Ekstraklasa rozwiązuje problem z VAR. Duża inwestycja

- Ze swojej strony wystąpiliśmy z jedną propozycją i mamy wstępnie pozytywną odpowiedź z IFAB, choć nie wiem, czy to się ostatecznie ziści. To kwestia drugiej żółtej kartki, której nie można sprawdzić na VAR-ze, a wpływa na cały mecz dokładnie w tym samym stopniu, co bezpośrednia kartka czerwona - mówi w rozmowie z Goal.pl Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy.

Josue w meczu z Piastem Gliwice
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Josue w meczu z Piastem Gliwice
  • Z Marcinem Animuckim porozmawialiśmy o zmianach, które szykują się w Ekstraklasie
  • Ciekawie wygląda zwłaszcza kwestia VAR. Prezes Ekstraklasy opowiedział o szczegółach budowy nowego centrum medialnego oraz o tym, co może się zmienić w protokole VAR oraz co prawdopodobnie się nie zmieni
  • Mówiliśmy też o zagrożeniach, jakie dla Ekstraklasy może mieć powołanie Superligi oraz o wysokich stratach finansowych polskich klubów mimo coraz wyższych wpływów do ich kas

VAR i nadchodzące zmiany

Jaki to był rok dla Ekstraklasy?

Powiedziałbym, że bardzo optymistyczny. Dwa kluby reprezentowały Ekstraklasę w fazie grupowej europejskich pucharów, z czego jeden dostał się tam niezwykle trudną ścieżką niemistrzowską. To na pewno rezultaty, które chcielibyśmy osiągać jak najczęściej, choć oczywiście szkoda porażki Lecha w Trnawie. Wielkie brawa dla Legii również za wyjście z wymagającej grupy Ligi Konferencji Europy. To bardzo duże osiągnięcie, bo rywale, a szczególnie Aston Villa i AZ Alkmaar byli z wysokiej półki. Jeśli chodzi o rozgrywki PKO Bank Polski Ekstraklasy musimy pochwalić się osiągnęciem frekwencji na trybunach wyższej rok do roku o blisko 400 tys. osób, co – przy utrzymaniu tej tendencji – przełoży się na przekroczenie pierwszy raz w “nowożytnej” historii naszej ligi granicy 3 mln widzów za cały sezon. Myślę, że to największy sukces naszej organizacji i wszystkich klubów – efekt ciężkiej, wieloletniej pracy. Jako Ekstraklasa LivePark natomiast zakupiliśmy w poprzednim roku grunt na warszawskiej Białołęce przeznaczony pod budowę centrum medialnego. W tym aspekcie również idziemy do przodu.

Mówimy o miejscu, które zastąpi wozy VAR?

Między innymi, bo to szerszy projekt obejmujący choćby przeniesienie całego naszego centrum technologicznego i mediowego w jedno miejsce. Obecnie wykorzystujemy do tego kilka miejsc w Warszawie. Będą też trzy studia telewizyjne, stworzone we współpracy z Viaplay, dla którego realizujemy ich programy. W przyszłości te studia być może będzie dało się wykorzystać także na potrzeby Ekstraklasy. Docelowo ma to też być lokalizacja dla centralnego VAR-u. To kwestia współpracy z PZPN, być może też z Pierwszą Ligą Piłkarską. Obserwowaliśmy niedawno od środka działanie takiego typu centrum w Niemczech, gdzie nie ma żadnych przeszkód, by jednocześnie toczyły się mecze w 1. i w 2. Bundeslidze i wszystkie były objęte VAR-em.

Marcin Animucki (fot. PressFocus)

To największy problem w ostatnich kolejkach sezonu w Polsce. Tylko wybrane mecze są pod okiem VAR.

Gdy centrum VAR wejdzie w życie, ten problem zniknie. Jesteśmy przygotowani na 10 stanowisk dla Ekstraklasy i lig, które będą chciały z nami współpracować. Jednocześnie to nie oznacza, że VAR mobilny zniknie, bo jeśli zajdzie potrzeba, wciąż można wykorzystywać nasze wozy. Przykładowo w Sosnowcu, gdzie grał Raków w europejskich pucharach, to zdaniem UEFA wóz był lepszym rozwiązaniem ze względu na ograniczenia światłowodowe. Abstrahując od aspektów czysto technicznych, na tym rozwiązaniu zyskają również sędziowie. Zamiast jeździć po całej Polsce, spędzą weekend w Warszawie i bez konieczności podróży będą mogli sędziować cztery mecze. To wejście na wyższy poziom, bo mówimy o dłuższym wypoczynku czy zwiększeniu poziomu ich bezpieczeństwa. Myślę, że proces stworzenia takiego centrum powinien potrwać między 18 a 24 miesiące.

