Festiwal goli w meczu Cracovia – Ruch, odblokowanie strzeleckie z obu stron [WIDEO]

Ruch Chorzów zremisował w pierwszym niedzielnym spotkaniu 17. kolejki PKO Ekstraklasy z Cracovią (4:4). Obie ekipy przedłużyły jednocześnie swoje serie bez wygranej, co nie może napawać optymizmem na przyszłość.

Cracovia - Ruch Chorzów
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Cracovia - Ruch Chorzów
  • Osiem goli padło w niedzielnym starciu z udziałem Cracovii i Ruchu Chorzów
  • Niepewny swojej przyszłości w klubie z Krakowa może być trener Jacek Zieliński
  • Gospodarze kończyli zawody w dziesięciu po czerwonej kartce dla Otara Kakabadze w 30. minucie

Szalony mecz z udziałem Cracovii i Ruchu

Ruch Chorzów od szkolnych wakacji czekał na kolejne zwycięstwo w lidze. Chcąc poprawić swoje nastroje przed kolejnymi występami Niebiescy, mieli zamiar przełamać się w Krakowie. Walczyli nie tylko o trzy punkty, ale również o poprawę swojej sytuacji w tabeli, co może mieć znaczenie w kontekście pozyskiwania nowych graczy zimą. Cracovia na swoim stadionie ostatnio nie rozpieszczała. Na arenie przy ulicy Kałuży była bez wygranej od sześciu meczów.

W pierwszych trzech kwadransach rywalizacji nie brakowało emocji z udziałem Pasów i 14-krotnych mistrzów Polski. Finalnie w pierwszej połowie padły trzy gole i na przerwę w lepszych nastrojach udali się chorzowianie. Ruch pierwszą groźną akcją miał w 12. minucie, gdy na mocny strzał z rzutu wolnego pozwolił sobie Miłosz Kozak. Sebastian Madejski spisał się jednak bez zarzutu.

  • Zobacz także: Sponsorem strategicznym Ruchu Chorzów jest Betclic, który oferuje nowym klientom zakład bez ryzyka nie tylko na mecze Niebieskich. Przeczytaj więcej o kodzie promocyjnym Betclic

Tymczasem w 18. minucie padł pierwszy gol. Jego autorem był Michał Rakoczy, który wykorzystał podanie Benjamina Kallmana. Fin wygrał fizyczny pojedynek z Maciejem Sadlokiem, po czym dograł piłkę w pole karne, gdzie nie popisał się z kolei Kacper Michalski i gospodarze cieszyli się ze zdobycia bramki.

W ostatnim kwadransie pierwszej części gry Niebiescy zdołali odwrócić kartę. Do wyrównania doprowadzili z rzutu karnego. Najpierw sytuacji na sam nie wykorzystał Miłosz Kozak. Zawodnik jednak uratował ją podaniem do Łukasza Monety, ten oddał strzał i finalnie przy interwencji ręki pomógł sobie Otar Kakabadze. Tym samym sędzia podyktował jedenastkę i ukarał piłkarza Pasów czerwoną kartką. Rzut karny na gola zamienił Daniel Szczepan. Z kolei w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Mateusz Bartolewski dorzucił bramkę po strzale głową i Ruch na przerwę udał się z prowadzeniem.

Gospodarze wracali z zaświatów

Po zmianie stron obie ekipy walczyły o korzystne rozstrzygnięcie. Najpierw w 60. minucie trafienie na 2:2 zaliczył Karol Knap. Wykorzystał podanie od Kallmana i strzałem z bliska pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Tymczasem 240 sekund później kolejny raz błysnął najskuteczniejszy zawodnik Niebieskich. Szczepan wykorzystał podanie od Kozaka i zdobył swoją siódmą bramkę w sezonie, oddając uderzenie z prawej nogi.

Na pięciu golach w Krakowie się nie skoczyło. Cracovia się nie poddawała i przyniosło to efekt w 77. minucie. Swoje trzecie trafienie w sezonie zaliczył Patryk Makuch. Radość z remisu nie trwała w krakowskim zespole długo, bo w 81. minucie Ruch na prowadzenie wyprowadził Tomasz Swędrowski. Tymczasem tuż przed końcem rywalizacji kolejną jedenastkę podyktował arbiter. Było to następstwem dotknięcia piłki ręką przez Macieja Sadloka. Rzut karny wykorzystał Karol Knap i zawody skończyły się rezultatem 4:4.

Po rozegraniu meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy krakowska ekipa ma na swoim koncie 17 punktów. Z kolei bilansem 11 oczek legitymuje się 14-krotny mistrz Polski. W następnej serii gier Cracovia zagra u siebie ze Stalą Mielec. Ruch na Stadionie Śląskim zmierzy się z kolei Zagłębiem Lubin.

Komentarze