Dariusz Banasik o nowej erze: to nie krytyka, to stanowcze stwierdzenie

- Czasem zawodnicy potrzebują usłyszeć trochę mocniejszych słów. Moim celem nie jest zwycięstwo w jednym spotkaniu. Musimy regularnie wygrywać. Nie możemy przechodzić szybko do porządku dziennego po stracie trzech goli. Moje słowa nie są krytyką, a stanowczym stwierdzeniem, czego nam brakuje. Bardzo podobał mi się natomiast mecz z Arką Gdynia w naszym wykonaniu, gdzie drużyna, grając w dziesiątkę, do końca pokazała wolę walki i charyzmę. Takich meczów chce widzieć w wykonaniu swojego zespołu więcej - powiedział trener GKS-u Tychy – Dariusz Banasik.

Dariusz Banasik
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Dariusz Banasik
  • Trener Dariusz Banasik w tym roku wrócił na trenerską karuzelę, przejmując stery nad GKS-em Tychy
  • W rozmowie z Goal.pl doświadczony szkoleniowiec nie szczędził krytycznych słów w kierunku swojego byłego pracodawcy, doceniając jednocześnie warunki pracy, które spotkał w Tychach
  • Jednym z większych sukcesów 49-latka jest wywalczenie awansu do Ekstraklasy z Radomiakiem

Gorące nazwisko na rynku

Pan był jednym z bardziej rozchwytywanych trenerów na rynku. Dużo mówiło się o Wiśle Kraków, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Lechii Gdańsk. Co miało wpływ, że nie zdecydował się Pan na którąś z ofert?

Trzeba brać w takich sytuacjach wiele czynników pod uwagę. Między innymi to, w jakim momencie jest dany zespół, o co walczy, jaka jest perspektywa pracy. Zależało mi też na tym, aby pracować w lepszych warunkach. Trochę w niektórych klubach był z tym problem. Warunki były nie takie, jakie powinny być.

Chodzi o bazę treningową?

Między innymi. W klubach są bardzo duże wymagania. Oczekuje się bardzo dobrych wyników. Tymczasem baza treningowa, a także inne rzeczy, często nie sprzyjają temu, aby zespół osiągał zadowalające rezultaty. Szczególnie w okresie zimowym, gdzie to moim zdaniem odgrywa kluczową rolę. Na przykładzie mojego ostatniego klubu Radomiaka można stwierdzić, że prawie wszyscy pracujący tam trenerzy w ostatnich latach stracili pracę właśnie w tym samym okresie (Jacek Magnuszewski 12 kwietnia 2016, Werner Liczka 11 kwietnia 2017, Jerzy Cyrak 24 kwietnia 2018, Dariusz Banasik 25 kwietnia 2022, Mariusz Lewandowski 16 kwietnia 2023). Niewykluczone, że wpływ na taki obrót wydarzeń mają właśnie warunki pracy. Nie wygląda mi to na przypadek.

Co miał takiego GKS Tychy, czego nie miały wymienione wcześniej kluby?

Ciekawa wizja pracy, nowy inwestor, czy zespół, który ma potencjał, aby walczyć o awans do Ekstraklasy. Kluczowe były też warunki w klubie. Sam też chciałem wrócić na ławkę trenerską. Nie interesowało mnie podpisanie kontraktu do końca sezonu i uzależnianie mojej przyszłości od zrealizowania celu krótkoterminowego. Zależało mi, aby zaangażować się w ambitny projekt.

W kontekście Radomiaka narzekał Pan na bazę treningową. Jeśli chodzi o Tychy, jak Pan to ocenia?

Pod tym względem wszystko jest jak najbardziej ok. Ponadto muszę powiedzieć, że wrażenie robią szatnie, czy punkty odnowy biologicznej. W klubie jest wszystko. W związku z tym trzeba skupić się tylko na grze, bo zawodnikom niczego nie brakuje. Boiska też są na wysokim poziomie. Prędzej, czy później GKS Tychy musi trafić do Ekstraklasy.

Nowa era w Tychach

Nowy inwestor pojawił się ostatnio w klubie. Trafiły już do Pana sygnały, co się może zmienić?

