W mrocznej dzielnicy Raków odpalił zapalnik na mentalność zwycięzców

Raków Częstochowa w tym sezonie jest na dobrej drodze do tego, aby sięgnąć po mistrzostwo Polski. Ekipa z Limanowskiego, mimo że powstała w 1921 roku, to przez bardzo długi czas nie odnosiła żadnych spektakularnych sukcesów. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy do klubu trafił Michał Świerczewski. Biznesmen będący prezesem potężnej sieci handlowej x-kom postanowił, że chce coś zrobić dla miasta, z którego pochodzi. Postanowił zainwestować w klub, dzięki czemu mroczna – według niektórych – dzielnica Częstochowy staje się rozświetlona. Nie tylko dzięki czterem masztom oświetleniowym, znajdującym się wokół boiska głównego. Błyszczy przede wszystkim drużyna dowodzona przez Marka Papszuna.

Jean Carlos Silva i Vladislavs Gutkovskis
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Jean Carlos Silva i Vladislavs Gutkovskis
  • Raków Częstochowa zmierza pewnym krokiem po mistrzostwo Polski
  • Kolejny krok w kierunku ogromnego sukcesu Czerwono-niebiescy wykonali w sobotni wieczór
  • Klub z kultowej dzielnicy może wkrótce zagrać na nosie powszechnej mentalności

Miejsce złą sławą owiane

Raków Częstochowa ma swoją siedzibę w południowej dzielnicy miasta. Na pierwszy rzut oka rejon robotniczy może być zestawiony obok między innymi takich miejsc jak: Bobrek w Bytomiu, Załęże w Katowicach, Czarnów w Kielcach, czy Bałuty w Łodzi. Z drugiej strony trudne warunki do życia często mają wpływ na to, że ludzie z tych miejsc są twardzi i charakterni. Społeczność zamieszkująca dzielnicę Raków wyróżnia również miłość do lokalnego klubu.

Kamienica w dzielicy Raków (fot. Łukasz Pawlik/Goal.pl)

Podążając po okolicy, wiadomo, że są enklawy zarezerwowane tylko dla “swoich”. Niektóre miejsca lepiej omijać szerokim łukiem. W każdym razie tuż bok dworca kolejowego Częstochowa Raków znajduje się skwer Junaków, który trzeba przyznać, tuszuje ciemniejsze zakątki dzielnicy swoją parkową prostotą i zielenią. Dopiero po przejściu kilku metrów doświadczamy miejsca, które z jednej strony może budzić lęk, a z drugiej podekscytowanie. Nie ma w dzielnicy wysokich wieżowców, czy biurowców. Po prostu kamienice, a przed nimi drzewa, wykorzystywane nierzadko do tego, aby móc zawiesić na nich linki na pranie. Jedni mogą stwierdzić, że czas w tym miejscu się zatrzymał. Inni dojdą do wniosku, że to praktyczne podejście do tematu. Ile ludzi, tyle opinii.

Miejscówka na film o płatnych zabójcach

Pamiętacie film pt. Zabójcy z Antonio Banderasem i Sylwestrem Stallone? Były tam sceny, gdy główni bohaterowie wchodzili do opuszczonego budynku, z którego mieli wykonać snajperskie zleceni. Gdyby kiedyś podobne ujęcie na przykład Patryk Vega chciał zrobić w jednym ze swoich filmów, to bez wątpienia powinien pomyśleć o kamienicach na Rakowie. Budzą grozę, lęk i niepokój.

Jedna z kamienic przy drodze w kierunku stadionu Rakowa (fot. PressFocus)

W drodze na mecz Medalików z Cracovią na ulicy Limanowskiego ujmujące były dwa zapachy. Pierwszy jakby z kadzidła kościelnego, a drugi z odpalanych rac i petard. To był jasny znak, że sobotni wieczór dla miejscowej społeczności, upłynie pod znakiem kibicowskiego udziału w kolejnym spotkaniu o ligowe punkty w Ekstraklasie. Godne uwagi jest jednak to, że krakowska ekipa nie elektryzowała w żadnym stopniu fanów Czerwono-niebieskich. Ci myślami są już przy starciu z Widzewem Łódź, które odbędzie się 16 kwietnia o godzinie 15:00. To będzie zdecydowanie spotkanie podwyższonego ryzyka, bo częstochowscy szalikowcy zdecydowanie nie mają dobrych relacji ze swoimi odpowiednikami z Łodzi. Po blisko ćwierć wieku obie ekipy znów zagrają ze sobą. Można spodziewać się tego, że odziały prewencji, zostaną postawione w stan najwyższej gotowości. Swoją drogą to może być niezły test dla klubu z Limanowskiego.

