Mikułko ratował Wieczystą w hicie z Wisłą
Do zwycięstwa zabrakło naprawdę niewiele. Jak podsumuje pan mecz z Wisłą Kraków?
Antoni Mikułko (Wieczysta): – Tak, naprawdę dwie minuty i byśmy wygrali, zdobywając trzy punkty. To na pewno lepiej by smakowało. Wiadomo, Wisła miała więcej sytuacji, mocno nas naciskała i w drugiej połowie tak naprawdę niewiele stworzyliśmy. Straciliśmy gola w 97. minucie i skończyło się remisem. Jest niedosyt, ale trzeba robić swoje i już myśleć o następnym spotkaniu z Odrą Opole.
Jak wyglądało to z perspektywy bramkarza? Wydaje się, że to był mecz, w którym miał pan wyjątkowo dużo pracy.
Myślę, że w całym sezonie nie napracowałem się tyle, co w tych derbach. To był jeden z meczów, w których miałem najwięcej roboty. Uważam, że zagrałem dobre spotkanie i chcę to kontynuować, rozwijać się dalej. Gra przy pełnym stadionie daje ogromną satysfakcję.
Było też widać, że miał pan kilka efektownych interwencji. Satysfakcja z tego, że Wisła strzeliła tylko jednego gola?
Dla mnie nie ma znaczenia, kto strzela. Najlepiej, żeby bramek w ogóle nie było. Liczy się tylko to, co w sieci, a z niej wyjmowałem raz piłkę. Wiadomo, dla kibiców fajnie, że to się dobrze ogląda, ale ja skupiam się na pracy i rozwoju.
Jedną z najbardziej zadowolonych osób po spotkaniu może być pana agent. Będzie miał sporo materiału do różnych kompilacji wideo…
Jakieś skróty będzie można stworzyć, to prawda (śmiech). W każdym razie najważniejsza jest chłodna głowa i skupienie na pracy z dnia na dzień oraz z meczu na mecz. Żeby rozwój szedł w dobrym kierunku.
Stracony gol w końcówce. Dało się coś zrobić lepiej?
Z mojej perspektywy piłka odbijała się kilka razy i była to trudna sytuacja. Oczywiście wybicie mogło być lepsze, ale to była taka akcja, która mogła się potoczyć na wiele sposobów.
Mecz pod lupą, czyli gdzie drużyna może się poprawić
Trener Przemysław Cecherz przyznał, że zagraliście słaby mecz. Zgadza się pan z tą opinią?
Tak, nie ma co ukrywać. To nie był nasz najlepszy występ. Musimy go przeanalizować i zobaczyć, co poprawić. Myślę, że czasem zabrakło większego zaangażowania w doskok czy pressing. Jeżeli biegasz 90 minut za piłką, to jest bardzo ciężkie. Zaczynam jednak od siebie, bo też mogłem zrobić pewne rzeczy lepiej. Sam nic nie zrobię, potrzebuję wsparcia całej drużyny.
Atmosfera była wyjątkowa, bo ponad 31 tysięcy kibiców. Jak się gra w takich warunkach?
Ja bym chciał grać tylko w takich meczach. To jest zupełnie inne granie, inna energia. W Sosnowcu, gdzie rozgrywamy domowe mecze, nie ma takich trybun. Przy takiej publiczności człowiek czuje się jeszcze bardziej zmotywowany.
Maciej za sobą jedenaście kolejek Betclic 1. Ligi. Obie krakowskie drużyny są na czele tabeli. Widzi pan szanse na wspólny awans?
Mam nadzieję, że tak będzie. Punktowo wygląda to dobrze, średnia jest solidna. Oczywiście mamy mankamenty w grze, ale ważne, że nie wpadamy w dłuższe kryzysy. Po porażce od razu wygrywamy albo remisujemy. To pozwala utrzymać się w czołówce. Wiadomo, błędy się zdarzą, ale chodzi o to, żeby umieć przetrwać trudne momenty.
Czy problemy z dojazdem na stadion w Krakowie miały wpływ na początek czwartkowego meczu?
Korki i opóźnienia nie są komfortowe, ale to jest część życia. Nie szukam w tym wymówek. Wychodzę na boisko i to ja podejmuję decyzje. To, co się działo przed meczem, nie ma większego znaczenia.
Gra poza Krakowem doświadczeniem, budującym drużynę
Wciąż gracie poza Krakowem, dużo podróżujecie. To bywa męczące?
Czasem tak, ale to normalne w piłce. Trzeba zaakceptować sytuację i robić swoje. Każdy ma swoje sposoby, żeby sobie z tym radzić.
A jak oceni pan samą Wisłę?
To bardzo dobra drużyna, z dużą jakością. Mają świetnych zawodników i grają w tej lidze już kilka sezonów, więc mają doświadczenie. Myślę, że presja na awans jest u nich ogromna, ale patrząc na to, jak grają i punktują, zasłużenie są na pierwszym miejscu.
Czytaj więcej: Kuziemka po hicie z Wieczystą. „Czuliśmy niedosyt, ale to cenna lekcja”
Czy gra przy 30 tysiącach kibiców wpływa na występ zawodników?
1+ Votes