Tak naprawdę jestem trochę poza tym. Odpowiadam za stronę sportową w klubie. Mam robić wszystko, aby drużyna notowała zadowalające wyniki i pięła się w górę. Wydaje mi się jednak, że trafiłem do klubu także dlatego, że mam bardzo dobre rozeznanie w kontekście polskich zawodników. Tym samym pewnie wraz z pionem sportowym będziemy prowadzić rozmowy, jak wzmocnić drużynę i jacy gracze będą mieli do nas dołączyć latem. Chociaż nie zamykam się też na wzmocnienia zagraniczne. Wierzę, że pod tym względem nowy inwestor może pomóc.

Gdy pracował Pan w Radomiaku, mógł Pan liczyć na stabilizację. Ostatnio mam natomiast wrażenie, że w środowisku trenerów wajcha została poruszona. Na przykład w Ekstraklasie tylko sześć klubów na razie nie zmieniło trenera w tym sezonie. Niepokoi to Pana?

Faktycznie są pod tym względem duże zmiany. Gdy ja pracowałem w Ekstraklasie, to tylko dwóch trenerów utrzymało swoje posady. Byli to Marek Papszun i Waldemar Fornalik. Trener Maciej Skorża odszedł z klubu po wywalczeniu mistrzostwa Polski z Lechem Poznań, a Kosta Runjaić zdecydował się na dołączenie do Legii Warszawa. Jest to niepokojące. Strasznie duże są rotacje wśród trenerów. Wymagania są bardzo duże. Sukces w klubie jest natomiast uzależniony od wielu czynników. Niestety najłatwiej zwolnić trenera. W każdym razie przykłady mój, trenerów Marka Papszuna, czy Tomasza Tułacza pokazuje, że jeśli trener ma więcej czasu na pracę, to efekty przychodzą. Ja z doświadczenia wiem, że najtrudniej gra się przeciwko drużynom, gdzie trenerzy pracują w klubie długo. Widać, że zespół jest poukładany.

Sztuka pożegnań z klasą

Kiedyś Michał Probierz mówił, że awans do eliminacji europejskich pucharów to pocałunek śmierci dla trenera w Polsce. Podobnie jest ze szkoleniowcami, którzy notują awanse z 1 Ligi do Ekstraklasy…

Tak było ze mną, trenerem Miedzi Legnica, czy później szkoleniowcem Warty Poznań. Dzisiaj w podobnym położeniu jest trener Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź, który miał świetną rundę jesienną. Wiosna jest jednak słabsza.

Celem uniknięcie spadku z 1 Ligi

Jakie pierwsze wrażenia z pobytu w Tychach. Był już czas, aby pojawić się nad Jeziorem Paprocańskim?

Już w drugi dzień pobytu w Tychach zrobiłem sobie trening, ubrałem dres i poszedłem pobiegać. Staram się aktywnie spędzać czas. Mieszkam bez rodziny, która została w Warszawie. Mogę się zatem skupić tylko na pracy. Co do Jeziora Paprocańskiego to znałem je już wcześniej, bo gdy przyjeżdżaliśmy z innymi klubami na spotkania z GKS-em Tychy, to zwykle zatrzymywaliśmy się w hotelu Piramida, który jest zlokalizowany tuż obok.

To miejsce, gdzie można w spokoju sobie myśleć o wszystkim. W kontekście prowadzenia GKS-u Tychy też, bo dwa mecze za Panem i bilans dwa gole strzelone, pięć straconych. Jakieś pierwsze wnioski już Pan wyciągnął?

Na razie o to trudno. Wiadomo, że na początku podejmuje się różne działania takie, jak zmiana ustawienia, szukając pozytywnego bodźca. Liga natomiast pokazuje, że w niej niczego nie można być pewnym. Wydawało się, że GKS Tychy może być spokojny utrzymania, ale ostatnio widać wyraźnie, że kilka drużyn jest zaangażowanych w grę o utrzymanie. Wiem jednak, jakie mam zadanie. Nie byłoby mnie w klubie, gdyby wyniki było dobre.

