“Pragmatyzm w polskiej kadrze? Nie. Nie odejdziemy od atakowania nawet na mundialu”

- Nie będziemy stawiać na pragmatyzm. Myślę, że może być ciężko ze względu na warunki klimatyczne, ale zupełnie nie planujemy w związku z tym zmieniać niczego w naszym stylu. Będziemy grali tak samo, jak do tej pory - mówi w rozmowie z Goal.pl Marcin Włodarski, selekcjoner reprezentacji Polski U-17, która odlicza już dni do mistrzostw świata w Indonezji.

Reprezentacja Polski U-17
Obserwuj nas w
YouTube Na zdjęciu: Reprezentacja Polski U-17
  • Reprezentacja Polski meczem z Japonią zainauguruje 11 listopada mistrzostwa świata U-17 w Indonezji
  • Porozmawialiśmy przy tej okazji z Marcinem Włodarskim, selekcjonerem naszej kadry, która właśnie dotarła do Azji
  • Polacy przyzwyczaili do mnóstwa strzelanych goli i stawiania na zdecydowany atak. Marcin Włodarski twierdzi, że to się nie zmieni nawet na mundialu bez względu na stawkę meczu

Polska U-17, czyli maszynka do zdobywania bramek

Awans na mistrzostwa świata sam w sobie jest już wielkim sukcesem, ale reprezentacja Polski U-17 sprawia wrażenie drużyny, przy której można liczyć na coś więcej. Wystarczy rzut oka na wyniki podczas niedawnych mistrzostw Europy (osiągnięcie półfinału) oraz w cyklu przygotowawczym do mundialu. Podopieczni Marcina Włodarskiego kolejno zremisowali z Chorwacją (4:4) oraz wygrali z Arabią Saudyjską (4:0), Austrią (4:0), Szwecją (4:1), Słowacją (4:0) oraz z Czechami (5:0). W jednym spotkaniu, w którym nie zdobyli dokładnie czterech bramek, zdobyli zatem pięć.

Mistrzostwa świata w Indonezji będą jednak generalnym sprawdzianem dla tego rocznika, bo – przynajmniej w fazie grupowej – nie zagramy już z żadnym przeciwnikiem z Europy. Naszymi rywalami będą kolejno Japonia (11.11), Senegal (14.11) i Argentyna (17.11). Z Marcinem Włodarskim rozmawiamy zatem, czego spodziewać się na tym turnieju oraz jakie on będzie miał przełożenie na seniorską kadrę w przyszłości.

Marcin Włodarski

Marcin Włodarski o mistrzostwach świata U-17 w Indonezji

Przemysław Langier: Na seniorskim mundialu gra się o wielkie pieniądze, wieczną chwałę i miejsce w historii. A o co gra się na mundialu U-17?

Marcin Włodarski (selekcjoner reprezentacji Polski U-17): Na pewno o doświadczenie. Czyli o coś, czego nie kupi się za żadne pieniądze. Niedawno nawet analizowaliśmy sobie przełożenie gry na takim turnieju na przyszłość piłkarza i wyszło dość jasno, że wszyscy najlepsi piłkarze na świecie przeszli zarówno przez młodzieżowe mistrzostwa kontynentu, jak i świata. To daje wielki kapitał przy budowanie karier w przyszłości. Dużo łatwiej wejść do pierwszej reprezentacji czy mocnej drużyny klubowej, gdy już jesteś obyty z takim turniejem w wieku juniorskim i tak wcześnie grasz przeciwko najmocniejszym rywalom z twojej kategorii wiekowej.

Pytam, bo spór pomiędzy tym, czy wyniki w piłce juniorskiej są ważne, toczy się od dawna.

Zawsze się gra o wynik, ale w naszym przypadku jego osiągnięciem jest awans na mistrzostwa Europy i świata. Tutaj chcemy zdobywać doświadczenie poprzez zagranie jak najwięcej meczów o stawkę – zatem siłą rzeczy celem po wyjściu na boisko musi być też zwycięstwo. Jak dla mnie mówienie, że w piłce juniorskiej wynik nie jest ważny, jest więc takim mówieniem na alibi.

Pan jest rozliczany przez PZPN za wynik?

Nie, zdecydowanie nie. Wyniki są tu uznawane jedynie za pochodną gry i przygotowania do poszczególnych meczów.

Rozmawiamy u progu mistrzostw świata, w których mamy bardzo ciężką grupę – z Japonią, Senegalem i Argentyną. Kto jest jej faworytem?

Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Bardzo wiele będzie zależeć od dyspozycji drużyn na tym turnieju, co nie jest oczywiste ze względu na panujący w Indonezji klimat. Powiem szczerze, że dla nas Europejczyków to nie jest dobre miejsce do rozgrywania meczów, ale po to jesteśmy tutaj na tak długi czas przed rozpoczęciem turnieju, by się przyzwyczaić i zagrać jak najlepszy turniej.

Mówimy o 35 stopniach i dużej wilgotności.

I przyznam szczerze, że póki co jeszcze się nie zaaklimatyzowaliśmy. Jesteśmy świeżo po 25-godzinnej podróży i mamy dopiero jeden trening za sobą. Pierwsze wnioski są dość proste – łatwo się nie trenuje. Ba, łatwo się nawet nie oddycha. Do tego, by być przyzwyczajonym, jeszcze daleka droga przed nami, ale liczymy, że przed turniejem dojdziemy do pełnej dyspozycji.

Jakich meczów należy się spodziewać z tymi rywalami?

Japończycy są bardzo dobrze poukładaną i zorganizowaną drużyną, a my liczymy na to, że nasza nieprzewidywalność nam w tym meczu pomoże. Drużyna Senegalu bardzo dużo posługuje się długimi podaniami i dośrodkowaniami w pole karne, bo mają silny fizycznie zespół, natomiast Argentyna – tutaj Ameryki nie odkryję – bazuje na umiejętnościach technicznych swoich piłkarzy.

A na zajęcie jakich miejsc wy macie potencjał?

Na pewno na wyjście z grupy. A później ciężko oszacować, bo nie wiemy, z którego miejsca wyjdziemy, na kogo trafimy. To zbyt duża loteria, bym mówił, co się może stać później.

Pana piłkarze czują jakąś presję?

Staramy się nie nakładać presji, zwłaszcza że do naszej inauguracji pozostało jeszcze 10 dni. Ale faktycznie w kuluarach jest już sporo dyskusji o tych mistrzostwach. Zresztą na lotnisku spotkaliśmy Japończyków, więc choćbyśmy nie wiem jak próbowali unikać tego tematu, on nas sam znajdzie. O presję jestem spokojny, bo da się ją przekuć w coś pozytywnego, pomagającego przy skupieniu się na pierwszym spotkaniu. W międzyczasie gramy jeszcze mecz towarzyski z USA, który będzie bardzo ciężki też ze względów aklimatyzacyjnych, bo na boisko wybiegniemy cztery dni po przylocie. Podejrzewam, że do tego czasu jeszcze nie przywykniemy do końca do zmiany czasu, nie mówiąc o klimacie, ale robimy to celowo, bo rozegranie meczu w takim terminie może tylko przyspieszyć proces.

Zachwycaliśmy się pana kadrą rok temu w jej drodze do mistrzostw Europy i później przy dojściu do półfinału, ale teraz to jest coś nieprawdopodobnego. W obecnym sezonie to sześć meczów, w których w pięciu zdobyliście po cztery gole, a w ostatnim przeciwko Czechom pięć. Czy to znaczy, że jesteście jeszcze lepsi niż na Euro?

Na pewno jesteśmy dużo bardziej doświadczeni i bardziej wierzymy w swoje umiejętności. Gdybym miał powiedzieć, co się jeszcze zmieniło na plus, to jesteśmy spokojniejsi pod bramką przeciwnika. Z europejskimi drużynami znamy swoją wartość i fajnie, że będziemy mogli teraz zmierzyć się z innymi stylami gry.

To nasz rocznik jest taki mocny, czy ten rocznik w Europie dość przeciętny? Może jedno i drugie?

Moim zdaniem podstawą jest to, że nasz rocznik jest bardzo uzdolniony i potrafi grać w piłkę. Ale jestem pewien, że następne roczniki są na podobnym poziomie.

Kiedyś mi pan powiedział, że nie używacie słowa “bronienie”, a zastąpiliście je wyrażeniem “atakowanie bez piłki”. Czy piłkarz, któremu w wieku 16-17 lat wpoi się taką filozofię, stanie się pięć lat później piłkarzem, który w tym legendarnym DNA będzie miał wyłącznie atak?