Kto to finansuje?

Za zakup nieruchomości i jej przebudowę odpowiada Ekstraklasa LivePark. Rozmawiamy z PZPN – choć te rozmowy nie są jeszcze na zaawansowanym etapie – jak ma zostać sfinansowana infrastruktura VAR-owa. Można sobie wyobrazić różne modele, biorąc pod uwagę, że to miejsce mogłoby być wykorzystywane nie tylko na potrzeby Ekstraklasy.

Ekstraklasa w kwestii wprowadzenia VAR-u kilka lat temu była jedną z pierwszych lig w Europie. Może warto iść tym śladem i jako jedni z pierwszych w Europie zacząć ujawniać rozmowy sędziów głównych z VAR-ami? Jest na to szansa?

Gościliśmy dwukrotnie w ostatnich miesiącach przedstawicieli IFAB, z którymi omawialiśmy także kwestie związane z protokołem VAR. I muszę przyznać szczerze – IFAB jest bardzo ostrożny, jeśli chodzi o zmiany. Wydaje mi się, że szybciej zajmie się kwestią przyspieszania gry – czyli jak sprawić, żeby przerw np. przy wybiciach piłki z “piątki” przez bramkarza było mniej – niż wywróci procedurę protokołu VAR. My ze swojej strony wystąpiliśmy z jedną propozycją i mamy wstępnie pozytywną odpowiedź, choć nie wiem, czy to się ostatecznie ziści. To kwestia drugiej żółtej kartki, której nie można sprawdzić na VAR-ze, a wpływa na cały mecz dokładnie w tym samym stopniu, co bezpośrednia kartka czerwona.

Tylko u nas

Chyba wszyscy pamiętają czerwoną kartkę dla Josue w Gliwicach…

Tak, choć z naszej strony ten aspekt był zauważany wcześniej. Czasem zapewne sędziowie boją się pokazać drugą żółtą kartkę, gdy są czegoś niepewni. Możliwość weryfikacji pozwoliłaby na dużo pewniejsze decyzje.

I IFAB patrzy na to pozytywnie?

Nie chcę niczego przesądzać, ale na moje oko – jeśli mówimy o protokole VAR – to tu zmiana jest bliżej niż na przykład prezentowanie rozmów między sędziami. Wystąpiliśmy do IFAB, by w naszych rozgrywkach przetestować to rozwiązanie. Jesteśmy gotowi, aby je wprowadzić, ale oczywiście czekamy na ostateczną decyzję.

Podsłuch rozmów między sędziami dużo by ułatwił w odbiorze decyzji, jednak może też być przyczyną fali krytyki. Taka wylała się niedawno na Szymona Marciniaka za to, w jakim stylu boiskowego samca alfa prowadzi mecze, albo wręcz mówi o nieodgwizdaniu faulu na konkretnym piłkarzu, by ten się ogarnął.

A jednocześnie wiemy, że najchętniej Szymona podkradłyby nam inne ligi, bo to najlepszy sędzia na świecie. Tak też działa telewizja, że skoro rusza drugi sezon serialu “Sędziowie”, to musi na starcie wzbudzić emocje, rzucić jakąś kontrowersją. Nie jestem pewien, czy ta cała sytuacja nie była trochę wyolbrzymiona, by zainteresowanych kibiców przyciągnąć w trakcie przerwy w rozgrywkach. Poza tym nie mówmy, że piłkę nożną da się zamknąć w jakichś sztywnych ramach. Czasem jest tak, że trudne sytuacje wymagają trudnych rozwiązań.

Gdzie Ekstraklasa może być?

Zostawiając kwestię sędziów. Mówiliśmy na początku o wzroście Ekstraklasy. Da się go jakoś wykorzystać do przeniesienia jej w jeszcze lepsze realia finansowe? Czy są mury, których nigdy nie przebijemy i ten dystans do lepszych od nas będzie się zwiększał?