Po spotkaniu z Arką pytałem Pana na pomeczowej konferencji prasowej, czy celem drużyny może być przyciągnięcie kibiców na trybuny. Tymczasem dzisiaj tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, co sprawia, że GKS Tychy nie może być pewny ligowego bytu…

To jest fakt, ale przed nami jeszcze dużo meczów. Zwycięstwa w dwóch spotkaniach to cel minimum, aby móc się utrzymać w 1 Lidze. Nie możemy jednocześnie dopuścić do sytuacji, aby w klubie zrobiło się nerwowo. Każdy punkt jest na wagę złota. Trzeba skupić się na każdym kolejnym meczu, nie można się dać zwariować.

Defensywa a ofensywa, czyli mnóstwo pracy do wykonania

Bez Krzysztofa Wołkowicza i Wiktora Żytka można powiedzieć, że GKS Tychy traci 60 procent potencjału? Takie wnioski można wyciągnąć po spotkaniu z Odrą Opole…

To zdecydowanie zawodnicy na dzisiaj nie do zastąpienia w zespole. Mają dobre liczby i ich wpływ na grę drużyny jest odczuwalny. Mecz z Odrą Opole jednocześnie potwierdził, że kadra potrzebuje wzmocnień, aby nie dochodziło do sytuacji, gdy z gry wypada jeden, czy drugi zawodnik i gra drużyny kuleje.

Ostatni gol napastnika w GKS-ie Tychy padł 5 listopada, gdy w starciu z Ruchem Chorzów dwie bramki zdobył Daniel Rumin. Jak może Pan to skomentować?

Na pewno jest kłopot ze skutecznością. W każdym razie na dzisiaj najważniejsza jest praca nad defensywą. Nie można tracić goli tak, jak to było w naszym przypadku. Zespół jest dzisiaj czwarty od końca pod względem straconych bramek. Tracimy “frajerskie” gole na początku meczu lub po pierwszej akcji przeciwnika. Nie może tak być w kolejnych spotkaniach. W moim odczuciu szwankuje koncentracja.

Nie jestem trenerem, więc mogę się mylić. Mam jednak wrażenie, że do strzelania goli potrzebne są celne strzały. W tym roku natomiast GKS Tychy oddał tylko w dwóch meczach cztery celne strzały. W pozostałych zwykle po dwa, jeden…

Też to widzimy w gronie trenerów. Instruujemy zawodników, aby kończyli każdą akcję strzałem. Piłkarze mają jednak pewne nawyki, więc na zmiany potrzebny jest czas. W każdym razie zależy mi, aby zespół był groźny w ofensywie. Nie musimy się długo utrzymywać przy piłce, ale musimy być skuteczni. Częściej w ostatniej tercji rywala musimy kończyć akcje uderzeniem.

Byliśmy zespołem gorszym od Odry Opole pod wieloma aspektami”, to Pana słowa z ostatniej konferencji prasowej. Jak zareagowali na to zawodnicy?

Trudno chwalić zespół po porażce 0:3. Było bardzo źle i to powiedziałem. Czasem zawodnicy potrzebują usłyszeć trochę mocniejszych słów. Moim celem nie jest zwycięstwo w jednym spotkaniu. Musimy regularnie wygrywać. Nie możemy przechodzić szybko do porządku dziennego po stracie trzech goli. Moje słowa nie są krytyką, a stanowczym stwierdzeniem, czego nam brakuje. Bardzo podobał mi się natomiast mecz z Arką Gdynia w naszym wykonaniu, gdzie drużyna, grając w dziesiątkę, do końca pokazała wolę walki i charyzmę. Takich meczów chce widzieć w wykonaniu swojego zespołu więcej.

GKS Tychy przed derbami z GieKSą

GKS Katowice najbliższym przeciwnikiem. Jakiego spodziewa się Pan meczu w niedzielę?

Na pewno w tym spotkaniu będzie dużo walki. GKS Katowice miał swojej problemy, ale ostatnio wygrał. Znam zawodników z tej drużyny, a także trenera, bo często ze sobą rywalizowaliśmy na różnych poziomach rozgrywkowych. O mental i zaangażowanie swojego zespołu się nie boję. Musimy jednak uniknąć błędów indywidualnych. Wierzę natomiast, że po ostatniej porażce drużyna pozytywnie zareaguje i zapunktuje.

