Eftimis Koulouris: Ekstraklasa jest szalona. Ale żurek? Top!

- Pogoń to najlepsza szatnia, w jakiej byłem. Coś podobnego czułem w Atromitosie, gdzie też atmosfera była kapitalna, ale w Pogoni… Rodzina. Naprawdę. To dla mnie było strasznie ważne, by szybko się tu dobrze poczuć - mówi Eftimis Koulouris, napastnik Pogoni Szczecin, w wywiadzie dla Goal.pl.

Eftimis Koulouris
Obserwuj nas w
Norbert Barczyk / PressFocus Na zdjęciu: Eftimis Koulouris
  • Wygląda na to, że Pogoń Szczecin wreszcie trafiła z transferem zagranicznego napastnika gwarantującego gole
  • Eftimis Koulouris w swojej pierwszej rundzie w barwach Portowców zdobył dwanaście bramek, a i w pierwszym sparingu w Belek dorzucił kolejne trafienia
  • W wywiadzie dla Goal.pl opowiada o tym, jak błyskawicznie zaadoptował się w Szczecinie, o samotności napastnika, o złych wyborach w karierze, ale i zachwala polską zupę

Eftimis Koulouris – napastnik Pogoni Szczecin

Damian Smyk: Jakie są twoje wrażenia po tej pierwszej rundzie w Polsce?

Eftimis Koulouris (Pogoń Szczecin): Jestem bardzo szczęśliwy i mówiąc szczerze – liga mi zaimponowała. Ekstraklasa jest bardzo zacięta, wymagająca. Nie ma wielkich różnic między zespołami. Nie jest tak, że jedziesz na jakiś mecz i mówisz “dobra, dzisiaj wygramy na luzie”. Więc tak generalnie bardzo mi się podoba. To żadne podlizywanie, ale podoba mi się w Szczecinie, dobrze czuję się w zespole, jestem też w miarę zadowolony ze swojej gry. Jasne, mamy trochę rzeczy do poprawy w kwestii gry i punktowania, ale po to teraz pracujemy w Turcji.

Powiedziałeś swego czasu, że w Grecji nie do końca podobało ci się to, że jest wyraźny rozstrzał między topowymi klubami i tymi drużynami z dołu tabeli.

Tak, a tutaj jest zupełnie inaczej. Czasem rozmawiam z moimi znajomymi z Grecji i mówię im, że Ekstraklasa jest szalona. Ale w tym pozytywnym sensie. Każdy weekend z piłką jest zaskoczeniem. Możesz wygrać 3:0, by tydzień później dostać 0:3. Ale faktycznie te różnice w Grecji są drastyczne.

Z infrastrukturą jest podobnie?

Tak, chociaż liczę, że w Grecji pójdzie to do przodu. Ale w Polsce? Gdziekolwiek jedziemy, to macie ładne stadiony. Widać, że są nowe – mają z dziesięć, piętnaście lat. To samo bazy. Wiadomo, widzę to, co jest w Szczecinie, gdzie otworzyli te obiekty niedawno. Ale widziałeś, jak to wygląda? Europejski poziom, można pokazywać je z dumą.

Osiem goli w Ekstraklasie, cztery gole w Lidze Konferencji, gol co około 160 minut. Jesteś usatysfakcjonowany tym swoim dorobkiem?

Jest okej. Nie będę skakał pod sufit, ale generalnie – mogę być zadowolony z tego pierwszego okresu. Generalnie jest tak, że te pierwsze rundy są ciężkie. Wiesz, nie znasz kolegów, dopiero się uczysz ich stylu, musisz przyzwyczaić się do czegoś nowego, kupić pomysł trenera. Więc te dwanaście bramek, które przypadły na ten czas, to całkiem przyzwoity dorobek. Ale jestem głodny kolejnych goli, zawsze stawiam sobie wysokie cele, więc liczę, że w tej drugiej części sezonu przebije ten wynik z pierwszego półrocza.

Christian Gytkjaer, były król strzelców Ekstraklasy, powiedział mi, że bycie napastnikiem polega na samotności. Biegasz, pokazujesz się do podania, szukasz pozycji, ale nie dostajesz piłki. Jego zdaniem kluczowa cecha dla napastnika jest taka, że musisz nauczyć się kontrolowania frustracji wynikającej z gry w ataku.

