Horror w Chorzowie. Polacy prawie doprowadzili Anglików do płaczu

Polska - Anglia w 1989 roku
Obserwuj nas w
Twitter/PressFocus Na zdjęciu: Polska - Anglia w 1989 roku

To mogła być jedna z największych kompromitacji w historii reprezentacji Anglii. Wyspiarze wiedzieli, że aby pojechać na mundial w 1990 roku wystarczy im remis z Polską w Chorzowie. Tyle, że Biało-Czerwoni, którzy dopiero co zmienili selekcjonera, kompletnie ich zaskoczyli. Gości ratować musieli bramkarz Peter Shilton i… poprzeczka. “To był prawdziwy horror. Przez Polaków najedliśmy się strachu” – pisali dziennikarze Daily Mirror.

  • Reprezentacja Anglii była o krok od odpadnięcia z eliminacji do mundialu w 1990 roku.
  • Synowie Albionu potrzebowali do pełni szczęścia remisu w Chorzowie. Bliżej wygrania meczu byli Polacy. Gości ratował bramakrz Peter Shilton.
  • Ostatecznie Anglicy pojechali na mundial i doszli na nim do strefy medalowej.

Shilton zatrzymał Dziekanowskiego

Dla Anglików dowodzonych przez Bobby’ego Robsona był to ostatni i decydujący mecz eliminacji do mundialu w 1990 roku. Po pięciu kolejkach wyspiarze mieli w dorobku osiem punktów i wiedzieli, że do pełni szczęścia wystarczy im remis w Chorzowie. Nastroje w angielskich mediach były optymistyczne. Polacy nie mieli już szans na awans i był to dla nich jedynie mecz o prestiż. Wszyscy mieli też w pamięci jednostronny pojedynek z czerwca tego samego roku. Anglicy rozbili wówczas Biało-Czerwonych na Wembley 3:0.

“Niewiele brakowało, a mecz ten przerobiłby się w jeden z największych horrorów w historii naszej reprezentacji” – napisali dziennikarze Daily Mirror. Asekuracyjna taktyka Anglików nie zdała egzaminu. Zdecydowanie bliżej wygrania meczu byli Polacy. O krok od pogrążenia zespołu gości był pozyskany kilka miesięcy wcześniej przez szkocki Celtic Dariusz Dziekanowski. Piłka po jego uderzeniu nie wpadła do siatki tylko dzięki genialnej interwencji bramkarza Petera Shiltona. Łącznie w całym spotkaniu Anglik popisał się trzema doskonałymi paradami.

Oglądając mecz można było odnieść wrażenie, że bogowie futbolu czuwali tamtego dnia nad Anglikami. W samej końcówce marzenia gości o wyjeździe na wielką imprezę mógł zniszczyć Ryszard Tarasiewicz, ale piłka po jego strzale z dystansu odbiła się od poprzeczki.

Nic dziwnego, że w naszym kraju końcowy wynik przyjęto z niedosytem. Satysfakcję odczuwać mógł natomiast nowy selekcjoner. Andrzej Strejlau, który zastąpił w trakcie eliminacji Wojciecha Łazarka, dokonał w składzie sporej rewolucji. Na rewanżowy mecz z Anglią wyszło tylko pięciu zawodników, którzy zagrali cztery miesiące wcześniej na Wembley.

Anglicy grali na remis

– Chcieliśmy zatrzeć wrażenie z Wembley i występów w europejskich pucharach. Mieliśmy świadomość, że nikomu nie będziemy robić prezentów. Trener Robson chciał koniecznie zremisować i temu podporządkował grę swojego zespołu. Tymczasem my mieliśmy kilka niezłych sytuacji, dużo strzelaliśmy – mówił na pomeczowej konferencji Strejlau.

W podobnym tonie, jak cytuje portal ŁączyNasPiłka.pl, wypowiadali się też eksperci. – Trzeba powiedzieć, że polska reprezentacja w pierwszej połowie zagrała na bardzo wysokim poziomie. Była zespołem zdecydowanie lepszym od Anglików, stworzyła wiele sytuacji podbramkowych i takim występem na pewno nie zawiodła kibiców – mówił były reprezentant Polski, Włodzimierz Lubański.

Postawę naszego zespołu docenił nawet selekcjoner Anglików. – Polacy postawili poprzeczkę bardzo wysoko i był to mecz kompletnie inny od tego, który rozgrywaliśmy z nimi na Wembley. Muszę przy tym podkreślić jak duży wkład w nasz końcowy wynik miał Peter Shilton. Popisał się kapitalną obroną i gdyby nie on, nie zachowalibyśmy czystego konta – mówił cytowany przez BBC Barry Robson.

Otarli się o finał

Ostatecznie Anglicy zajęli drugie miejsce w grupie tuż za plecami Szwedów. Zdobyli w sześciu meczach dziewięć punktów. Polacy z pięcioma oczkami uplasowali się na trzeciej pozycji i na wielki turniej ponownie nie pojechali.

Trzeba przy tym podkreślić, że zespół Barry’ego Robsona może wspominać mundial z 1990 roku całkiem udanie. Anglicy wygrali swoją grupę, a w fazie pucharowej eliminowali Belgię i Kamerun. Byli nawet o krok od awansu do samego finału. W półfinale zremisowali z Niemcami 1:1, ale przegrali serię rzutów karnych. Ostatecznie wrócili do domu bez medalu. W meczu o trzecie miejsce triumfowali gospodarze imprezy, czyli Włosi.

Czytaj także: Grożono jego rodzinie, bo wybrał inną reprezentację. W środę zagra z Polakami

Komentarze