Dzień z życia pracownika Southampton

Alex McCarthy (Southampton)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Alex McCarthy (Southampton)

Rozpoczynasz sezon od porażki. Nic nadzwyczajnego. Później zatrzymujesz United, Newcastle, West Ham i City. To tylko cztery punkty, jednak niezwykle wartościowe. Po czterech meczach bez przegranej musisz uznać wyższość Wolves i Chelsea. Chwilę później zdobywasz dziesięć oczek w czterech spotkaniach i zaczynasz wierzyć, że futbolowi bogowie są po twojej stronie. Szybko tracisz wiarę w przychylność niebios. Z Carrow Road wracasz na tarczy, podobnie jak z Anfield Road. Jednego dnia możesz wszystko, a kolejnego zaczynasz zastanawiać się, czy twoje miejsce na pewno jest na poziomie Premier League. I tak właśnie wygląda życie pracowników Southampton. Rollercoaster, do którego już zdążyliśmy się przyzwyczaić.

  • Szybkie przełamanie? Nie w przypadku Southampton. Święci wracają z Anfield Road z bagażem czterech goli i niebezpiecznie zbliżają się do strefy spadkowej Premier League
  • Everton po 13 kolejkach zajmuje 14. miejsce. Ile w tym winy Rafy Beniteza, ile kontuzji, a ile samych piłkarzy, który pojawiają się na boisku?
  • Bohater nieoczywisty 13. serii gier to… intensywne opady śniegu. Pogoda zmusiła władze ligi do odwołania starcia na Turf Moor
  • Manchester był skazywany na pożarcie na Stamford Bridge, jednak z Londynu zdołał wywieźć remis. Podział punktów trudno uznać za sprawiedliwy wynik
  • Koszmarne 45 minut Jana Bednarka w pojedynku z Liverpoolem, porażka ekipy Fabiańskiego w potyczce z City, ławka rezerwowych Klicha – weekend nie był zbyt udany dla Polaków na angielskich boiskach

Tęsknota za Pochettino, Koemanem i Puelem

Z Southampton Mauricio Pochettino, Ronalda Koemana i nawet Claude’a Puela nie zostało już właściwie nic. Sezon 16/17 był ostatnim pozytywnym wspomnieniem kibica Świętych. Po awansie do Premier League zespół z St. Mary’s Stadium kończył ligowe rozgrywki kolejno na 14., 8., 7., 6 i znowu 8. miejscu. Stabilizacja w górnej połowie tabeli zakończyła się wraz z odejściem Francuza. Schedę po nim przejął Mauricio Pellegrino, którego zastąpił Mark Hughes. Obaj raczej nie zyskali zbyt wielu orędowników swojej pracy, co raczej nie powinno nikogo dziwić. W sezonie 17/18 The Saints finiszowali zaledwie trzy punkty nad strefą spadkową. Dobre czasy odeszły w niepamięć.

Ralph Hasenhuttl, który przejął drużynę w grudniu 2018 roku wprowadził swego rodzaju stabilizację. Jednak sympatykom Southampton zapewne nie do końca o taką stabilizację chodziło. 16., 11. i 15. miejsce, aktualnie 15. pozycja w ligowej tabeli. Piekło Championship od dłuższego czasu wyciąga rękę po Świętych. Na razie robi to nieskutecznie, ponieważ zawsze ktoś jest gorszy. Ktoś jest bliżej otchłani. Tak jak teraz – za plecami The Saints plasują się Watford, Leeds, Burnley, Norwich i Newcastle. Przewaga nad strefą spadkową wynosi pięć punktów.

Co jest dobre, jeżeli lepsze jest jego wrogiem?

Trwające rozgrywki niczym w soczewce skupiają prawie wszystkie cechy “rozpoznawcze” Southampton. Miejsce w dolnej połowie tabeli? Pozycja numer 15. należy do ekipy z St. Mary’s. Nieskuteczny atak? Jest – tylko 11 goli w 13 spotkaniach. Szczelna defensywa? Aż dziesięć ekip straciło więcej bramek. Zaskakujące wynik w starciach z wyżej notowanymi rywalami? Święci zatrzymali City na Etihad. Brakuje tylko wysokiej porażki. Gdyby w starciu z Liverpoolem Alex McCarthy musiał sięgać do siatki dwa razy częściej, podopieczni Ralpha Hasenhuttla zrealizowaliby właściwie już pełny plan na ten sezon.