Zakład pogrzebowy w okolicy stadionu Rakowa Częstochowa (fot. Łukasz Pawlik/Goal.pl)

Nowy stadion dla Częstochowy

Podejmując temat pretendenta do mistrzowskiego tytułu nie sposób odnieść się do jego obiektu. Efektu wow po wejściu na jego teren na pewno nie ma. Kameralna arena, która powstała ze środków zainwestowanych przez klub i rozwoju funduszy kultury fizycznej. Łączna wartość modernizacji obiektu kosztowała blisko 19,5 miliona złotych. Docelowo centrum piłkarskie przy Limanowskiego ma być jednak bazą treningową dla Rakowa. W głowach władz miasta i klubowych sterników są już od dłuższego czasu plany związane z powstaniem stadionu z prawdziwego zdarzenia, ale w innej lokalizacji. Wpływ na to ma kilka czynników. Co prawda arena przy Limanowskiego jest dobrze skomunikowana, bo jest położona rzut beretem od dworca kolejowego, a także przystanków tramwajowych i autobusowych. W każdym razie dla kibiców przyjeżdżających na mecze swojej drużyny samochodem znalezienie miejsca do parkowania może być ogromnym kłopotem. Stąd coraz częściej słychać głosy o tym, że nowy stadion mógłby powstać w miejscu zabytkowej fabryki Elanex. Do zagospodarowania jest teren wielkości 14 ha. Jednocześnie klub będący wizytówką Częstochowy mógłby się pochwalić nie tylko stadionem, ale mieć gdzie przyjąć swoich gości, mając na myśli strefy gastronomiczne, parkingi etc.

Stadion Rakowa Częstochowa (fot. Łukasz Pawlik/Goal.pl

Ciekawe jest to, że rozmawiając z miejscowymi kibicami, to oni również czują obawy, że powoli Raków sięga sufitu. Zakładając, że Medaliki wywalczą w sezonie 2022/2023 mistrzostwo Polski, to trudno spodziewać się tego, aby na obiekcie przy Limanowskiego klub mógł zaliczyć kolejny progres. Zresztą władze częstochowskiej ekipy mają świadomość tego, że drużynie może nie być dane latem zagrać w eliminacjach do europejskich pucharów w Częstochowie. Klub zamierza zrobić co w jego mocy, aby spełnić wszystkie oczekiwania UEFA. W każdym razie planami awaryjnymi mają być stadiony w Bielsku-Białej i Sosnowcu. Czas pokaże, gdzie ostatecznie Raków będzie próbował dorównać Lechowi Poznań na arenie międzynarodowej, chcąc przede wszystkim wywalczyć miejsce do fazy grupowej europejskich pucharów.

Kibice Rakowa Częstochowa w trakcie meczu z Cracovią (fot. Łukasz Pawlik/Goal.pl)

Trener Papszun stworzył potwora

Na dzisiaj jednak Raków twardo stąpa po ziemi i skupia się na meczach ligowych, które mają sprawić, że po dwóch wicemistrzostwach Ekstraklasy ekipa Marka Papszuna będzie miała okazję do tego, aby celebrować radość po spektakularnym sukcesie. Częstochowska maszyna się nie zacina. Ostatnią porażkę zaliczyła właśnie w konfrontacji z Cracovią we wrześniu minionego roku, więc można było spodziewać się tego, że będzie żądna rewanżu. Od tamtej pory Medaliki pewnym krokiem zmierzają po mistrzowski tytuł, notując w międzyczasie efektowne pogromy nad Legią Warszawa (4:0), Wisłą Płock (7:1), czy Śląskiem Wrocław (4:1).

Pierwsze fragmenty sobotniej rywalizacji z Pasami upłynęły pod znakiem fauli na Vladislavsie Gutkovskisie, który zresztą miał też powody do frustracji, marnując swoje okazje strzeleckie. Wynik meczu został otwarty natomiast po koszmarnym błędzie Efstratiosa Svarnasa. To jednak podziałało na gospodarzy jak płachta na byka. Jeszcze przed przerwą Raków doprowadził do wyrównania, co jednak nie zadowalało opiekuna częstochowian. Po zmianie stron dominacja Medalików była już jednak absolutna. Świetne zawody rozgrywał Fran Tudor. Tymczasem bramki zdobywali: Bartosz Nowak, Ivi Lopez i Marcin Cebula. Szczególnie trafienie Hiszpana mogło się podobać, bo popisał się kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego a’la Alessandro Del Piero ze swojego najlepszego okresu w Juventusie. Jednoczenie Czerwono-niebiescy wygrali 4:1, udając się w bardzo dobrych nastrojach na reprezentacyjną przerwę.

Zobacz: Fight club, edycja spadek z Ekstraklasy

Walcowanie w Częstochowie, Raków głodny trofeów

Do końca sezonu do rozegrania zostało już tylko dziewięć kolejek. Tym samym każda z drużyn ma do podniesienia z boiska 27 punktów. Raków ma przed sobą starcia między innymi z: Legią Warszawa, Widzewem Łódź, czy Lechem Poznań. W związku z tym jest kilka ekip, które będą chciały dorównać intensywności Medalików. Ponadto częstochowska ekipa wciąż liczy się w grze o zwycięstwo w Fortuna Pucharze Polski. W drodze do finału podopieczni Marka Papszuna zmierzą się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Tym samym Raków ma ogromną szansę na to, aby wygrać rozgrywki po raz trzeci z rzędu. Finisz kampanii 2022/2023 zapowiada się zatem wybornie dla częstochowskich fanów. W każdym razie klubowi sternicy zdecydowanie nie mogą zachłysnąć się tym, co już jest, bo do zrobienia jeszcze bardzo dużo, aby móc mówić o klubie funkcjonującym na stabilnych fundamentach. Zaczynając od stadionu z prawdziwego zdarzenia, a kończąc na posiadaniu napastnika przez duże N.

Czytaj więcej: Dawid Abramowicz dla Goal.pl: zaryzkowałem i postawiłem wszystko na jedną kartę

Komentarze