Chciałbym, żeby tak było. Może nie wyłącznie atak, ale żeby duża część jego gry była na tym ataku oparta. Jesteśmy sfokusowani na tym, by nasze drużyny potrafiły grać w ataku pozycyjnym i zdobywały bramki za jego pomocą. To jest filozofia, którą zaszczepiamy w piłkarzach i staramy się to robić też w futbolu klubowym, by w przyszłości zebrać efekty.

Marcin Dorna niedawno mówił mi, że nie da się całej filozofii piłki juniorskiej przenieść jeden do jednego na seniorską, bo tam dochodzi pragmatyzm. Co zatem zyskamy kształtując superofensywną i odważną młodzież, jeśli ta w seniorach trafi w sidła pragmatyzmu?

Aż tak daleko bym nie szedł. Bo dlaczego teraz tak gramy? Bo nie mamy za dużego wyboru. Moi zawodnicy od początku byli kształtowani inaczej niż robiło się to do tej pory i teraz jeśli trafią do piłki seniorskiej, trener będzie miał dużo większy wybór co do możliwości stylu gry.

Dopuszcza pan myśl, że i na tym mundialu w pewnym momencie zobaczymy mało znaną, pragmatyczną, twarz reprezentacji Polski?

Nie. Myślę, że może być ciężko ze względu na warunki klimatyczne, ale zupełnie nie planujemy w związku z tym zmieniać niczego w naszym stylu. Będziemy grali tak samo, jak do tej pory.

Wiemy z doświadczenia, że z juniorskich kadr grających na dużych turniejach, w przyszłości tylko jakiś mocno ograniczony procent tych piłkarzy robi niezłe kariery. Są podstawy, by liczyć, że tym razem ten procent będzie większy?

Są i to duże. Przede wszystkim z jednego powodu – mówimy o piłkarzach, którzy w swoim doświadczeniu będą mieli udział w największych turniejach na świecie. To olbrzymi kapitał, który trudniej roztrwonić w piłce seniorskiej.

Da się jakoś systemowo zadbać, by niezły 17-latek nie zaginął, gdy będzie miał 23 lata?

Chciałbym, by się tak dało. Ale to przede wszystkim pytanie do trenerów klubowych, bo największa odpowiedzialność za młodego, zdolnego zawodnika, spada właśnie na kluby.

A jak jest z kwestią pokory? Domyślam się, że nie jest łatwo odlecieć, jak się każdy mecz wygrywa po 4:0.

Nie mamy z tym żadnego problemu, bo nigdy nie jest tak, że cel jest już zrealizowany. Jesteśmy niesamowicie głodni sukcesów, stawiamy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, chcemy wygrać dosłownie każdy mecz. Do tego dochodzi wciąż duże pole do rozwoju. Nie da się teraz zatrzymać i być zadowolonym z tego, co się ma w tej chwili. Bo to za mało. Od początku uczulaliśmy chłopaków, że jeśli tylko któryś zacznie myśleć, że jest już gotowym zawodnikiem, to nie będzie miał miejsca w tej reprezentacji.

Gdzie zatem przy tak dobrych wynikach jest jeszcze pole do rozwoju?

Elementy techniczne – jak choćby przyjęcie piłki w kierunku bramki przeciwnika, siła podania. W niektórych przypadkach drybling mamy już na naprawdę wysokim poziomie, ale wciąż brakuje nam kropki nad “i” w postaci dobrego podania lub strzału. Każdy z zawodników otrzymuje od nas informacje, nad czym musi pracować “w domu” po powrocie ze zgrupowania kadry.

Zna się pan z tymi chłopakami od lat, zna ich potencjał. Ilu z członków reprezentacji na mundial w Indonezji ma potencjał, by za dwa lata grać w seniorskiej reprezentacji?

Dwóch-trzech, ale choćby nie wiem, jak pan mnie grillował, nie powiem, o kogo mi chodzi.

A co dalej z panem? Wraca pan do 15-latków i tworzenia nowej kadry?

Mamy siąść do rozmów z dyrektorami po zakończeniu mundialu. Ale na razie zupełnie o tym nie myślę, bo skupiam się wyłącznie na mistrzostwach.

Chłopaków, z którymi jest pan na mundialu, będzie pan monitorował jakoś szczególnie?

Oczywiście. Będziemy w kontakcie, będę pilnie śledził ich losy. Byliśmy razem długo, wiele razem przeżyliśmy. Choć mam nadzieję, że to najlepsze jeszcze przed nami.

Czego zatem wam życzyć na mistrzostwach świata?

Dobrej gry. Bo jak będzie dobra, to i wyniki przyjdą.

Komentarze