Pełna zgoda. Przez te lata gry w ataku nauczyłem się bardzo ważnej rzeczy – bądź spokojny. Czasem sobie myślałem, że fajnie byłoby grać w środku pola – jako “szóstka”, która schodzi do obrońców, albo jako rozgrywający. Oni mają piłkę po sto razy w meczu. A napastnik czasem przez długie minuty jest bez tej piłki. Możesz się wkurzać, irytować, frustrować. Ale właśnie to jest to – zatracisz głowę na rozmyślaniu “czemu mi nie podają?” i właśnie wtedy przyjdzie ta piłka, którą musisz zamienić na bramkę. A smak strzelonego gola… No, jest słodki! Dlatego staram się cały czas kontrolować umysł, by te myśli nie uciekały. Czasem jest tak, że masz jedną szansę i musisz ją wykorzystać, bo jak nie wykorzystasz, to nie wykonałeś robotą, za którą ci płacą. Granie w ataku jest bardzo wymagające mentalnie.

A to kontrolowanie głowy przychodzi z wiekiem?

O, to zdecydowanie. Doświadczenie bardzo pomaga. Gdy byłem młodszy, to na pewno częściej się wściekałem i myślałem “ludzie, ja tu stoję od 40 minut, szukam opcji dla was, a wy nie podajecie”. Ale dokładasz do tego rozegrane mecze, lepiej rozumiesz taktykę i mechanizmy na boisku i jest lepiej.

Tylko u nas

Ale gdy wracasz do domu po kolejnym meczu bez bramki…

Wolałbym nie mówić, bo musiałbym przeklinać. Ale ja to w sobie lubię – ten głód. Jest takie zdanie, że “musisz czuć w sobie gola”. Taką pazerność, złość po meczu bez trafienia, chęć udowodnienia czegoś. Poza tym ja też zawsze podchodzę do tego tak, że te szanse przyjdą z czasem.

Zwłaszcza, gdy grasz w takiej Pogoni Szczecin. Gracie bardzo ofensywnie, ale to miecz obosieczny. To największy problem Pogoni, że czasem gracie naiwnie, nie kontrolujecie wyniku, zapominacie o defensywie?

Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym wewnątrz drużyny, teraz też mamy analizy dotyczące tego, o czym wspomniałeś. Musimy to naprawić, to nie podlega dyskusji. Tylko też nie chcę, żeby to tak zabrzmiało, że ja krytykuję teraz chłopaków z obrony, że przez nich tracimy bramki. Analiza straconej bramki zaczyna się już ode mnie. Jak straciliśmy piłkę? Od czego to się zaczęło? Gdzie zawinił pressing? Czasem kibice nie rozumieją tego, jak przebiega taka analiza. Bo najłatwiej znaleźć obrońcę, który miał kryć w danej sytuacji napastnika, wskazać go palcem i powiedzieć “mamy winnego!”. Ale akcję trzeba odwinąć i zadać sobie pytanie – dlaczego ta piłka w ogóle tam dotarła?

To jesienią zbyt często musieliście odpowiadać sobie na to pytanie.

Czasem małe detale decydują o porażce. Nie uważam, by Pogoń była słabą drużyną, przecież widziałeś nasze mecze, to się zgodzisz. Po prostu brakowało tej małej rzeczy, takich szczegółów, które w piłce decydują o tym, czy wygrywasz, czy wracasz bez punktów do domu.

Wszyscy znamy Kamila Grosickiego. Ile razy w ciągu ostatnich miesięcy podchodziłeś do niego i mówiłeś “Grosik, dwa dryblingi mniej, dwa podania więcej i będzie idealnie”?

Posiadanie Kamila w drużynie to przywilej. Nie mówię tylko o jego talencie i umiejętnościach, bo to świetny gracz, każdy to widzi. Ale mówię też o mentalności. On kocha Pogoń, kocha Szczecin. Z czasem zrozumiałem to, ile znaczy dla tego klubu.

Ta szatnia faktycznie jest tak rodzinna, jak każdy mówi o zespole Pogoni?

Szczerze? To najlepsza szatnia, w jakiej byłem. Coś podobnego czułem w Atromitosie, gdzie też atmosfera była kapitalna, ale w Pogoni… Rodzina. Naprawdę. To dla mnie było strasznie ważne, by szybko się tu dobrze poczuć. Gdyby zespół był inny, to pewnie mógłbym mieć większe problemy z aklimatyzacją, a tak przeszło to bezproblemowo.

Kto – oprócz Grosickiego – jest kluczowy dla tej szatni?

Myślę, że mógłbym tutaj wskazać każdego piłkarza, który jest już długo w Pogoni. Malec, Kurzawa, Zech, Alex Gorgon… Nie chcę nikogo pominąć, stresuję się! Ale tak serio, to myślę, że ten klimat to właśnie zasługa tych, którzy są tutaj już nieco dłużej. Przekazują ten dobry przepływ energii każdemu kolejnemu graczowi, który przychodzi do Pogoni.

