Duże dzieci Artety. Do The Invincibles im daleko, ale marzyć mają prawo

Premier League: Arsenal
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Premier League: Arsenal

To tylko cztery mecze. To tylko Crystal Palace, Leicester, Bournemouth i Fulham. Przewaga nad City, Tottenhamem i Brightonem wynosi zaledwie dwa punkty. Jednak wyników Arsenalu w Premier League nie wypada nie doceniać. Zwłaszcza w zestawieniu z tym, co działo się w poprzednim sezonie. Dzieci Artety dojrzały, czego nie sposób nie zauważyć.

  • Arsenal po czterech kolejkach plasuje się na szczycie tabeli Premier League
  • Kanonierzy jeszcze nie stracili punktów. To nie przypadek, jednak ekipa z Londynu ciągle nie mierzyła się z trudnym przeciwnikiem
  • Liverpool w znakomitym stylu zrehabilitował się z porażkę z United
  • Raheem Sterling pokazał, co oznacza być liderem
  • Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Mimo mocnej kadry Aston Villa gra poniżej oczekiwań

The Invincibles? Skojarzenia są jednoznaczne

Arsenal i seria meczów bez porażki. To budzi jednoznaczne skojarzenie. The Invincibles. Nic tak nie rozgrzewa serc i umysłów fanów Kanonierów jak myśli o mistrzostwie i rozgrywkach zakończonym bez choćby jednego przegranego spotkania. Czy to będzie ten sezon? Czy maszyna w końcu ruszyła i czy ruszyła na dobre?

Takie pytania nie mogą dziwić. Całe środowisko zgromadzone wokół The Emirates jest głodne sukcesów. Po raz ostatni The Gunners triumfowali w Premier League właśnie w sezonie 2003/04. Sezonie Niepokonanych. Ligi Mistrzów nie widziano tutaj od 2017 roku i porażki w 1/8 finału z Bayernem Monachium. O mistrzostwie już właściwie zapomniano. Konkurencja, zwłaszcza ze strony City i Liverpoolu jest zbyt duża. Jednak powrót do europejskiej elity to jak najbardziej realny plan. Wystarczy tylko regularnie punktować i unikać takich serii, jak ta z samego początku poprzednich rozgrywek.

Ile zmieniło się przez dwanaście miesięcy?

Dokładnie rok temu Arsenal miał na koncie zero punktów. Trzy mecze, trzy porażki, bilans bramkowy 0:9. Londyńczycy przegrywali z Brentfordem, Chelsea i City. Nastroje szybko zmieniły się z “czy to będzie ten sezon, w którym The Gunners wygrywają ligę” na “czy to będzie ten sezon, w którym The Gunners spadają z ligi”. Na szczęście już w czwartej kolejce stołeczna ekipa zdołała wyrwać się z wakacyjnego snu i wróciła do żywych. Ostatecznie finiszowała na 5. lokacie, dwa punkty za Tottenhamem i upragnioną Champions League.

Przez 12 miesięcy Kanonierzy pod wodzą Mikela Artety niesamowicie dorośli. Chociaż w kadrze dominują zawodnicy poniżej 26 roku życia, nie sposób nazwać tej drużyny bandą dzieciaków. Jeżeli wierzyć danym portalu Transfermarkt, Arsenal w tej chwili ma najmłodszy zespół w całej Premier League. Średnia wieku na The Emirates wynosi zaledwie 24,4. Projekt hiszpańskiego szkoleniowca zakładał przebudowę składu właśnie w takim stylu. Połączenie młodzieży z nieco bardziej dojrzałą młodzieżą. W tej chwili najstarszym regularnie grającym zawodnikiem jest 29-letni Granit Xhaka, rocznik 1992.

Trudne mecze tworzą silne drużyny

Ta dojrzała młodzież po czterech kolejkach przewodzi ligowej stawce. Duże dzieci Mikela Artety potrafiły zgarnąć trzy punkty i zachować czyste konto w meczu otwarcia z Crystal Palace, które przeprowadziło więcej ataków niż Arsenal. Duże dzieci Artety utrzymały zwycięstwo w rywalizacji z Leicester, chociaż Lisy w drugiej połowie spróbowały odwrócić losy zmagań. W trzecim spotkaniu Martin Odegaard potwierdził, że opaska kapitańska na jego ramieniu leży idealnie, a William Saliba podsumował swoją doskonałą postawę trafieniem. Natomiast w ten weekend Kanonierzy wygrali mecz, w którym jako pierwsi stracili bramkę. Znowu błysnął Odegaard, znowu zachwycił Saliba.

