Edu Espiau z Arki: Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy! [NASZ WYWIAD]

Edu Espiau, napastnik Arki, to niekwestionowany bohater ostatniej kolejki. Hiszpan ustrzelił hat-tricka w starciu z Lechem (3:1), a w rozmowie z goal.pl opowiedział o tym wyjątkowym dla siebie meczu.

Edu Espiau
Obserwuj nas w
Press Focus/Piotr Matusewicz Na zdjęciu: Edu Espiau

Szok w Poznaniu, Lech na łopatkach

Tego się (prawie) nikt nie spodziewał. Lech Poznań z kretesem poległ w Gdyni, przegrywając z Arką 1:3. Bohaterem gospodarzy okazał się Edu Espiau. 30-letni Hiszpan ustrzelił w tym meczu hat-tricka, pogrążając w jeszcze większy kryzys podopiecznych Nielsa Frederiksena.

Jak to spotkanie wyglądało oczyma Espiaua? Jak przebiega jego aklimatyzacja w Polsce? Czy już wcześniej zdarzyło mu się wpakować piłkę do siatki trzy razy w jednym meczu? O tym napastnik Arki opowiedział w rozmowie z goal.pl.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Bez wątpienia to był dla ciebie wyjątkowy mecz. Spodziewałeś się, że możecie rzucić Lecha na kolana?

Edu Espiau: Wiadomo, że faworytem tego meczu był Lech. Natomiast… Oczywiście, że liczyliśmy na punkty, jak w każdym meczu. Wiemy, że Lech gra w pucharach, a więc wychodzi na boisko co trzy dni. I na pewno liczyliśmy w jakimś sensie na to, iż będą trochę zmęczeni. Wprawdzie objęli prowadzenie, ale udało nam się odwrócić losy meczu. Nie ma też co ukrywać: czerwona kartka dla rywala zrobiła swoje.

No właśnie, mocno wam to pomogło…

Tak, ale z drugiej strony trzeba pochwalić nasz zespół za to, że wiedział jak się w tej sytuacji zachować. Nie spieszyliśmy się zbytnio, w sensie – nie graliśmy zbyt nerwowo. Mądrze rozgrywaliśmy piłkę, czasem od boku do boku, dodatkowo męcząc rywala. A w odpowiednim momencie docisnęliśmy. Los dał nam szansę, ale potrafiliśmy ją wykorzystać.

Który to twój hat-trick w karierze?

W profesjonalnej karierze pierwszy.

A strzeliłeś kiedyś dwa gole w meczu?

O ile pamiętam to nie. Zawsze jeśli strzelałem, to po jednym golu.

Piłka już w domu, z podpisami

Czyli, ten mecz naprawdę zapamiętasz na długo. Zabrałeś piłkę jak to ma w zwyczaju autor hat-tricka?

Oczywiście, że tak. Z podpisami wszystkich kolegów z Arki. Znajdzie się na honorowym miejscu, wśród innych piłkarskich pamiątek.

O co Arka walczy w tym sezonie?

Zważywszy na to, że klub niedawno awansował do Ekstraklasy, to celem podstawowym jest utrzymanie. A jak już nam się uda to zapewnić, to oczywiście postaramy się o coś więcej. Jako formę bonusu.

Urodziłeś się na Wyspach Kanaryjskich, Gdynia też jest miastem nadmorskim. Lubisz mieć wodę blisko siebie?

Tak się złożyło, ale grałem też w klubach wewnątrz Hiszpanii, daleko od morza. Natomiast… Wyspy Kanaryjskie gdzie się urodziłem na pewno mają „nieco” inną pogodę niż Gdynia (śmiech). Ale zdarzało się mieszkać w Hiszpanii w miejscach, gdzie też bywa zimno.

Aklimatyzacja w Polsce przebiega bez problemów?

Bez. Ludzie w klubie są bardzo mili i pomocni. Mimo, że nie mówię, co logiczne, po polsku, a i angielski nie jest moją mocną stroną. Niemniej na nic narzekać nie mogę. A nie ukrywam, że trochę obaw miałem. Bo to mój pierwszy klub poza Hiszpanią. Na szczęście okazało się, że absolutnie nie ma się czego obawiać. Jest naprawdę dobrze.

„Najlepszy jakiego spotkałem? Pedri!”

Najlepszy piłkarz jakiego spotkałeś na swojej drodze, w jednym zespole?

Pedri. Spotkaliśmy się przez chwilę w Las Palmas. Choć to były raptem dwa tygodnie wspólnych treningów.

To faktycznie krótko. Ale dało się zauważyć, że to będzie gigant?

Dało się. Od razu widać było, że to piłkarz inny niż wszyscy, którzy wtedy tam byli.

Tak się składa, że w tym tygodniu jeden Hiszpan ustrzelił hat-tricka w Polsce, a jeden Polak w Hiszpanii. Czy Robert Lewandowski był/jest dla ciebie takim modelem napastnika?

Mam ogromny szacunek do Lewandowskiego, to wielka postać światowego futbolu, pamiętam go dobrze nie tylko z Barcelony, ale też z Bayernu. Ale szczerze mówiąc, to przez lata bardziej podpatrywałem Cristiano Ronaldo.

Czyli, jesteś bardziej „team Real”, niż „team Barcelona”? Bo w Hiszpanii chyba każdy się musi określić.

Tak (śmiech). Jako kibicowi bliżej mi zdecydowanie do Realu Madryt.

Tylko u nas