Groził bronią i zorganizował porwanie. Jak wielki talent został gangsterem

Ruben Semedo
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Ruben Semedo

Wraz ze swoim kolegą związał mężczyznę, a następnie nachylił się nad nim i przystawił mu pistolet do głowy. Zaczął się śmiać i mówić, że za chwilę go zabije. Ruben Semedo to idealny przykład na to, jak mając świat u swoich stóp, łatwo spaść na samo dno. Patrząc na występki jakich się dopuścił, aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek chce mieć z nim coś jeszcze do czynienia.

Sędzia podczas mowy skazującej przyznał, że nie rozumie jak to możliwe, że piłkarz, który zarabiał krocie i miał świat u swoich stóp, mógł zejść na tak złą drogę. W 2017 roku wychowanek portugalskiego Sportingu trafił za 14 milionów euro do hiszpańskiego Villarrealu. Mówiono wtedy, że to dopiero początek jego wielkiej kariery. Niespełna trzy lata później Semedo usłyszał, że grozi mu 15 lat więzienia. Tylko dzięki temu, że od razu przyznał się do winy, otrzymał krótszy wyrok – i to w zawieszeniu. W Hiszpanii nie ma już jednak czego szukać i nikt nie wpuści go do tego kraju przez kolejne osiem lat.

Piętno ojca, który był w więzieniu

By zrozumieć to, co wydarzyło się w życiu Rubena Semedo trzeba cofnąć się aż do jego dzieciństwa. Dorastał on w biednej i znanej z przemocy dzielnicy Casal de Mira w Lizbonie. Często pozostawiano go samego sobie, bo jego ojciec przebywał przez pierwsze lata życia swego syna w więzieniu. Młody Ruben sprawiał ogromne problemy wychowawcze. Rozbijał się samochodem bez prawa jazdy po ulicach Lizbony nim skończył 15 lat. Trenerzy piłkarskiego Sportingu dostrzegali w nim jednak ogromny potencjał. Właśnie dlatego przymknęli oko na jego grzeszki w wieku 16 lat oferując mu miejsce w akademii, a potem w zespole młodzieżowym.

Trener Jorge Jesus pozwolił Semedo zadebiutować w pierwszym zespole Sportingu w 2013 roku. Któregoś dnia określił Rubena przyszłością portugalskiej piłki. Mówiono, że może podbić najlepsze ligi świata jak Nani czy Cristiano Ronaldo. Kiedy w 2017 roku trafił za 14 milionów euro do Villarrealu, nadal tak go postrzegano. Wydawało się wówczas, że działacze z El Madrigal zrobili nie lada interes, bo za kilka lat sprzedadzą Semedo z ogromnym zyskiem do Realu Madryt bądź Barcelony. Życie napisało jednak zupełnie inny, mroczny scenariusz.

https://twitter.com/sportingcp_adep/status/1246489314755829766?s=20

Wyjął broń pod nocnym klubem

Szybko, bo po zaledwie pięciu meczach w Villarrealu, nabawił się poważnej kontuzji, po której musiał poddać się operacji. Właśnie wtedy, gdy przechodził rehabilitację i miał dużo wolnego czasu, doszło do pierwszego głośnego incydentu z jego udziałem. W listopadzie 2017 roku media obiegła informacja, że Ruben Semedo został aresztowany pod zarzutem wyciągnięcia pistoletu i grożenia nim dwóm osobom. Wszystkie fakty na jaw wyszły dopiero później.

Okazało się, że Portugalczyk stał się stałym bywalcem pobliskich klubów, a z imprez wracał zwykle około 6-7 rano. Nie stronił tam od alkoholu i sprzeczek z nieznajomymi. Nerwy puściły mu po raz pierwszy w październiku tego samego roku. Na dyskotece spotkał jednego z mężczyzn, który okazał się być fanem Villarrealu. Doszło między nimi do kłótni. By załagodzić konflikt Semedo powiedział kibicowi, by ten poszedł z nim na parking. Portugalczyk obiecał, że da mu tam ze swojego auta oryginalną koszulkę Villarrealu. – Otworzył bagażnik i po chwili wyjął z niego szklaną butelkę. Nim zdążyłem zareagować, uderzył mnie w głowę – zeznawał mężczyzna. Nie wiadomo jak zakończyłaby się cała historia i jak mocno skatowany zostałby kibic, gdyby nie interwencja kolegi Semedo, który zdołał go po chwili opanować.

Miesiąc później Portugalczyk posunął się jeszcze dalej. Ponownie podczas imprezowania na mieście. Semedo sprawiał problemy i właściciel klubu nocnego poinformował go, że zabawa z jego udziałem dobiegła końca. Ruben próbował pertraktować, ale na nic się to zdało i ostatecznie wystawiono go za drzwi. Wtedy zupełnie stracił nad sobą panowanie i wyjął broń. Zaczął nią celować we właściciela klubu i drugą osobę. Ubliżał im i groził. Śmiał się i pytał czy chcą z nim zadzierać. – Nadal jesteś taki mądry i chcesz dzwonić po ochronę? – pytał pewny siebie. Ostatecznie skończyło się na słowach. Po tym, jak piłkarz odjechał swoim samochodem, o sprawie powiadomiono policję. Kilka dni później o zdarzeniu rozpisywał się dziennik Las Provicias i o wszystkim dowiedział się klub.

