów do sobotniej batalii podejdzie po zremisowanym meczu z Puszczą Niepołomice (2:2). Przed spotkaniem takie rozstrzygnięcie nie było brane pod uwagę. Biorąc jednak pod uwagę to, że Niebiescy przegrywali do przerwy 0:2, a mimo wszystko wywalczyli punkt, to jest to pewnego rodzaju światełko w tunelu. Niemniej w sobotni wieczór poprzeczka przed beniaminkiem PKO Ekstraklasy będzie zawieszona znacznie wyżej, bo na drodze Ruchu stanie Pogoń Szczecin. Portowcy w poprzedniej kolejce wysoko pokonali Lecha Poznań (5:0).

– Przed tym meczem mam ogromny dylemat. Możemy się uprzeć i cały czas bronić się na własnej połowie, próbować przeszkadzać Pogoni, ale wiadomo, że wtedy będziemy mieli trudno o stworzenie sytuacji. Z drugiej strony, możemy dać zawodnikom inne role, zadania, próbować grać, utrzymywać się przy piłce. Może na Kamila Grosickiego zagrać tym, kto lepiej broni? A może zmusić go do powrotu, by musiał też wracać za naszym zawodnikiem? Wszystko jest do przemyślenia – mówił Jarosław Skrobacz cytowany przez KSRuch.com.

POLECAMY TAKŻE

W sobotni wieczór Ruch rozegra ostatni mecz w roli gospodarza na stadionie Piasta Gliwice przed przeprowadzką ana Stadion Śląski. Na ten temat także kilka słów wyraził opiekun 14-krotnego mistrza Polski. – Gdy się tam przenosiliśmy, były obawy. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Całą rundę rozgrywaliśmy poza domem i obojętnie, jak na to popatrzeć, była gwarancja, że zdobędzie się kilka punktów mniej. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Na szczęście zdobyliśmy ich tyle, że do awansu wystarczyło. To dla nas cały czas obce boisko. Możliwość trenowania na głównej płycie, na której rozgrywa się mecze, to największy atut względem rywali, a my tego atutu nie mieliśmy. Spotykaliśmy się tam raz na dwa tygodnie – powiedział trener Ruchu.

Skrobacz wrócił również pamięcią do ostatniej potyczki ligowej, w której Niebiescy wywalczyli punkt. – Bardzo bym chciał, by mecz z Puszczą okazał się dla nas impulsem i trochę nam pomógł. Przegrywaliśmy 0:2, jestem przekonany, że nie takie zespoły jak nasz okoliczności byłyby w stanie zdołować. Skoro w takim momencie się podnosisz, to jest to pozytywne. Spotkania z Puszczą możemy bardzo żałować. Gospodarze czuli złość, bo gdy nie dowozi się zwycięstwa prowadząc 2:0, to zawsze boli. Nas bolała najbardziej pierwsza bramka. W drugiej połowie Puszcza trochę opadła z sił, my zaczęliśmy grać szybciej. Do końca rozgrywek nie będzie łatwo z kimkolwiek o odniesienie zwycięstwa. Nie tylko Ruch w tej lidze ma problemy, by wygrywać. Dla nas najwspanialszą sprawą będzie, jeśli wywalczymy utrzymanie – przekonywał trener 14-krotnego mistrza Polski.

Czytaj więcej: Ruch odżył w drugiej połowie, Feliks uratował punkt Niebieskim [WIDEO]

Komentarze