Duże dzieci Artety stały się prawdziwą drużyną. Potrafią poradzić sobie w momentach kryzysu. Jednak musimy pamiętać, że na rozkładzie The Gunners na razie znalazły się ekipy z dołu i środka stawki. Do The Invincibles im daleko, ale marzyć mają prawo. Hiszpański szkoleniowiec wykreował podstawy, na których można formować ekipę walczącą o najwyższe cele. O podium Premier League. O Ligę Mistrzów.

Prawdziwy test ciągle przed nimi. Najbliższa okazja, by sprawdzić, jak londyńczycy radzą sobie z rywalem z wysokiej półki już w niedzielę. Wycieczka na Old Trafford wcale nie musi być przyjemna. Ale to właśnie takie mecze w pełni kształtują zespół. Trudne mecze tworzą silnych piłkarzy.

Wydarzenie kolejki: zwycięstwo Liverpoolu nad Bournemouth

9:0. Dziewięć zero, powtarzam dziewięć zero. To nie są ćwiczenia. Liverpool w znakomitym stylu zrehabilitował się za porażkę z United i już po 45 minutach rywalizacji z Bournemouth prowadził pięcioma bramkami. The Reds w pełni zdominowali beniaminka, który już po raz trzeci w tym sezonie przekonał się o tym, jak mocną ligą jest Premier League. Dla ekipy z Anfield ten mecz powinien okazać się swego rodzaju punktem przełomowym, dzięki któremu podopieczni Jurgena Kloppa wrócą do walki o najwyższe cele w lidze. Natomiast dla Wisienek jest to kolejny dowód na to, że nieprzypadkowo skazuje się je wyłącznie na rywalizację o utrzymanie.

Bohater kolejki: Raheem Sterling

Po pierwszej asyście w końcu przyszedł czas na pierwszego gola. A nawet na dwa pierwsze gole. W spotkaniu z Leicester Raheem Sterling w końcu w stanowczy sposób zaznaczył swoją obecność w szeregach Chelsea. Sprowadzony z City reprezentant Anglii swój dorobek bramkowy w koszulce The Blues otworzył w 47. minucie, a podwoił go 16 minut później. 27-latek w trudnym momencie przejął rolę lidera i wyprowadził drużynę z kryzysu, w jaki bez wątpienia wpadła po czerwonej kartce dla Gallaghera.

Rozczarowanie kolejki: Aston Villa

Watkins, Ings, Coutinho, Kamara, Digne, Cash, Martinez. Właściwie moglibyśmy wymienić zdecydowaną większość kadry Aston Villi i zapytać: dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Kto ponosi winę za wyjątkowo przeciętne wyniki The Villans? Piłkarze czy trener? Otwarcia sezonu w wykonaniu ekipy z Villa Park bez wątpienia nie sposób zaliczyć do udanych. Wprawdzie drużyna z Birmingham w ligowej tabeli wyprzedza aż pięć zespołów, jednak z takim potencjałem ludzkim trudno uznać 15. lokatę za odpowiednią/wystarczającą. Steven Gerrard nie zdołał wypracować własnego stylu, a jego podopieczni też nie zabijają się o punkty. W pojedynku z West Hamem AV nie wyglądała jak drużyna, tylko zlepek przypadkowych graczy. A dwie następne kolejki to Arsenal i City…

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i trzy obronione strzały w meczu z Aston Villą (1:0)
  • Mateusz Lis (Southampton) – poza kadrą na starcie z Manchesterem United (0:1)
  • Jan Bednarek (Southampton) – pojedynek z Manchesterem United spędził na ławce rezerwowych (0:1)
  • Matty Cash (Aston Villa) – 90 minut i żółta kartką w spotkaniu z West Hamem (0:1)
  • Mateusz Klich (Leeds) – w 59. minucie rywalizacji z Brightonem (0:1) zmienił Marca Rocę
  • Mateusz Bogusz (Leeds) – kontynuuje rehabilitację po urazie kolana
  • Kacper Kozłowski (Brighton) – został wypożyczony do Vitesse
  • Jakub Moder (Brighton) – kontynuuje rehabilitację po urazie kolana

Komentarze