Szokujące porwanie

Już wówczas spekulowano, że Semedo pogrzebał swoje szanse na dłuższą karierę w Villarrealu. Okazało się jednak, że piłkarzowi zupełnie puściły hamulce i dopiero się rozkręcał. Ostatecznie aresztowano go za przestępstwo, którego dopuścił się kilka miesięcy później, w lutym 2018 roku. Dziennik Las Provincias przedstawił szokujące fakty o porwaniu. Chodziło o mężczyznę, który nie oddał pięciu tysięcy euro.

Portugalczyk i jego dwaj wspólnicy uznali, że dłużnik musi ponieść karę. Wdarli się do jego domu, zapędzili go do sypialni, a następnie go związali. Mężczyzna zeznawał później, że Semedo przystawiał mu pistolet do głowy. – Mówił, że obetnie mi palce, a potem zabije – wspominał podczas rozprawy. Ostatecznie pobito go kijami bejsbolowymi. Z mieszkania skradziono wiele cennych przedmiotów, których wartość przekraczała znacznie pięć tysięcy euro, które dłużnik był im winny.

Na tym jednak nie koniec. Semedo i jego wspólnicy nie zamierzali bowiem mężczyzny wypuścić, tylko przewieźć go w inne miejsce. Na szczęście ofierze udało się zbiec i zgłosić na policję. Gdy przeszukano apartament piłkarza, znaleziono tam wiele ukradzionych i nielegalnych przedmiotów – w tym broń bez numerów seryjnych, na którą nie miał wcale pozwolenia. Lista zarzutów pod nazwiskiem Semedo robiła się coraz dłuższa.

Zakaz gry w Hiszpanii

Działacze Villarrealu zareagowali na całe zdarzenie zawieszając piłkarza i pozbawiając go wynagrodzenia do czasu wyroku w tej sprawie. Jednocześnie klub odciął się od jego występków. – Ruben dopuścił się tych czynów w swoim wolnym czasie. Villarreal nie miał o tym pojęcia i nie może być z tego rozliczany – tłumaczył główny udziałowiec i właściciel klubu, Ferando Roig Alfonso.

Semedo spędził pięć miesięcy w areszcie. Wyszedł z niego w lipcu 2018 roku po wpłaceniu kaucji w wysokości 30 tys. euro. Choć trudno w to uwierzyć, zaledwie tydzień po wyjściu na wolność do Villarealu odezwała się Huesca oznajmiając, że chce wypożyczyć tego zawodnika. Klub La Liga bez wahania się na to zgodził.

Środowisko piłkarskie w Hiszpanii miało przez długi czas nie dowierzać w rewelacje prasowe o Semedo. Także jego reprezentant, Catia Balde, podkreślała, że Portugalczyk jest niewinny. Ostatecznie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane w sądzie. Dowody świadczące o winie piłkarza były niepodważalne. Groziło mu nawet 15 lat więzienia. Przyznał się jednak od razu do wszystkich zarzutów. Dzięki temu sąd potraktował go dość łagodnie, skazując na 5 lat w zawieszeniu. Dodatkowo otrzymał zakaz wjazdu przez kolejne osiem lat na teren Hiszpanii.

Działacze mają krótką pamięć

Jeszcze nim zapadł wyrok, w 2019 roku, Semedo sprzedano do Olympiakosu Pireus. Sprawa ta jest o tyle zagadkowa, że mimo kryminalnych wybryków na swoim koncie, kolejne kluby wciąż chcą na Portugalczyka stawiać. Grecy zapłacili za niego Villarrealowi aż 4,5 mln euro. W tym sezonie rozegrał już 22 mecze w pierwszym zespole.

Semedo przekonuje, że trafienie na ławę oskarżonych i wyrok były dla niego nauczką, której nigdy nie zapomni. – Wierzę, że Olympiakos pomoże mi przezwyciężyć moje problemy z przeszłości. Chcę być inną osobą, w pełni skupioną na futbolu. Piszę teraz nowy rozdział mojego życia – powiedział w wywiadzie.

https://twitter.com/PsoccerCOM/status/1365080277375201283?s=20

Co ciekawe, w 2020 roku Semedo powołano do dorosłej reprezentacji Portugalii i jak na ironię zadebiutował w meczu z Hiszpanią. W trakcie ostatniego okna transferowego łączono go nawet z przenosinami do angielskiej Premier League, a pozyskanie go miał rozważać sam Liverpool.

Działacze i trenerzy mają najwyraźniej krótką pamięć albo też do życia prywatnego swoich piłkarzy nie przywiązują większej uwagi. Portugalczyk musi się w każdym razie pilnować. O ile jego grzechy wybaczyć może świat futbolu, to nie zrobi tego wymiar sprawiedliwości. Jeśli w ciągu najbliższych czterech lat Semedo znów złamie prawo, trafi bezwzględnie na długie lata do więzienia.

Komentarze