Ja jestem zdania, że ten dystans się zmniejsza. Oczywiście nie mówimy o tej ścisłej czołówce, która między sobą ma już dziś gigantyczne różnice – bo wystarczy popatrzeć na realia finansowe, w jakich działają kluby Premier League, czy przykładowo Bundesligi. My dziś jesteśmy w dziesiątce lig w Europie, jeśli chodzi o kontrakty mediowe. Mówimy o kilkukrotnym wzroście na przestrzeni dekady. W 2012 roku roczna wartość kontraktu telewizyjnego wynosiła ok. 87 mln zł. Dziś jest to ponad 320 mln wraz z kosztami produkcji. Jesteśmy coraz bliżej lig holenderskiej czy belgijskiej, choć oni też się fajnie rozwijają. Gdy 12 lat temu pojechaliśmy do Holandii i zobaczyliśmy, gdzie oni są, różnice były kosmiczne. Oni byli naszą inspiracją, a dziś ich gonimy. Ostatni przetarg na prawa to u nas plus 30 proc. i to w czasie, gdy jest kryzys i wartości praw generalnie w Europie aż w takim tempie nie rosną. Oczywiście kilka rzeczy nam pomaga – jak choćby szybki rozwój gospodarczy Polski czy konkurencyjność na rynku, bo Ekstraklasą zawsze zainteresowanych jest kilka platform. W tym sezonie wraz z przychodami od sponsora tytularnego ligi PKO Banku Polskiego i partnera głównego Totalizatora Sportowego wypłacimy klubom 260 mln zł. Mistrz Polski przy dobrym rankingu historycznym i dobrym wyniku w Pro Junior System może otrzymać około 35 mln zł. To kwoty, które z podobnego tytułu otrzymują właśnie najlepsze kluby holenderskie i belgijskie.

Gdzie tak realnie jest nasz sufit finansowy?

Będziemy się bić właśnie z Holendrami i Belgami. I nie jesteśmy skazani na porażkę. Choć jest jedna znacząca różnica – tam kibic wydaje miesięcznie średnio między 20 a 30 euro na oglądanie piłki nożnej. W Polsce na oglądanie Ekstraklasy płaci się średnio 4 euro. Niedawno był u nas szef ligi szwajcarskiej Claudius Schaeffer i był naprawdę pod wielkim wrażeniem, jak my się rozwijamy na wszystkich obszarach – sportowym, infrastrukturalnym, marketingowym.

A jednocześnie w Norwegii, Czechach czy Danii nie płaci się piłkarzom więcej niż w Polsce, a jednak te kraje od lat są przed nami i mimo naszego wyraźnego wzrostu, wciąż musimy je gonić. My rośniemy, ale te ligi wciąż trzymają nad nami dystans.

Dlatego tak ważne było to, na co polskie kluby umówiły się kilka lat temu – współpracę ze sobą, by pucharowiczom było łatwiej. Dziś lwia część tego tortu do podziału przesunięta jest w stronę wyniku sportowego i super premii dla czterech zespołów, które wejdą do europejskich pucharów. To pomogło zahamować trend wyprzedaży w czasie letniego okienka. Przez ostatnie dwa-trzy lata widzimy, że gwiazdy zostają, kontrakty są przedłużane, coraz lepsi zawodnicy przychodzą do naszych klubów. Druga sprawa to – wcale nieoczywista – kwestia możliwości przekładania dwóch meczów naszych drużyn w czasie rund eliminacyjnych europejskich rozgrywek. Nieoczywista, bo w niektórych krajach wzbudza to kontrowersje, że wspomnę choćby o Duńczykach. Niedawno mówili, że to niezbyt fair, gdy ich polscy rywale mogą przystąpić do meczu bardziej wypoczęci.

Superliga a Ekstraklasa

A czy wyrok TSUE ws. Superligi i dopuszczenia do możliwości jej powstania ma jakiś wpływ na Ekstraklasę?

Ten wyrok jest dla nas trochę zaskakujący, bo od zawsze postrzeganie futbolu było takie, że na miejsce wśród najlepszych trzeba sobie zasłużyć na boisku. Dlatego nasze oświadczenie było zbieżne z tym, co powiedziało Europejskie Stowarzyszenie Klubów i ze stanowiskiem European Leagues, którego jesteśmy członkiem. To ligi krajowe są sercem piłki i trudno je zepchnąć na margines. Zachowanie obecnego kształtu międzynarodowej piłki klubowej jest też o tyle ważne, że istnieje solidarity payment, które powoduje, iż każdy punkt wywalczony przez naszych przedstawicieli w pucharach wiąże się z wpływem do budżetu wszystkich klubów ligowych.

