- Leo Bengtsson jeszcze przed weekendem powinien zostać piłkarzem Lecha Poznań
- To nie jest jednak jedyny skrzydłowy, który ma trafić do Kolejorza w tym oknie transferowym
- Czego można spodziewać się po Szwedzie? Co spodobało się w nim Kolejorzowi?
Bengtsson o krok od Lecha Poznań
We wtorek wieczorem Daniel Kristoffersson ze szwedzkiego Sportbladet podał informację o bardzo poważnym zainteresowaniu Leo Bengtssonem ze strony Lecha Poznań. Udało nam się potwierdzić, że skrzydłowy Arisu Limassol jest już właściwie o krok od przenosin do Kolejorza. Jeśli nic niespodziewanego nie wydarzy się w następnych godzinach i Szwed przejdzie testy medyczne pomyślnie, to jego transfer powinien zostać ogłoszony jeszcze przed weekendem. Podobnie sprawy się mają zresztą z Arkadiuszem Recą, o którym pisaliśmy wczoraj.
Bengtsson przewidziany jest w Lechu do gry na lewej stronie pomocy. To prawonożny piłkarz, zatem jego profil na tej pozycji pasuje do tego, co chce grać Niels Frederiksen. Jak usłyszeliśmy – to piłkarz, który z miejsca może wskoczyć do gry, bo był na obozie Arisu Limassol, grał w ostatnich sparingach po około godzinie w każdym. To o tyle ważne w kontekście mistrza Polski, że problemy zdrowotne ma Daniel Hakans i jego przerwa w grze potrwa miesiąc, jeśli leczenie zachowawcze przyniesie skutki. Jeśli nie, to pauza Fina może przedłużyć się nawet do kilku miesięcy. Dopiero w miniony czwartek do zespołu dołączył Ali Gholizadeh, a ostatni sparing opuścił Patrik Walemark. Szwed jednak powinien być już gotowy na niedzielne starcie z Legią Warszawa.
– Leo to bardzo szybki i zwinny skrzydłowy. Po swojej świetnej jesieni w fazie grupowej Ligi Europy w 2023 roku powinien dostać powołanie do reprezentacji kraju, bo naprawdę się wtedy wyróżniał. Pisałem, że musi opuścić ligę cypryjską, jeśli naprawdę chce dostać szanse w kadrze Szwecji. Lech Poznań to może nie jest kierunek, którego się spodziewałem, bo sądziłem raczej, że trafi do jednej z lig TOP5. Tak jak Pontus Almqvist, którego znacie w Polsce i który trafił do Lecce (obecnie gra w Parmie – red.) – mówi nam Casper Nordqvist z „FotbollDirekt”.
Zna się z Walemarkiem, groźny pod bramką
Co ciekawe – wspomniany Walemark i Bengtsson znają się ze wspólnej gry w Hacken. Pięć lat temu Walemark zaliczył w sezonie osiem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (trzy gole, pięć asyst), z kolei Bengtsson dorzucił trzynaście punktów (8G+5A). Rok później to Walemark był piłkarzem wiodącym, ale i Bengtsson nie pozostawał w tyle. Niels Frederiksen dał zielone światło na jego transfer, podoba mu się jego praca w pressingu, a sam Aris prezentował identyczne ustawienie jak Kolejorz oraz preferował zbliżony styl gry.
– Bengtsson potrafi być groźny pod bramką rywala, dobrze asystuje też kolegom. Poza tym zawsze potrafił dobrze wkomponować się w zespół i był też lubiany poza boiskiem. Lech powinien się cieszyć, że udało mu się go pozyskać, choć szczerze mówiąc, to myślałem, że trafi jednak do lepszej ligi – dodaje Nordqvist. Co ważne Szwed w swojej karierze tak naprawdę nie narzekał na jakiekolwiek poważniejsze urazy. W kwestii parametrów szybkościowych nie jest może aż tak eksplozywny jak Hakans, ale już spokojnie można go zestawiać pod tym kątem z Walemarkiem.
To nie koniec transferów Lecha
Jak słyszymy – to nie koniec transferów do Lecha Poznań na pozycji skrzydłowego. Kolejorz wciąż poluje na zawodnika, który jest jeszcze wyżej na listach skautingowych. Sytuacja wygląda zatem tak, że Bengtsson przychodzi, by niejako zastąpić Dino Hoticia oraz Hakansa, jeśli jego pauza potrwa dłużej. Jeśli wszyscy będą na bokach pomocy zdrowi, to Frederiksen będzie dysponował Walemarkiem, Bengtssonem, Hakansem, Gholizadehem i „nowym skrzydłowym, który ma być kozakiem”. Na wypożyczenie trafi prawdopodobnie młody Kornel Lisman.
Zatem spinając to razem: do Lecha trafili już Robert Gumny i Mateusz Skrzypczak. W tym tygodniu dopięte mają zostać transfery Recy i Bengtssona. Priorytetem jest teraz ściągnięcie napastnika oraz wspomnianego już skrzydłowego. A w przypadku odejścia Afonso Sousy sprowadzony ma zostać następcą na pozycji numer „10”. Sytuacja w środku pola wobec urazu Murawskiego ma być monitorowana, ale nie zapadła jeszcze decyzja o tym, czy lechici będą chcieli kogoś pozyskać w wariancie awaryjnym.