Ewentualna porażka w niedzielę może sprawić, że zapali się czerwona lampka w klubie. Trudny terminarz przed Pana zespołem. GKS finiszować będzie starciami z Puszczą Niepołomice na wyjeździe, u siebie ze Stalą Rzeszów i w Gliwicach z Ruchem Chorzów…

Staram się nie wybiegać tak daleko w przyszłość. Poza tym często jest tak, że łatwiej gra się z drużynami z czołówki, niż z ekipami z dolnych regionów tabeli. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie jednak przed nami już do końca sezonu żadnego łatwego meczu. Każdy o coś walczy. Musimy skupić się na sobie i na swojej grze.

Dobrym prognostykiem na przyszłość może być to, że GKS Tychy jest dzisiaj na pierwszym miejscu w klasyfikacji Pro Junior System. Z drugiej strony mam wrażenie, że to trochę sztuczne nabijanie statystyk, bo bilans młodych zawodników w kontekście goli i asyst jest znikomy…

Faktem jest, że młodzi zawodnicy mocno naciskają na graczy bardziej doświadczonych. Zwróciłem jednak też uwagę na to, że bilans tych piłkarzy powinien być lepszy. Nie może być tak, że młodzieżowiec tylko będzie nabijał licznik minut, a nie będzie szło to w parze z liczbami na przykład w postaci goli, czy asyst. Cieszy to, że w klubie jest wielu młodych zawodników, ale na pewno u mnie priorytetem nie będzie stawianie na młodych graczy tylko po to, aby zwiększali liczbę minut. Priorytetem musi być zawsze wynik sportowy.

Tyscy przed kadrową metamorfozą

15 zawodnikom kończą się umowy z końcem czerwca. Szykuje się solidna rewolucja kadrowa w Tychach…

Gracze, którym kończą się kontrakty, mają jeszcze czas, aby przekonać mnie do tego, aby kontynuować z nimi współpracę. Zawodnicy mają zatem motywację, aby zostać w klubie. Przypuszczam, że z poszczególnymi graczami już wcześniej byłyby rozmowy w sprawie nowych umów. Zmiana trenera sprawiła jednak, że zostało to przesunięte w czasie. Chcę poznać, który z graczy da nam jakość. Nikogo nie skreślamy. Umowy wygasają, ale nie znaczy to, że nie zostaną przedłużone.

Dariusz Banasik (fot. PressFocus)

GKS Tychy będzie stawiał na młodych graczy, obcokrajowców, a może będzie szukał zawodników z doświadczeniem w Ekstraklasie?

Wyobrażam to sobie tak, że kadra GKS-u Tychy powinna zostać wymieszana. Jednocześnie w klubie powinni być zarówno polscy zawodnicy, jak i obcokrajowcy. Najważniejsze, aby u graczy widoczna była jakość. Kilku zawodników powinno zostać ściągniętych z wyższego poziomu. Na pewno musi być również zdolna młodzież, bo młodzieżowcy siłą rzeczy w 1 Lidze mogą odgrywać ważną rolę.

Aktualny sezon kończy się 3-4 czerwca, a nowy startuje już 21 lipca, więc pewnie 19 czerwca drużyna zacznie przygotowania do nowej kampanii. Intensywny okres przed Panem…

Podchodzę do tego ze spokojem, bo przychodząc do GKS-u Tychy, miałem już w głowie wiele rzeczy poukładanych. To nie jest tak, że przyszedłem do klubu nieprzygotowany. Mam konkretny plan, który weryfikuje też aktualna sytuacja drużyny w tabeli. Aby rozmawiać z zawodnikami i menedżerami, muszę być pewny tego, że zespół się utrzyma. Obawiam się tylko tego, czy będzie nas stać na zawodników, których chciałbym mieć w zespole. Powszechnie wiadomo, że Wisła Kraków, czy Bruk-Bet Termalica oferuje nowym graczom bardzo atrakcyjne warunki, więc łatwo takim ekipom pozyskiwać nowych zawodników.

Czytaj więcej: W mrocznej dzielnicy Raków odpalił zapalnik na mentalność zwycięzców

Komentarze