Mecz na Anfield był demonstracją siły gospodarzy i jednocześnie ekspozycją słabości przyjezdnych. Okazało się, że obrona Świętych nie radzi sobie z najprostszymi zagraniami rywali – Robertson, Jota, Salah, Mane, Alexander-Arnold i Thiago, a nawet van Dijk swobodnie poruszali się w okolicach pola karnego Southampton. Ofensywa znowu nie zdołała zrealizować przypisanego jej zadania – Broja i Armstrong zmarnowali dogodne sytuacje. Liverpool niczym walec przejechał się po swoich rywalach.

Czy Southampton z Ralphem Hassenhuttlem u steru jest skazane na regularne umieranie w dolnej połowie tabeli? Fani Świętych z pewnością marzą o zmianach, jednak czasami lepsze jest wrogiem dobrego. W przypadku ekipy z St. Mary’s najważniejsze jest utrzymanie w Premier League. Przynajmniej na razie. Być może po zakończeniu sezonu władze klubu poważnie zastanowią się nad przyszłością Austriaka. Wszystko zależy od miejsca w stawce.

Rozczarowanie kolejki: Everton

Zadanie na dzisiaj – poszukajcie Evertonu w tabeli Premier League. Nie ma go w top four, to chyba oczywiste. Nie znajdziecie co także w górnej połowie tabeli, co już jest nieco mniej oczywiste. The Toffees, mili Państwo, po 13 kolejkach zajmują 14. miejsce. Ile w tym winy Rafy Beniteza, ile kontuzji, a ile samych piłkarzy, który pojawiają się na boisku? Dzielimy tort na trzy równe części – “każdy” jest winny “po trochę”. Kibice narzekają na liczbę bramek straconych fragmentach gry, ale jednocześnie nie chcą rozstawać się z kolejnym trenerem. Na Goodison Park potrzeba przełamania, spokoju i Dominica Calverta-Levina.

Bohater nieoczywisty: intensywne opady śniegu

Zima zaskoczyła Anglików. Podobnie jak polskich drogowców, czyli jak zawsze. Chociaż oczywiście to stwierdzenie może być krzywdzące, ponieważ niewiele dało się zrobić w przypadku spotkania zaplanowanego na niedzielne popołudnie na Turf Moor. Służby pracowały w pocie czoła, jednak nie były w stanie przygotować boiska do rywalizacji. Sean Dyche i Antonio Conte, podobnie jak ich podopieczni, mieli nadzieję na rozegranie meczu, ponieważ żadna zmiana raczej nie jest mile widziana w przypadku tak napiętego terminarza. Niestety, ich życzenia nie zostały spełnione – władze Premier League zadecydowały o przełożeniu pojedynku Burnley z Tottenhamem. Zdecydowanie więcej szczęścia i zdecydowanie mniej śniegu doświadczyli piłkarze City i West Hamu. Wprawdzie murawa na Etihad również została pokryta białym puchem, jednak nie było go na tyle, by jego ilość uniemożliwiła zmagania.

Wydarzenie kolejki: remis w starciu Chelsea z United

Manchester był skazywany na pożarcie na Stamford Bridge. Nic dziwnego – wszyscy widzieli, jak prezentują się Czerwone Diabły i wszyscy widzieli, w jakiej dyspozycji jest Chelsea. Pierwsza połowa potwierdzała przypuszczenia. The Blues mieli wyraźną przewagę nad rywalami i tylko centymetry dzieliły podopiecznych Thomasa Tuchela od wyjścia na prowadzenie. Druga odsłona hitowego spotkania rozpoczęła się w zaskakujący sposób. Jorginho, jeden z kandydatów do otrzymania Złotej Piłki, na chwilę stracił koncentrację i popełnił fatalny błąd, który wykorzystał Jadon Sancho. Reprezentant Włoch niecałe 20 minut później zdołał się zrehabilitować i wykorzystał rzut karny. Remis trudno uznać za sprawiedliwy wynik. Gospodarze niemal przez całe spotkanie byli wyraźnie lepsi niż United, co tylko potwierdzają statystyki. Ralfa Rangnincka, który dzisiaj został oficjalnie ogłoszony tymczasowym menedżerem klubu z Old Trafford, czeka ogrom pracy.

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i porażka w starciu z Manchesterem City, (1:2), siedem obronionych strzałów
  • Przemysław Płacheta (Norwich) – nie znalazł się w kadrze na pojedynek z Wolverhampton (0:0)
  • Jakub Moder (Brighton) – 82 minuty w meczu z Leeds (0:0)
  • Jan Bednarek (Southampton) – 45 minut i żółta kartka w spotkaniu z Liverpoolem (0:4)
  • Mateusz Klich (Leeds) – na ławce rezerwowych w rywalizacji z Brighton (0:0)
  • Matty Cash (Aston Villa) – 90 minut i żółta kartka w potyczce z Crystal Palace (2:1)

Komentarze