Eftimis Koulouris (Hubert Bertin / PressFocus)

W jednym z wywiadów dla greckich mediów powiedziałeś, że potrzebujesz dwóch rzeczy – podań i zaufania. Podania widzimy, a co z zaufaniem?

Bez wątpienia czuję to od samego początku. Niby sam na to zapracowałem, bo szybko zacząłem trafiać do siatki, ale wiesz jak to jest – nie w każdym meczu będę grał dobrze, czasem podejmę ryzyko i to się nie opłaci na boisku. Ważne jest to, bym czuł, że jeden błąd mnie nie przekreśla i mogę być spokojny. U trenera Jensa tak właśnie jest. On wie, na co mnie stać, więc nawet jeśli przydarzy się jakaś passa bez gola, to nie jest tak, że ląduje na ławce. Myślę, że też szybko się zrozumieliśmy jeśli chodzi o taktykę.

Słyszałem, że jesteś najbardziej rodzinnym gościem w całej Pogoni. Ale spojrzałem na twojego Instagrama – same zdjęcia piłkarskie, dwa zdjęcie z narzeczoną i jedno zdjęcie z psem…

Nie lubię wrzucać prywatnych zdjęć w media społecznościowe. Chociaż podobno, gdy nie wrzucasz zdjęć z partnerką, to może być jakiś znak… Ale wrzuciłem to, gdzie jej się oświadczyłem, prawda? No to pokazałem całemu światu, że jestem zajęty!

Ładnie wybrnąłeś.

Ale naprawdę jestem takim gościem, który lubi posiedzieć w domu. Pooglądać filmy, zregenerować się. Czasem nie mogę zrozumieć Leo Koutrisa. On potrafi oglądać mecze przez cały weekend. Myślę sobie – fajnie, ja też lubię ten sport, ale obejrzeć tyle spotkań? Człowieku, daj trochę głowie odpocząć.

POLECAMY TAKŻE

Swego czasu jeden z reprezentantów Polski, który grał w Ekstraklasie, nie miał nawet Canal+. Nie oglądał piłki wcale, bo uznawał, że to jego praca, a nie hobby.

E, to ja aż tak nie mam. Trochę przesada. Ale czasem naprawdę nie mam ochoty włączać meczów w weekend – wolę się wtedy zająć narzeczoną, życiem prywatnym, oderwać się od piłki.

Jesteś w stanie porównać obrońców z Ekstraklasy do tych z Ligue 1?

We Francji to było coś chorego pod kątem siły fizycznej. I to właściwie w każdym zespole. Pamiętam, że gdy chodziłem w Tuluzie na siłownię, to spotykałem tam trzech-czterech kolegów z drużyny. Myślałem sobie – okej, będę w takim razie kozakiem na boisku! A później ci goście popychali mnie w walce o piłkę, a ja po prostu upadałem na boisku. Próbuję go minąć, a on wystawia rękę i nawet nie mogę się ruszyć. Nie mówię, że w Ekstraklasie nie gra się siłowo, ale to było coś kompletnie innego, gdy mówimy o Ligue 1.

Często zastanawiasz się nad tym, dlaczego ty grasz w Pogoni Szczecin, a Victor Osimhen w Napoli? Bo był taki czas we Francji, gdy stawiano was w jednym szeregu.

Futbol jest skomplikowany, a życie jest sumą podjętych przez ciebie decyzji. Myślę, że w tym stwierdzeniu bym to zamknął. W przeszłości dokonywałem złych decyzji przy wyborze klubów. Ale to nie jest tak, że oglądam mecz Napoli i myślę sobie “cholerny Osimhen! Przecież to ja powinienem tam grać!”. W piłce w ciągu jednego roku wszystko może się zmienić, więc nigdy nikomu nie zazdroszczę. Mam 27 lat, patrzę w przyszłość, staram się każdego dnia, jestem w dobrej formie, więc… Kto wie co przyniosą kolejne lata?

Miałeś jakieś sygnały z greckiej kadry o tym, że jesteś obserwowany? Ostatni raz zagrałeś w reprezentacji Grecji w 2022 roku.

W ostatnich miesiącach nie rozmawiałem z trenerem, więc nie. W ataku jest duża rywalizacja, ale ja nie składam broni. Jeśli nadal będę strzelał gole, to dam argumenty ku temu, by selekcjoner spojrzał ponownie w kierunku tego gościa z Ekstraklasy.

Jeden z kibiców Pogoni poprosił mnie, żebym o to cię zapytał – polubiłeś się z polską kuchnią?

Rzadko miałem okazję jej próbować, bo w domu raczej gotujemy nasze greckie specjały. Ale próbowałem pierogów z serem – bardzo dobre. I jest jeszcze taka zupa…

Żurek?

Żurek jest top!

Komentarze