Ale spytam wprost – czy Superliga i jej ewentualne istnienie jest zagrożeniem dla Ekstraklasy?

W kontekście praw telewizyjnych może mieć to wpływ. Operując na konkretach – udało nam się stworzyć system, w którym prawa do pokazywania Ekstraklasy są najdroższymi prawami w naszym kraju. W Polsce jesteśmy drożsi niż Liga Mistrzów czy Premier League. To efekt tytanicznej pracy, który może być naruszony przy powołaniu Superligi.

Ekstraklasa – polskie kluby notują straty

Mówimy dużo o finansach, że liga pod tym względem ma się lepiej, a jednocześnie kluby jeden po drugim upubliczniają sprawozdania finansowe, w których wykazują straty. Choćby Pogoń Szczecin, choć Pogoń jest tu tylko przykładem, bo o jej sprawozdaniu było bardzo głośno, ze stratą rzędu 27 mln zł i kapitałem własnym na poziomie minus 42 mln zł. Czy nasze kluby nie będą miały problemów z otrzymywaniem licencji, skoro wchodzą nowe przepisy UEFA o stabilności finansowej? (wymagany dodatni kapitał własny lub zmniejszenie ujemnego rok do roku o co najmniej 10 proc.)

ZZa licencje odpowiada Komisja Licencyjna, a my jako Ekstraklasa nie bierzemy w tym procesie udziału. Ale mam powody, by wierzyć, że to będzie wyglądało lepiej. Najnowsze sprawozdania finansowe dotyczą okresu od lipca 2022 do czerwca 2023. Tymczasem obecnie mamy 30-procentowy wzrost frekwencji. Dalej: 30-procentowy wzrost wypłat dla klubów już w bieżącym sezonie. Dojdą wypłaty dla Legii i Rakowa za puchary oraz solidarity payment dla pozostałych klubów Ekstraklasy. Pamiętam też, że było wiele pytań w czasie pandemii, jak poradzimy sobie z tym wszystkim finansowo – i sobie doskonale poradziliśmy. Podanej tutaj jako przykład Pogoni też bym nie skreślał, bo zaraz się okaże, że wystrzeli – ma świetny stadion, wysoką frekwencję, bardzo dobrą akademię i kto wie, czy wkrótce nie dokona z niej jakiegoś wielomilionowego transferu wychodzącego.

Tyle, że trend na moje oko jest niepokojący. Tylko trzy kluby – Lech, Widzew i Stal Mielec ma w stu procentach zdrowe finanse. A straty stały się czymś na porządku dziennym mimo ligi rosnącej finansowo. Nie macie obaw, że masa klubów zaraz nie spełni kryterium stabilności finansowej?

Wspomniane przepisy UEFA dotyczą klubów, które ubiegają się o licencję na europejskie puchary. Natomiast weźmy jeszcze raz tę przykładową Pogoń – proszę spojrzeć, jak ona urosła jako spółka. Jest wielokrotnie więcej warta niż pięć czy dziesięć lat temu. Właściwie każdy klub, który dziś jest na minusie, jest więcej warty niż przed dekadą. Obecnie szalała inflacja, koszty rosły z każdej strony.

Czyli nie martwicie się tymi sprawozdaniami?

My jako Ekstraklasa w ramach naszych możliwości wspieramy i pomagamy klubom. Jeżeli możemy wypłacić pieniądze w newralgicznych momentach, wówczas wypłacamy. Do tej pory zgodnie z umową wypłaciliśmy klubom już ok. 119 mln zł. Oprócz tego, w razie potrzeby przyspieszamy wypłaty, aby klubom pomagać. Na ten moment ze styczniowej transzy wypłaciliśmy już ok. 22 mln, co łącznie daje 141 mln z 260 mln w tym sezonie. I to są kwestie, na których się koncentrujemy. Oczywiście przyglądamy się dokładnie zestawieniom, jakie ujawniają kluby, ale skupiamy się przede wszystkim na zapewnieniu odpowiedniego wsparcia.

Komentarze